SlideShare a Scribd company logo
1 of 46
Download to read offline
Magazyn na temat komunikacji marketingowej  Wydanie piąte – grudzień 2015
Serce i rozum,
czyli emocjonalnie
o emocjach w marketingu
Kiedy prowadzę pierwsze zajęcia
z komunikacji marketingowej czy brandingu
w semestrze, na sali zawsze znajdzie się ktoś,
kto będzie dyskutować z tezą, że wszystkie
decyzje podejmujemy na podstawie emocji.
Piotr Bucki, s. 4
Jak handlować na
facebookowym targowisku
usług i produktów?
Media społecznościowe to idealne
narzędzie do wsparcia sprzedaży firmy.
Są one poniekąd uosobieniem handlowca
i zawodów pokrewnych.
Konrad Kobiela, s. 74
Marketing Progress
Marketing Małego Księcia
Tekst, który tu przedstawiamy, ma postać
dialogu. Nie tylko dlatego, że w nowoczesnym
marketingu tak dużo mówi się o dialogu
marki z klientem, lecz także dlatego – a może
nawet głównie z tego powodu – iż dialog
jest podstawową formą komunikacji między
przyjaciółmi.
Mirosław Bogusławski,
Katarzyna Mierzwa, s. 28
SPIS TREŚCI
REDAKCJA
Marketing Progress
Mind Progress Group
ul. Tęczowa 7, 53-601 Wrocław
REDAKTOR NACZELNY
Andrzej Gruszka PR Manager
a.gruszka@mindprogress.pl
LAYOUT MAGAZYNU I PROJEKT OKŁADKI
Wincenty Styś Graphic Designer
KOREKTA
Zespół Mania Poprawiania
www.mania-poprawiania.pl
PIOTR GRZEBIEŃ
MANAGING DIRECTOR
To, co w marketingu działo się 10 lat temu, obecnie nijak ma się do rzeczywistości. Dziś
ciężko tak naprawdę przewidzieć, co w 100% wydarzy się w niedalekiej przyszłości.
Możliwości dotarcia do konsumentów są niemal nieograniczone. W dużym stopniu przyczynił
się do tego szybki rozwój technologii, prowadząc do sytuacji, w której przeciętnemu
Kowalskiemu wcale nie jest tak łatwo za nim nadążyć.
Co niesie ze sobą
marketing przyszłości?
/ 3
1.	 Co niesie ze sobą marketing przyszłości? / Piotr Grzebień, Managing Director 3
2.	 Serce i rozum, czyli emocjonalnie o emocjach w marketingu / Piotr Bucki, Strateg, researcher, badacz trendów 4
3.	 PR ma słaby PR / Andrzej Gruszka, PR Manager8
4.	 Public relations i podróż do przyszłości / Karolina Wiśniewska, PR Manager12
5.	 5 wyzwań nowoczesnego public relations? / Adam Piwek, Head of PR16
6.	 Jak współpracować z blogerami? / Marta Soja, Senior Community Specialist Limango19
7.	 Homo symbolicus w brandingu – czyli po co markom emotikony w reklamie / Magdalena Klich, Community Manager25

8.	 Marketing Małego Księcia / Mirosław Bogusławski, Creative Director; Katarzyna Mierzwa, Copywriter28
9.	 Marketing przyszłości / Jacek Kotarbiński, autorytet świata marketingu, bloger, trener biznesu, autor książki Sztuka rynkologii32
10.	 Jak internet rzeczy zmieni biznes i marketing? /Marta Górazda, Strategic Planner34
11.	 Marketing przyszłości = data driven marketing / Krzysztof Nowicki, Sales Manager Poland, IgnitionOne38
12.	 E-mail marketing XXIII wieku / Jacek Dziura, Project Manager w Grupie Kapitałowej SARE S.A.44
13.	 Jak aplikacje wkrótce zaplanują Twój dzień? / Emilia Maksymowicz, Community Manager48
14.	 „Dzień dobry” i „do widzenia” nie wystarczą.Dialog jako wyzwanie komunikacji nowoczesnej marki / Adam Piwek, Head of PR52
15.	 Człowiek komunikatywny to ten, który potrafi rozmawiać.O potrzebach i organizacji / Małgorzata Busz, Head of Client Service54
16.	 Marketingowe mity, czyli dlaczego tradycja i e-commerce nie idą w parze / Justyna Polaczyk, Content Writer, LiveChat58
17.	 Growthhacking:21zaawansowanychipraktycznychprzykładównadynamicznywzrostdlaTwojejaplikacjiSaaS / Tomasz Górski, CEO SaasGenius62
18.	 Personalizacja stron i sklepów internetowych / Jakub Cyran, Head of Business, Partner w GO.PL70
19.	 Jak handlować na facebookowym targowisku usług i produktów? / Konrad Kobiela, Head of Social Media74
20.	 Dobra treść nie wystarczy / Ewa Kudlińska, Junior Public Relations  Advertising Specialist82
21.	 Muzyka w strategii content marketingowej / Agnieszka Łapa, Account Manager86
Cyran, przedstawiają różne aspekty
komunikacji w odniesieniu do „marketingu
przyszłości”, dzielą się wiedzą i swoimi
doświadczeniami na temat sprawdzonych
metod marketingowych zwiększających
szansę na skuteczne dotarcie do konsumenta.
Najnowszy numer „Marketing Progress” jest
więc nie tylko przewodnikiem po nowych
trendach, ale stanowi też cenne źródło
wiedzy i inspiracji z zakresu public relations,
social mediów, obsługi klienta, content
marketingu, growth hackingu, personalizacji
stron i sklepów internetowych, internetu
rzeczy, współpracy z blogerami itd. Dzięki
temu możemy już dziś bliżej przyjrzeć się
marketingowi przyszłości.
Zapraszam do lektury!
Doszliśmy więc do momentu,
w którym młode pokolenia urodzone ze
smartfonami w ręku znacznie różnią się
w konsumowaniu rzeczywistości od swoich
rodziców i dziadków. Rosnące podziały
międzypokoleniowe, wynikające m.in. ze
zmian technologicznych, wpływają na obraz
nowoczesnego marketingu w przyszłości,
który musi podążać za zmianami i szybko
adaptować się do nowych zasad.
Dziś jednostronna komunikacja odchodzi
do lamusa. Liczą się relacje, zaangażowanie
marki czy emocje zawarte w formułowanych
przekazach, zarówno w odniesieniu do
sprzedaży, jak i budowania wizerunku
marek. Nie wystarczy przyciągnąć na chwilę
uwagi potencjalnego klienta tylko po to, aby
sprzedać mu produkt. Współczesny marketer
musi nastawić się na tworzenie trwałych
relacji, opartych na szczerości i wzajemności
doświadczeń.
W orientacji na klienta mają pomóc markom
przemyślane strategie marketingowe i nowe
kanały, formy komunikacji i dystrybucji
treści, które stanowią nie tylko szansę, ale
i wyzwanie w codziennej pracy marketerów.
Stąd zrodził się pomysł na „marketing
przyszłości” jako nowy motyw przewodni
obecnego numeru naszego e-magazynu.
Specjaliści z Mind Progress Group wraz
z zaproszonymi gośćmi, takimi jak m.in.:
Jacek Kotarbiński, Piotr Bucki czy Jakub
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
PIOTR BUCKI
STRATEG, RESEARCHER,
BADACZ TRENDÓW
KARTEZJUSZA TRZEBA
WYKOPAĆ I ZABIĆ RAZ JESZCZE
Mój dobry znajomy twierdzi, że Kartezjusza,
za jego słynne słowa, należałoby wykopać
z ziemi i raz jeszcze zabić. Ten znajomy jest
psychiatrą i jako facet, który o postrzeganiu
i roli emocji wie wiele, ma prawo do
wzburzenia. Stwierdzeniem „myślę, więc
jestem” Kartezjusz wpędził nas wszystkich
w ślepą uliczkę i wydzielił serce i rozum.
Temu drugiemu dając przewagę i traktując
emocje jako coś szkodliwego. Założył, że
racjonalne myślenie jest super, a emocje to
wróg numer jeden. Jego błędne myślenie
podważył w całości dopiero Damasio, który
AIDA TO NIE OPERA
Niemający nic wspólnego z operą model AIDA
w komunikacji marketingowej to uniwersalna
formuła, która została wprowadzona po raz
pierwszy 90 lat temu. Sprawdza się w wielu
sytuacjach – w końcu percepcja to percepcja,
nie ma znaczenia, czy dotyczy komunikatu
reklamowego, czy znaku drogowego. Zaczyna
się od A jak attention, czyli od skupienia
naszej uwagi. Potem jest I jak interest, czyli
podtrzymanie zainteresowania. Następnie
D jak desire (pragnienie), które rodzi
A jak action, czyli nasze działanie. Obecnie
cenione jest jeszcze piękne wykończenie tego
modelu dodatkowymi elementami w postaci
lojalności i referencji (czyli polecania innym).
To składający się z czterech kolejnych
etapów proces oddziaływania reklamy na
konsumenta. Obrazuje przejście klienta
od momentu braku świadomości istnienia
produktu do momentu pragnienia posiadania
go. To zaledwie 4 punkty decydujące o tym,
czy przekaz reklamowy będzie skuteczny,
czy też nie. W tym modelu tylko z pozoru
wszystkie elementy są równie ważne. Bo jeśli
nie zaistnieje A, to na pewno nie ma szansy na
AIDA. Tym samym jeśli nie skupimy uwagi na
obiekcie, to o zainteresowaniu, pożądaniu czy
działaniu możemy zapomnieć.
Serce i rozum,
czyli emocjonalnie o emocjach
w marketingu
Kiedy prowadzę pierwsze zajęcia z komunikacji marketingowej czy brandingu w semestrze,
na sali zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie dyskutować z tezą, że wszystkie decyzje
podejmujemy na podstawie emocji. A potem je racjonalizujemy. Nic dziwnego, w końcu
ta teza ustawia nas w sprzeczności z wpojonym nam modelem Kartezjusza „myślę,
więc jestem”. Nikt nie chce czuć, wszyscy chcą myśleć racjonalnie. Nikt nie chce być
niewolnikiem emocji. Tymczasem zła wiadomość jest taka, że wszyscy tak funkcjonujemy.
A dobra, że świadomość tego, jak tę wiedzę wykorzystać, przyda się każdemu marketerowi.
Zamiast więc starać się łagodzić dysonans poznawczy i udowodnić, że jednak „myślimy
racjonalnie”, lepiej emocje zrozumieć i zaprząc je do pracy przy dobrych komunikatach
marketingowych.
/ 5/ 4
JAKA EMOCJA, TAKA REAKCJA
Rozróżniamy pięć podstawowych emocji,
z czego tylko jedna jest pozytywna.
Wszystkie pełnią swoje funkcje poza tą jedną
podstawową, o której już wspominałem.
Skupiają uwagę i pozwalają nam przetrwać.
Nic więc dziwnego, że tylko jedna jest
pozytywna – w końcu to od lokalizowania
zagrożenia i sprawnego działania w jego
obliczu zależało nasze przetrwanie, a nie
od radosnego dzielenia się dobrem. Każda
emocja ma swoje funkcje pośrednie i każdą
można z powodzeniem wykorzystywać
w komunikacji marketingowej. Intuicyjnie
większość osób na pytanie, czy stosować
w marketingu emocje pozytywne, czy
negatywne, odpowie, że lepiej te pierwsze.
Wszystko jednak zależy od kontekstu,
produktu oraz celu, jaki chcemy osiągnąć.
W zależności od nastroju można sterować
zarówno procesami decyzyjnymi,
jak i zachowaniami konsumenckimi.
Wspomniane uwznioślenie, na przykład
wiążące się chociażby ze słuchaniem
muzyki poważnej bądź z oglądaniem scen
z bohaterskimi wyczynami, sprawia, że sami
siebie postrzegamy jako lepszych ludzi,
u matek karmiących wzmaga się wtedy
laktacja, a my... decydujemy się na wybór
droższych produktów leżących na półkach
sklepowych. Gniew sprawia, że okopujemy
się na z góry upatrzonych pozycjach
i utwierdzamy w naszych przekonaniach.
Pokazują to jasno badania związane
z radykalizacją poglądów w zależności od
stanu emocjonalnego. Radość wzmaga
lubienie – w im lepszym jesteśmy nastroju
i im bardziej mamy pozytywne nastawienie do
świata, w tym lepszym świetle postrzegamy
siebie, nasze możliwości i jesteśmy podatni
na błąd poznawczy znany jako optimism bias.
Swoje możliwości, zasoby i szanse oceniamy
jako większe niż realne. Paradoksalnie
to ludzie w lekkiej depresji widzą obraz
świata ulokowany najbliżej prawdy.
Smutek pełni jednak jeszcze jedną ważną
funkcję. Jednoczy nas. Zresztą nie tylko nas.
W żałobie jednoczą się nawet... słonie. Lęk
z kolei sprawia, że jesteśmy bardziej lojalni.
Szukamy bowiem wsparcia u innych. A jeśli
nie ma innych, to stajemy się lojalni wobec
spersonalizowanej marki. Marki, która
BIO AUTORA
Piotr Bucki. Zintegrowana komunikacja
marketingowa | Strategie w biznesie | Branding
i komunikacja wizualna | Inbound Marketing
Jestem strategiem, researcherem i badaczem
trendów oddanym ideii copyleft i kulturze
remiksu. Doświadczenie i wiedzę zdobywam,
realizując projekty marketingowe m.in.:
w Grupie Nokaut, Gdańskim Wydawnictwie
Psychologicznym, Wydawnictwie
Pedagogicznym OPERON, Travel World Passport,
NextData, This Is Paper i wielu innych. Tworzę
strategie marketingowe i komunikacyjne dla
krajowych i zagranicznych klientów.
Jestem zwolennikiem szkoleń opartych
na głębokiej i szczerej analizie zasobów
i kompetencji. Wierzę w programy treningowe,
które skutkują realną zmianą nawyków,
i w rozwój oparty na uczeniu się na błędach
popełnianych na drodze do osiągnięcia
mierzalnych celów. I myślę, że nie ma
skuteczniejszej metody działania niż… działanie.
Jestem certyfikowanym coachem w obszarze
Business and Executive Coaching oraz trenerem
kompetencji społecznych. Tworzę autorskie
programy szkoleniowe w obszarze zintegrowanej
komunikacji marketingowej, wystąpień
publicznych, komunikacji interpersonalnej
oraz motywacji. Prowadzę szkolenia oraz
coachingi dla liderów i menedżerów w zakresie
technik wzmacniania przekazu oraz perswazji
w wystąpieniach publicznych. Specjalizuję
się w zagadnieniach tworzenia efektywnych
prezentacji biznesowych z wykorzystaniem
innowacyjnych narzędzi komunikacji wizualnej
opartych na psychologii poznawczej.
Jako wykładowca i opiekun merytoryczny
współpracuję z Wyższą Szkołą Bankową,
Polsko-Japońską Wyższą Szkołą Technik
komputerowych oraz Uniwersytetem Gdańskim
jako doradca. Jestem związany z Inkubatorem
Starter oraz Strefą Startup PPNT i Exea Smart
Space.
swoje badania nad rolą emocji podsumował
w książce „Błąd Kartezjusza”. Jak jednak
pokazują popularne przekazy (nomen omen
nawet reklamowe), Kartezjański model ma się
dobrze i serce i rozum nadal są prezentowane
jako przeciwstawne bieguny. Tymczasem to
właśnie emocje warunkują uwagę i wcale nie
są takie „nierozsądne”, jeśli ich oczywiście
tylko rozsądnie użyjemy.
EMOCJE SĄ NIEZBĘDNE
DO PRZETRWANIA
Uwaga jest funkcją pochodną od emocji.
Zauważamy to, co wzbudza emocje.
Kierunkujemy swoją uwagę i skupiamy
ją dzięki całemu ciągowi reakcji
neurohormonalnych. A początkiem tego cyklu
jest emocja. Pierwotny mechanizm, który
pozwolił nam przetrwać. Lęk chronił przed
nieznanym, gniew pozwalał zjednoczyć się
przeciw niebezpieczeństwu, obrzydzenie
chroniło przed jedzeniem zgniłej padliny.
Smutek wzmacniał więzi, a radość dawała
motywację do działania. To w uproszczeniu.
Bo emocje tylko z pozoru są proste.
I w obróbce marketingowej traktowanie
ich zero-jedynkowo może przynieść więcej
szkody niż pożytku. Marketerzy od dawna
już badają możliwość sterowania emocjami
w celu maksymalizacji skuteczności swoich
działań. Głównym celem jest oczywiście
skupienie uwagi. Ale każdemu zależy także
na odpowiednio budowanym nastroju, który
będzie kierunkował działania. Innymi słowy,
chodzi nam głównie o to, by komunikować
perswazyjnie i odpowiednio włączać
i wyłączać pewne zachowania. Problem polega
na tym, że o ile model AIDA jest prosty, to
już skuteczne wydzielenie poszczególnych
elementów i połączenie ich potem w całość
nie. Bo percepcja i sposób postrzegania nie
są stałe.
RACJONALNIE RACJONALIZUJEMY
Żeby dobrze tworzyć komunikaty reklamowe
bazujące na psychologii percepcji i emocji,
trzeba wiedzieć jedno – emocje są dość
prymitywnym reliktem, ale wplecione
w cały ciąg przyczynowo-skutkowy
w procesie poznawczym często wymykają
się spod kontroli i mogą zrobić więcej
szkody niż pożytku. Proste i bezrefleksyjne
komercjalizowanie wyników badań
jest doskonałym substytutem. Badanie Lei
Dunn i JoAndrea Hoegga, opublikowane
w „Journal of Consumer Research”, wskazało,
że klienci, którzy oglądali filmy wzbudzające
lęk (horrory, thrillery), wykazywali większe
przywiązanie i tworzyli mocniejszą więź
z marką niż ci, którym pokazywano historie
smutne czy radosne. Z tego wniosek, że może
marketerzy powinni przestać bać się lęku.
WSTYD W REKLAMIE
Wstyd nie jest co prawda emocją, ale
odczuciem, które budowane jest na lęku
przed odrzuceniem. Spełniał od dawna
funkcję ochronną – narażającego na
niebezpieczeństwo swoim zachowaniem
członka danej społeczności trzeba było
utemperować. Wstyd sprawdzał się tu
bardzo dobrze. W komunikacie reklamowym
też idealnie działa. W zależności od norm
kulturowych zawstydzamy tych, którzy
nie pasują do zbiorowości i do oczekiwań,
jakie ze sobą niesie przynależność. Czasem
będzie to zawstydzanie „niedostatecznie
dobrej matki”, czasem „niezbyt zaradnego
faceta”. W zależności od kodu kulturowego
i grupy wstyd może mieć różne oblicza. Ale
działa zgodnie ze swoją pierwotną funkcją.
Prowokuje do działania zgodnie z modelem,
który wstydu nie przyniesie.
LUBIĘ, NIE LUBIĘ, CZYLI
DEKLARACJE NIC NIEWARTE
Tworzenie komunikatu reklamowego
bazującego na psychologii emocji powinno
być zawsze sfinalizowane fazą testów. Warto
zbadać, czy osiągniemy zamierzony cel – czy
w ogóle emocje uda nam się w odbiorcy
wywołać. A potem to, czy były one właściwe.
Badanie deklaracji w takim przypadku mija
się z celem. Marketerom jednak niedługo
psychologów może dawać nieoczekiwane
rezultaty. Weźmy na przykład badania
dotyczące motywacyjnej roli wizerunku
pieniądza autorstwa Wiesława Baryły z SWPS.
Wniosek z nich jest w uproszczeniu jeden.
Wizerunek pieniądza wzmacnia motywację.
Można więc założyć, że wyklejenie jego
wizerunkiem wnętrz centrów handlowych
będzie wzmacniało chęć robienia zakupów.
Proste! Problem polega jednak na tym,
że obraz pieniądza wzmacnia każdą
motywację. Więc jeśli ktoś do centrum
wchodziłby z zamiarem kradzieży, to...
jego motywacja także wzrośnie. Emocje są
proste, ale sterowanie nimi już takie nie
jest. Ale warto próbować, pamiętając jednak,
że uczucie to nie wszystko. Nasz mózg,
a w szczególności nowa kora mózgowa,
Neocortex, potrzebuje dowodów i powodów,
dzięki którym może racjonalizować wybory
podjęte na bazie emocji. Racjonalizowanie
i łagodzenie dysonansu poznawczego to
ważne mechanizmy w procesie decyzyjnym
konsumenta. Możemy skupić jego uwagę
komunikatem bazującym na emocji,
rozkochać w produkcie, sprawić, że będzie go
pożądał i wracał po więcej.
SEKS (NIE) SPRZEDAJE
Stwierdzenie, że seks sprzedaje, to
popularny mit. Na tyle rozpowszechniony,
że powtarzają go wszyscy. Tymczasem
badania Lindstroma i innych badaczy afektu
potwierdzają, że seks najlepiej sprzedaje...
sam siebie. Zbytnie zabarwianie komunikatu
treściami seksualnymi może powodować
ślepotę na pozostałe komunikaty płynące
z reklamy i wręcz zaburza model AIDA.
Bo owszem, będziemy mieli ochotę na
działanie (A – action), ale będzie ono dalekie
od chęci robienia zakupów. Seks skupia
naszą uwagę podobnie jak piękni ludzie
i jedzenie. Ale i tutaj nie zawsze jest tak
prosto, jak byśmy chcieli. Zbyt piękni ludzie
nie nadają się do reklamowania produktów
codziennego użytku, a badania pokazują,
że najlepiej by było, gdyby sprzęt AGD
reklamował najzwyczajniejszy w świecie
człowiek „bez wyrazu”. Tych pięknych nie
pytalibyśmy o radę i tak samo nie ufamy im
w przypadku decyzji zakupowych związanych
z przyziemnymi potrzebami.
będą mogły pomóc inteligentne algorytmy
badające mikroekspresję. O ile papier da się
oszukać, to już ze sztuczną inteligencją będzie
trudniej. Emocje na twarzy malują się nam
bezwiednie. Chcemy czy nie, mięśnie twarzy
zdradzą odrazę, lęk, smutek czy też pochodne
stany, takie jak choćby zawstydzenie. Nawet
autentyczna radość różni się od sztucznego
uśmiechu. A jeśli chcemy tworzyć komunikaty
dobre, to musimy sprawić, że wywołają
autentyczne, a nie deklarowane uczucia. Polski
start-up Quantum Labs pracuje nad technologią
Ellen, która będzie właśnie wspierała
mapowanie emocji. Pozwoli to na testowanie
reklam przed ich wdrożeniem i poprawę
ich skuteczności. O emocjach wiemy bardzo
wiele, ale to, co udało się ustalić w warunkach
laboratoryjnych, nie zawsze przekłada się na
skuteczne komunikaty reklamowe. Emocje nie
istnieją w próżni i są też zależne od heurystyki
nastroju (w dużym uproszczeniu: smutni
klienci dostrzegają smutniejsze komunikaty,
a weseli są bardziej skłonni do dokonywania
większych transakcji i podejmowania ryzyka),
zależą od kultury i zachowań społecznych, no
i z pewnością są powiązane z przekonaniami,
odczuwaniem zmysłowym.
Sterowanie uwagą, wzmacnianie procesu
decyzyjnego, przekonań, osądów. Brzmi to
wszystko jak straszna psychomanipulacja. Bo też
taką może się stać. Jednak wiedza psychologów,
neurobiologów i innych naukowców nie jest
zamknięta w tajemnych księgach. Raz odkryta
jest dostępna i to nawet w bardzo przystępnej
formie. O roli emocji w procesie decyzyjnym
warto wiedzieć. Nie tylko dlatego, żeby
manipulować zachowaniami innych, ale by
zgodnie z etyką osiągać swoje cele i uruchamiać
częściej swoje myślenie krytyczne.
/
/ 7/ 6
ANDRZEJ GRUSZKA
PR MANAGER
PR ma
słaby PRW ostatnim czasie public relations nie ma szczególnie dobrej
prasy. Podczas tegorocznej edycji konferencji Internet Beta padły
słowa o tym, że PR jest nieprawdziwy. Nie jest to jedynie polski
problem. Robert Phillips wydał niedawno książkę o mocnym tytule
„Trust Me, PR is Dead”. W branży pojawiają się głosy o upadku
PR-u na rzecz content marketingu i innych, skuteczniejszych
rozwiązań z obszaru szeroko rozumianej komunikacji. Co więc
zrobić, aby to zmienić? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo
czynników wpływających na taki stan rzeczy jest wiele.
/ 9
masowo spamując nimi skrzynki mailowe
dziennikarzy, aby następnie na akord
chwytać za telefony i hurtowo obdzwonić
media z pytaniem „czy informacja już dotarła
i uda się ją wykorzystać?”. Potwierdza to
raport „PR-owcy i dziennikarze – co sądzą
o sobie nawzajem” autorstwa projektu Komu
Komunikacja. Z opracowania wynika, że
mimo różnych możliwości nawiązywania
kontaktu z mediami PR-owcy nie są
zorientowani na dialog i chęć budowy relacji
opartej na obustronnych korzyściach.
A z racji tego, że komunikacja coraz częściej
przenosi się do sieci, kontakt bezpośredni
stracił na znaczeniu. Wpływa to negatywnie
na budowanie trwałych relacji, co z kolei
wiąże się z brakiem identyfikacji potrzeb
mediów. Jak wynika z raportu, tylko 2 z 98
ankietowanych dziennikarzy zadeklarowało,
że PR-owcy kontaktują się z nimi, aby zapytać
o ich potrzeby. Zamiast jednak bazować
na tym elemencie i dostarczać mediom
cennych informacji, skupiają się jedynie
na chwytliwych nagłówkach i leadach,
dzięki którym chcą sprzedać nierzadko
bezwartościowy materiał.
W tym przypadku nie możemy mówić
o wysokiej jakości działaniach. Na światło
dzienne wychodzi brak merytorycznego
przygotowania PR-owców do pracy
w zawodzie. A to w połączeniu z niską ceną
JAK BYĆ POWINNO?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Wiele zależy
od podejścia PR-owców. Nie dotyczy ono
redefinicji samego pojęcia, ale chęci rozwijania
nowych umiejętności w dobie zintegrowanych
mediów. Zmiany, jakie zaszły w komunikacji,
wymuszają na PR-owcach potrzebę ciągłej nauki
zawodu, spojrzenia na komunikację z szerszej
perspektywy. Umiejętność tworzenia treści
multimedialnych, mówienia do odbiorców
końcowych, zdolność do opanowania
nowych technologii czy kreatywność, ale nie
w rozumieniu talentu, lecz jako narzędzia do
realizacji określonych celów – to tylko niektóre
z kompetencji potrzebnych do wykonywania
zawodu PR-owca w dzisiejszych czasach.
Istotą PR-u nadal jest tworzenie wartościowej
treści, budowanie relacji ze światem marki.
Zmieniły się jednak kanały i sposób dystrybucji
tych materiałów. PR nadal jest mostem
w komunikacji firm z ich odbiorcami. Wydawcy
i dziennikarze nie mają już monopolu na
przekazywanie treści. PR musi nadążyć za
tą ewolucją, aby nie stracić zaufania firm
i organizacji. W tym celu powinien edukować
rynek, kreować standardy i przede wszystkim
stawiać na rozwój. Technologia i nowe media
mają mu w tym pomóc, ułatwiać pracę, wznieść ją
na wyższy poziom, ale czynnik ludzki nadal musi
odgrywać kluczową rolę w public relations.
/
POWÓD PIERWSZY:
PROBLEM Z RAPORTOWANIEM
DZIAŁAŃ PR-OWYCH
Pomiar skuteczności działań PR-owych to dziś
dość powszechny problem. Chodzi oczywiście
o pokazanie, ile firma, która inwestuje
w public relations, zyskuje na tym działaniu.
A sposobów na badanie efektywności
prowadzonych działań PR-owych jest
wiele. Badacze tematu niejednokrotnie
podejmowali się tego zadania, próbując
znaleźć najbardziej uniwersalną metodę
przekuwania pracy PR-owców w rzędy
cyfr i tabelek. Niestety nie wszystkie z ich
działań da się w prosty sposób przełożyć
na konkretne wskaźniki, które tak jak
w przypadku rozwiązań e-marketingowych
czy tych stosowanych w social mediach
pozwalają na ewaluację i ocenę skuteczności,
a w konsekwencji opłacalności prowadzonych
procesów. Potwierdza to raport naszej
agencji „Efektywny marketing a skuteczna
sprzedaż”, według którego na wykorzystanie
PR-u w swojej komunikacji marketingowej
stawia w Polsce co dwudziesta firma.
Zdecydowanie wyżej są oceniane działania,
których skuteczność jest mierzalna. Można
więc wywnioskować, że przedsiębiorstwa wolą
bazować na wizerunku zaklętym w liczbach.
Zapominają jednak przy tym, że głównym
zadaniem public relations jest długofalowe
budowanie zaufania do firmy, tworzenie jej
tworzy usługę, która psuje rynek. Co gorsza,
w publicznym dyskursie na konferencjach
poświęconych public relations nie widać
szczególnej chęci zmierzenia się z tym
problemem. Dobrych praktyk, edukujących
rynek i branżę,pokroju krakowskich spotkań
z cyklu Komu Komunikacja jest niewiele,
a potrzeba zmiany w tym zakresie jest
znaczna obserwując zainteresowanie tym
wydarzeniem.
POWÓD TRZECI:
WSZYSCY JESTEŚMY
„EKSPERTAMI”
I każdy może być PR-owcem. W dzisiejszych
czasach, kiedy ilość informacji przerasta
możliwości konsumowania treści, jak
grzyby po deszczu wyrastają internetowi
specjaliści od dziedzin wszelakich. Public
relations jest jedną z nich. Bo niby jakie
kompetencje są potrzebne PR-owcowi?
Komunikatywność? Mam to! Lekkie pióro?
Przecież potrafię pisać, w szkole dostawałem
same piątki za wypracowania. Analityczne
myślenie? Łączenie faktów to codzienność.
Wiedza? Jest w internecie. Public relations?
Przecież to banał. Żaden wyuczony fach
tylko maszynowe pisanie notek pod klienta
i wysyłanie e-maili z informacjami prasowymi
do mediów. Ot, co. Bo PR to przecież media
relations i koniec. Stos wycinków prasowych
zbieranych w raportach. Prosta sprawa,
tak jak z nauką jazdy na rowerze. A że
mamy internet i media społecznościowe, to
wystarczy pobieżnie przeczytać kilka tytułów,
zahaczyć o Wikipedię i spokojnie poczekać
na narodziny eksperta, mistrza powtarzania
zasłyszanych opinii, bez względu na to, czy
wiążą się one z prawdą, czy też nie.
Niemniej nie każdy, kto w swoim życiu
napisał notkę prasową, może uważać się za
PR-owca. Bo w pracy specjalisty ds. public
relations liczą się zarówno umiejętności
interpersonalne (komunikatywność,
swoboda w nawiązywaniu kontaktów czy
jasne formułowanie myśli), analityczne,
organizacyjne, językowe, jak i wiedza,
potwierdzona doświadczeniem i chęcią
ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji.
profesjonalnego, pozytywnego wizerunku
poprzez docieranie z rzetelnymi historiami
do konsumentów. Firmy, które trwają obecnie
w „przymusie klikania”, stawiając na doraźne
działania, zapominają o podstawowej istocie
PR-u, która w dłuższej perspektywie ma
wpływać na to, jak ludzie postrzegają daną
organizację.
POWÓD DRUGI:
PR-OWE STEREOTYPY
Stereotypy dotyczące pracy PR-owców to
kolejny problem. W sieci można trafić na
artykuły pokazujące zawód specjalisty ds.
public relations widziany przez pryzmat
„kombinowania”, a króluje w nich słowo
„barter”. W tym całym peletonie agencyjnym
zapewne są firmy, które tak pracują:
obiecują „niemożliwe”, realizują działania
za popularne „zero złotych”. Zamiast
edukować rynek poprzez dobre praktyki,
pracować twórczo i nieustępliwie w szukaniu
skutecznych rozwiązań PR-owych, poddają
się już na starcie, podczas pierwszej rozmowy
z klientem o współpracy.
Dziś obraz PR-owca nijak się ma do
wizerunku konsultanta, który wyróżnia
się bardzo dobrymi kompetencjami
potwierdzonymi doświadczeniem. Częściej
słyszymy o „specjalistach” pracujących
taśmowo, którzy bez ustalonej polityki
informacyjnej tworzą notki prasowe,
POWÓD CZWARTY:
CONTENT MARKETING
O marketingu treści mówi się w kontekście
przyszłości PR-u. Wzrost znaczenia własnych
kanałów dystrybucji treści, spadek zaufania
do mediów tradycyjnych, zmiana sposobów
przyswajania informacji – to tylko niektóre
z czynników wpływających na wzrost
popularności content marketingu względem
PR-u. Potwierdził to nawet raport z marca
2015 roku, w którym agencja BuzzStream
wespół z firmą FRACTL w oparciu o wyniki
z Google Trends sprawdziły, jak w latach
2008-2014 zmieniał się środek ciężkości
między marketingiem treści a PR-em.
Opracowanie pokazało, że w ostatnich latach
zainteresowanie PR-em maleje, a content
marketingiem wzrasta. W czasach, w których
królują statusy na Facebooku, treści zawarte
w 140 znakach lub kilkunastosekundowym
filmiku na Instagramie możemy mieć takie
wrażenie, bo sami uczestniczymy w tym
świecie, jednocześnie go współtworząc.
Biorąc jednak pod uwagę budowę wizerunku
w ujęciu długofalowym, to właśnie dzięki
public relations możemy skutecznie
opowiadać historie marek, budować większe
zasięgi i przecierać szlaki dla innych działań
komunikacyjnych, w tym także content
marketingowych.
/ 11
Jak będzie wyglądać praca PR-owców w przyszłości – w obliczu
zmieniających się z prędkością światła mediów? Jak zmienią się
wykorzystywane obecnie narzędzia, które z nich przestaną działać i na
czym w ogóle będzie polegać rola specjalistów od PR-u? Zabawmy się
w wizjonerów i spróbujmy to przewidzieć.
KAROLINA WIŚNIEWSKA
PR MANAGER
PUBLIC RELATIONS
I PODRÓŻ
DO PRZYSZŁOŚCI
/ 13/ 12
Dzisiejszy content marketing jest już
powszechnie wykorzystywanym orężem
w kampaniach reklamowych i szeroko
pojętych działaniach PR-owych. Dzięki niemu
możemy promować nieograniczone spektrum
produktów i usług. Contentem może być
przecież zarówno przekaz tekstowy, serwis
tematyczny nasycony eksperckimi poradami,
blog lub wideoblog, ale także fan page na
Facebooku czy branżowy newsletter. Gdy
dodamy do tego możliwości oferowane przez
nowe media, możemy stworzyć profesjonalny
wortal z zawartością e-wideo, aplikację
internetową czy mobilną, dedykowaną dla
konkretnego klienta.
Współpraca PR-owców z programistami
za kilkanaście lat (a może znacznie
wcześniej) będzie już czymś oczywistym
i najprawdopodobniej właśnie od strony
informatycznej możemy się spodziewać
kolejnej wielkiej rewolucji w naszej branży.
PR PRZYSZŁOŚCI
Chyba każdy ze znanych mi PR-owców stanął
(lub staje regularnie) przed ścianą, pod którą
wpędzają go oczekiwania klienta zderzone
z zerowym budżetem. Czyli: „Zróbcie nam
pijar, superskuteczny, z superefektami, no
i oczywiście za darmo”.
Nieumiejętność rozróżnienia przez
klientów public relations od marketingu to
norma, a wymaganie od działań PR-owych,
aby miały tak spektakularny zasięg jak
typowa reklama i marketing, to również
standard. Walka – nawet prowadzona
z orężem w postaci superkontentu, ale bez
budżetu – w tradycyjnych mediach zdaje
się być raczej przegrana. Media w sposób
naturalny segregują przydatne im newsy
i wiadomości PR-owe, te ostatnie wrzucając
do worka z reklamą. I wnioskując po zaniku
zainteresowania tradycyjnymi mediami,
ta sytuacja raczej się nie odwróci. Jak więc
będzie sobie radzić PR-owiec przyszłości?
Rozwiązań z pewnością jest kilka. Jednym
ze sposobów na przetrwanie tego zawodu
z pewnością będzie poszerzanie tradycyjnego
pola walki o nowe obszary i kompetencje.
Nawet dziś coraz częściej bywa tak, że od
PR-owca oczekuje się zarówno propozycji
strategii dla firmy, jak i porady wizerunkowej
autorów. Bardzo bym chciała, aby ruch slow
PR-u zastąpił ten tradycyjny, miotający się
gdzieś pomiędzy marketingiem a reklamą
PR. Tak, by w uczciwy i inteligentny sposób
nawiązywać kontakt z odbiorcą danej marki
z korzyścią dla każdej ze stron.
/
Scena sprzed 12 lat, redakcja jednego
z oddziałów ogólnopolskiego dziennika.
Na spotkanie z redaktorami przyjechali
specjaliści z centrali gazety, aby przedstawić
wyniki przeprowadzonych przez nich badań
rynku i omówić płynące z nich wnioski.
Badania dotyczyły zmian na rynku prasy
w okresie najbliższej dekady, rosnącej roli
internetu, zwiększonego wykorzystania
nowych mediów w komunikacji
z czytelnikami i prognozowanych spadków
nakładu prasy. Po przedstawieniu wniosków
z badań w newsroomie zapadła cisza, a potem
dało się słyszeć nerwowy śmiech. Na twarzach
dziennikarzy przeważało niedowierzanie.
Bo dowiedzieli się właśnie, że za 10-15 lat ich
teksty czytane będą głównie w internecie,
a gazeta w wersji papierowej być może nie
będzie już istnieć.
Druga część wniosków płynących
z przeprowadzonych badań się nie sprawdziła,
bo papierowe wydania gazet mamy nadal, ale
prawdą jest, że obecne nakłady dzienników
są rażąco niższe w porównaniu z tymi sprzed
dekady. Dla przykładu: w 2003 roku średni
nakład jednorazowy „Dziennika Bałtyckiego”
wynosił 86 795 egzemplarzy (dane na postawie
wyników kontroli nakładu prasy prowadzonej
przez Związek Kontroli Wydawców Prasy),
a 10 lat później już tylko 39 690. „Fakt”
z blisko 718 tys. sprzedawanych egzemplarzy
dziennika w ciągu dekady spadł do poziomu
469 tys., a „Gazeta Wyborcza” z ponad pół
miliona (dokładnie 541 tys.) do niecałych
293 tysięcy. Rewolucja nie ominęła również
tygodników: w 2003 roku sprzedawało się
ponad 377 tys. egzemplarzy „Newsweeka”,
dziesięć lat później tylko 193 tysięcy.
Nie da się ukryć: rozwój nowych technologii
sprawił, że świat mediów idzie rewolucyjną
ścieżką i z niespotykanym nigdy dotąd
tempem, a związany z nim symbiotycznie PR
i pokrewne dziedziny muszą przystosowywać
się do zmieniających się wciąż warunków.
KONFERENCJE NIE W REALU
Dostępne technologie tak bardzo zmieniły
nasz sposób porozumiewania się, że
zamiast tradycyjnych spotkań biznesowych
organizujemy telekonferencje lub wideoczaty.
Coraz częściej zaczynają tak wyglądać
również konferencje prasowe – jeśli nie
dla prezesa firmy przed sesją. Taki swoisty
multitasking, doprowadzony do granic
perfekcji, ma szansę bytu, bo nadal wiele
firm woli powierzyć takie obowiązki
własnym (lub wynajętym) specjalistom od
PR-u niż zatrudnić duże agencje marketingu
zintegrowanego, oferujące pełen zakres usług.
wszyscy, to jeden lub dwóch gości łączy się
online, zamiast jechać na spotkanie do innego
miasta lub kraju. Być może za dekadę żaden
dziennikarz nie będzie już wychodzić
z redakcji, bo konferencje będą w 100%
wirtualne. Dzięki już obecnym aplikacjom
nawet radiowiec będzie miał nagraną
wypowiedź gościa audycji bez wyruszania
z mikrofonem na spotkanie, bo rozmówca
po drugiej stronie sam nagra i wyśle podcast.
Przed PR-owcami też otwierają się nowe
możliwości. Dziennikarz chce się spotkać
z prezesem firmy, ale ten jest bardzo zajęty?
Być może znajdzie chwilę na wideorozmowę.
Połączenia telekonferencyjne o bardzo dobrej
jakości, w dodatku profesjonalnie szyfrowane
i zabezpieczone przed atakiem hakerów,
to już dzisiejsza rzeczywistość, warto więc
wykorzystywać nowe możliwości.
MEDIA RELATIONS
Jak w obliczu nowych technologii zmienią
się sposoby utrzymywania kontaktu
z dziennikarzami? W przypadku PR-owców
kontakty te w dużej części opierają się na
korespondencji mailowej, nawiązywane są za
pośrednictwem mediów społecznościowych
lub telefonu. „Jeszcze kilka lat temu
dziennikarze przychodzili do mnie do biura,
by porozmawiać na interesujące ich tematy.
Nie tylko miałem okazję wytłumaczyć im
wtedy rządzące inwestycjami mechanizmy,
ale w rozmowie zawsze wyłapali kilka
dodatkowych tematów, z których mogli
później zrobić materiał. Dzisiejsze »młode
wilki« wolą wysłać e-maila, nie chce im się
tracić czasu na spotkanie, bo czekając na
odpowiedź ode mnie, zrobią jeszcze inne
rzeczy w tym samym czasie” – opowiada jeden
z wrocławskich rzeczników prasowych.
CONTENT KING
Jak pokazują wyniki badań o przyszłości PR-u,
zrealizowanych przez agencje BuzzStream
i Fractl, przyszłością public relations będzie
także marketing treści. Badanie oparto na
analizie 20 słów kluczowych dotyczących
marketingu i PR-u przeprowadzonej w latach
2008-2014. Wnioski z tych siedmiu lat oraz
prognozy na przyszłość powstały dzięki
statystykom opracowanym przez Google
Trends.
Kolejnym trendem, którego jeszcze nie widać,
z pewnością będzie „slow PR” – tak jak slow
food wkroczył w gastronomię, tak slow PR
wkroczy w przestrzeń medialną. I zamiast
nacisku na tworzenie jak największej
liczby komunikatów o danej marce liczyć
zacznie się ich jakość i podejście do tematu
/ 14
ADAM PIWEK
HEAD OF PR
NOWA MEDIOCENTRYCZNOŚĆ
Jak dzisiaj postrzegamy działania PR-owców?
Głównie przez pryzmat wycinków z gazet, wzmianek
telewizyjnych i radiowych czy obecności notek
prasowych na portalach. Mediocentryczność
w coraz większym stopniu przesuwa się nie tylko
w stronę sieci, ale także niezależnych, zamkniętych
społeczności funkcjonujących we własnym
obiegu informacyjnym. Wąskie specjalizacje,
ściśle sprofilowane tematy zainteresowań
i nowe podejście do mediów – jako nie miejsca do
publikowania przekazu, ale do prowadzenia dialogu
z interesariuszami – to z całą pewnością niedalekie
wyzwania, które czekają na specjalistów od PR-u,
contentu czy tworzenia szeroko rozumianych treści.
SYNERGIA EKSPERTÓW
Przyszłość to zdecydowanie czas specjalistów,
często bardzo wąsko wyspecjalizowanych.
Jednak kluczem do ich sukcesu, niezależnie
od formy powiązania z marką czy
przedsiębiorstwem, będzie umiejętność
skutecznej współpracy. Międzyzespołowe
wyzwania realizujące cele biznesowe staną
się podstawą budowania bieżącej pracy
wielu przedsiębiorstw. To siła kompetencji,
wiedzy i umiejętności, a także otwartości
na potrzeby interesariuszy i ich realizacji
będzie coraz bardziej decydowała o sukcesie
komunikacyjnym.
Nowe formy komunikacji z otoczeniem,
otwartość, autentyczność, dialog i rozumienie
potrzeb odbiorców – choć zawsze były to
istotne wartości, dzisiaj stają się swoistym
fundamentem nowego spojrzenia na public
relations. Nie chodzi tu wcale o określenie
go mianem 3.0., 3.5 czy 4.0. Z całą pewnością
spektrum działań w tym obszarze coraz
bardziej powinno zaspokajać nie tylko
marketingowe, ale też szeroko rozumiane
biznesowe potrzeby organizacji.
/
Promowanie wizerunku, dostarczanie
informacji i reprezentowanie firmy lub osoby
– to zdaniem ankietowanych przez GfK
Polonia trzy najczęstsze obszary działania
specjalistów z szeroko rozumianej branży
public relations. Niezależnie od społecznego
postrzegania to biznesowe zaczyna
mocno się zmieniać. Coraz popularniejszy
trend content marketingowy, wprost
odwołujący się przecież do znanego od
dawna content PR nowe wyzwania stające
przed przedsiębiorstwami czy po prostu
większa dywersyfikacja oczekiwań różnych
interesariuszy sprawiają, że PR musi się
nieustannie zmieniać. Tylko w którą stronę?
SPOŁECZNE ODDZIAŁYWANIE
I ODCZUWANIE
Marka to już nie tylko logo, wyobrażenie,
świadomość klienta, ale przede wszystkim
osobiste odczucia i doświadczenia. Nie
chodzi tutaj wyłącznie o proces zakupowy,
miłe skojarzenia z reklamą, ale konkretne
działania, a także o brak dysonansu między
deklarowanymi wartościami a ich codzienną
realizacją. Wdrażanie zasad zrównoważonego
rozwoju w procesy firmowe, także oparte na
komunikacji i public relations (choćby z racji
wysokich deklaracji etycznych pokolenia
Y), może wymusić na wielu organizacjach
konieczność podjęcia rękawicy. W przyszłości
będą wygrywać wiarygodni. Także ci,
którzy będą budować kontakt z marką
na bazie osobistych doświadczeń – czy to
z wykorzystaniem rozwiązań eventowych,
czy technologicznych, takich jak chociażby
rozszerzona rzeczywistość.
INNY ODBIORCA
— RÓŻNE OCZEKIWANIA
Na rynek wchodzą kolejne pokolenia odbiorców,
których model konsumpcji mediów i kontaktu
z markami coraz bardziej różni się od tego
prowadzonego przez poprzedników. Z tego powodu
dostosowanie nie tylko treści, ale także odpowiednio
dobranego przekazu i pola jego prezentacji może
okazać się kluczowe. X poszukujące nowego sensu
życia, Y zakochane w nowych technologiach
i R wychowujące się w XXI wieku, zwane „pokoleniem
relaksu od marek”, oczekują całkowicie innych
zachowań. Kluczem do prowadzenia skutecznego
PR-u będzie także odpowiednie poznanie odbiorcy,
z którym będziemy rozmawiać. Z całą pewnością
budowanie wielopokoleniowego wizerunku będzie
jednym z nowych wyzwań, przed jakim staną nie tylko
specjaliści od komunikacji i reklamy.
WNĘTRZE RÓWNIE WAŻNE
Luka kompetencyjna i coraz bardziej
odczuwalny brak specjalistów – oto jedno
z wyzwań, z jakimi już spotykają się
pracodawcy w coraz większej liczbie branż.
Z tego powodu dbałość o pracowników,
specjalistów i ekspertów, których ma w swoich
szeregach firma, stanie się jednym z istotnych
wyzwań. Utrzymanie i szkolenie pracownika
z doświadczeniem jest o wiele tańsze
niż poszukiwanie i wdrażanie kolejnego.
Zmotywowani pracownicy są także dobrymi
ambasadorami marki – także w obszarze
produktowym. Dlatego motywacja ludzi
związanych z firmą i dbałość o firmowy
employer branding będą jedną z istotnych
potrzeb, przed jakimi staną PR-owcy znający
się na komunikacji wewnętrznej.
5 wyzwań
nowoczesnego
public relations
Dziennikarze, dziennikarze, dziennikarze – takie spojrzenie na
public relations musi odejść w zapomnienie. Dzisiaj wyzwania,
przed jakimi staje PR – niezależnie od wielkości firmy czy
organizacji – wymagają zdecydowanie innego podejścia do
budowania komunikacji lub wizerunku. Zmieniają się odbiorcy,
dlatego potrzebna jest redefinicja dotychczasowych narzędzi
5.WYZWANIE
4.WYZWANIE
2.WYZWANIE
3.WYZWANIE
1.WYZWANIE
/ 17
Jak
współpracować
z blogerami?
MARTA SOJA
SENIOR COMMUNITY SPECIALIST,
LIMANGO
Polska blogosfera rozwija się bardzo dynamicznie. Ostatnie dwa lata to
prawdziwy wysyp produktów tworzonych przez blogerów. Na rynku są
sygnowane ich nazwiskami książki, kalendarze, ubrania, kosmetyki, a także
warsztaty i szkolenia. Zmieniły się też oczekiwania blogerów co do współpracy
z markami. Coraz częściej szukają partnerów, którzy pomogą im zrealizować
ciekawe projekty, a nie tylko zamówią artykuł sponsorowany.
Myśląc o współpracy z blogosferą, trzeba
patrzeć szeroko i postrzegać twórcę
internetowego jako autora ekosystemu,
w którego skład wchodzą wszystkie
prowadzone przez niego aktywności.
Na przestrzeni lat bardzo zmieniły się
wzajemne oczekiwania i relacje blogosfery
oraz marek. Jeszcze kilka lat temu agencje
i marketerzy chcieli umieszczać na
popularniejszych blogach reklamę displayową,
a na tych mniej znanych linki stworzone pod
SEO. Dziś kampania banerowa na blogach to
rzadkość.
Blogosfera chce więcej. Bo sama może też
więcej zaoferować. Twórcy wiedzą, do kogo
trafiają ze swoimi treściami, znają nie tylko
profil demograficzny swoich czytelników,
ale też ich profil lifestyle’owy. Wiedzą, że
najlepiej więc określić już w umowie, jakich
danych będziesz oczekiwał po zakończeniu
projektu;
•	 realny termin płatności – to iskra zapalna
wielu zleceń. Nie raz i nie dwa pojawiają
się w social mediach utyskiwania blogera,
że agencja albo klient nie płacą w terminie.
Stąd już tylko krok do kryzysu. Dlatego jeśli
w agencji obowiązuje zasada, że płatność
do blogera idzie dopiero wtedy, gdy klient
zapłaci, a ten ma na zapłatę dwa miesiące,
to nie pisz w umowie „termin płatności:
14 dni”.
NIE RÓB TEGO, CO WSZYSCY
Czasem słychać utyskiwania, że w blogosferze
wszystko już było. Warsztaty, wyjazdy, posty
sponsorowane, konkursy... A potem pojawia
się projekt, który pokazuje, że jednak nie
wszystko.
Od ponad roku w reklamach offline’owych
Multibanku można zobaczyć Radka
Kotarskiego, twórcę popularnego kanału na
YT „Polimaty”. To jedna z pierwszych takich
długofalowych i wielokanałowych kooperacji
marki i twórcy internetowego.
W tym roku po raz pierwszy główną nagrodę
w konkursie Golden Arrow w kategorii
„Marketing internetowy – marketing
wirusowy” zdobył youtuber za projekt
zrealizowany wspólnie z marką. Jury
doceniło Cyber Mariana i jego cykl „Filmowe
Cybertrailery”, którymi Orange promowało
w internecie swoje „Środy z Orange”.
W zeszłym roku na festiwalu w Portorož
nagrodę Golden Drum zdobyło PZU za
kampanię zintegrowaną „Kochasz? Powiedz
»stop« wariatom drogowym”, której
spora część powstała z udziałem twórców
internetowych.
Kilka lat temu, gdy szczytem możliwości
współpracy na linii marka – bloger był post
z lokowaniem w jego treści nazwy produktu,
nawet najwybitniejsze umysły branży
nie były w stanie prognozować takiego
kierunku jej rozwoju, jaki nastąpił dziś.
Warto więc otwierać się na nowe pomysły
i projekty, także z twórcami internetowymi.
Traktuj więc blogosferę jako społeczność
pełnowartościowych twórców treści, z którymi
możesz robić dedykowane i niestandardowe
projekty, a nie tylko tworzyć kolejny kanał
komunikacji dla Twojej marki.
publikowane przez nich treści wspierają
budowanie wizerunku produktu, budują zasięg
marki, a docelowo mogą wspierać sprzedaż.
Przykład? Kilka miesięcy temu podczas
jednego ze swoich snapów popularna blogerka
modowa Maffashion opowiedziała, gdzie
kupuje ulubione perfumy. Na reakcję jej
fanów nie trzeba było długo czekać. Flakoniki
od razu zniknęły z półek tego punktu
sprzedaży.
Zanim jednak zachęceni tą wizją zaczniecie
szukać blogerów, którzy pomogą sprzedać
Wasz produkt – zobaczcie, na co warto
zwrócić uwagę, planując taką współpracę.
JAK WYBRAĆ BLOGERA?
Poszukując blogerów do współpracy,
zwykle marki chcą pozyskać tych
najpopularniejszych. Dopóki nie powstały
narzędzia pomagające w tworzeniu
rankingów twórców, np. hash.fm, wielu
marketerów bazowało na corocznym
przeglądzie tworzonym przez Kominka
(dziś Jasona Hunta). Pojawienie się w jego
zestawieniu „Popularnych blogerów roku”
dawało tym twórcom niemal pewność,
że liczba wysłanych do nich zapytań
o współpracę wzrośnie.
Popularność to jednak nie wszystko. Dobry
zasięg blogera w naszej grupie docelowej
to tylko jeden z elementów, który powinien
decydować o podjęciu współpracy. Ważne
jest też to, czy nasza marka wpisuje się w jego
styl życia. Na przykład jeśli twórca deklaruje,
że nie uznaje w swojej kuchni glutaminianu
sodu, konserwantów i sztucznych dodatków,
to trudno nam go będzie przekonać do naszego
produktu, który je zawiera. A jeśli nawet dojdzie
do współpracy, to społeczność zgromadzona
wokół blogera może zarzucić akcji, że nie jest
wiarygodna i że ten „się sprzedał”.
Wybierajmy do współpracy twórców, którzy
naturalnie staną się ambasadorami naszego
produktu. Na przykład za pomocą narzędzia
Brand24 możemy monitorować, który
influencer sam z siebie korzysta z produktów
naszych albo naszej konkurencji.
Listopadowe popołudnie we Wrocławiu.
W Pasażu Grunwaldzkim kłębi się tłum ludzi.
Ale to nie premiera nowej kolekcji Balmain
dla HM. Ponad tysiąc osób przyszło na
spotkanie autorskie z Red Lipstick Monster,
popularną youtuberką, która promuje swoją
świeżo wydaną książkę „Tajniki makijażu”. Po
spotkaniu autorskim jest okazja na zdobycie
autografu. Najbardziej wytrwali czekali na
niego nawet dwie godziny.
Premiera poradnika Ewy Grzelakowskiej-
-Kostoglu zbiegła się w czasie z premierą innej
książki wrocławskiej youtuberki i blogerki Anny
Maksymiuk-Szymańskiej pt.: „Co za szycie”.
Rok wcześniej do księgarń trafiła książka
Magdy Kanoniak, znanej jako „Radzka”.
To trzy książki napisane przez wrocławskie
blogerki w zaledwie rok, a przecież nasze
miasto nie jest najjaśniejszym punktem na
blogerskiej mapie Polski – mamy tu zaledwie
kilku popularnych twórców internetowych.
No właśnie. Pora na małą redefinicję. Przyjęło
się słowem bloger określać wszystkich twórców
internetowych. Ale przecież tylko część z nich
tworzy tradycyjne blogi oparte na słowie
pisanym. Coraz liczniejszą grupą są autorzy
treści wideo (youtuberzy i vlogerzy), część
twórców zbudowała swoją popularność na
Instagramie albo Vine’ie, są też tacy, którzy
nie prowadzą ani bloga, ani vloga, ale na
Facebooku zbudowali kilkudziesięciotysieczną,
zaangażowaną społeczność. Najczęściej jednak
jest tak, że twórca internetowy nie zamyka
się w jednym kanale. Blogerzy kręcą filmy na
YouTube’ie albo Vine, vlogerzy robią snapy,
instagramowcy z powodzeniem tweetują.
PARTNERSTWO
Nieszukajmywykonawców,szukajmy
partnerów.Nienarzucajmyblogerowinaszej
wizjirealizacjiprojektu.Przedyskutujmyjąznim.
Pozwólmymuzmodyfikowaćjątak,bybyłalepiej
dopasowanadojegoczytelników.Kierujmysię
zasadą„3win”.Nawspółpracypowinnyzyskać
trzystrony:marka,blogericzytelnicy.
UMOWA NA TRUDNE CZASY
Traktuj blogera jak... innego przedsiębiorcę.
Jeśli chcesz mu zdradzić tajniki projektu
(np.: wprowadzasz na rynek nowy produkt,
którego ma być ambasadorem), poproś
o podpisanie umowy o zachowaniu poufności.
Na Facebooku są grupy, na których blogerzy
chwalą się między sobą szczegółami
współpracy z markami, często ujawniając
dane wrażliwe, np. datę startu nowej
kampanii, informacje o produkcie, który
dopiero wejdzie na rynek. Nie robią tego ze
złej woli. Po prostu nie mają biznesowego
doświadczenia i nie wiedzą, czym może
skutkować wyciek takiej informacji do firmy
konkurencyjnej.
Jeśli już dojdzie do współpracy – wszystkie
szczegóły zawrzyj w umowie. Przede
wszystkim powinna ona określać:
•	 zadanie, które ma wykonać bloger, ze
wszystkimi szczegółami (np.: stworzenie
artykułu sponsorowanego na bloga
o długości ok. 5000 znaków zawierającego
dwa autorskie zdjęcia, promocję artykułu
w social mediach – prowadzoną na
Instagramie, Facebooku – po jednym
wpisie na każdym kanale, opublikowanego
w konkretnym terminie, promowanego
– lub nie – reklamą Facebook Ads
w wyznaczonym formacie itp.);
•	 terminy realizacji zlecenia;
•	 okres karencji, podczas którego bloger
zobowiązuje się nie współpracować
z konkurencją. Tu pamiętaj o wskazaniu
marek lub grup asortymentowych, które
uważasz za konkurencję (bądź jednak
realistą: jeśli w ramach współpracy
powstanie jeden tekst sponsorowany, nie
oczekuj, że jego autor podpisze deklarację,
która na rok zabroni mu współpracowania
z innymi firmami);
•	 kary umowne za niewywiązanie się ze
zobowiązań;
•	 sposób podsumowania działań – zdarza
się, że po przyjęciu wykonanego zlecenia
ciężko doprosić się np. o statystyki, które
pozwolą przygotować raport końcowy –
/ 21/ 20
AGATA LIPIEC
HEAD OF SOCIAL MEDIA, PZU
Współpraca z blogosferą to dla marek
fascynujące wyzwanie, które – jeśli
przeprowadzić je z głową – może przynieść
zaskakująco dobre efekty. Moje doświadczenia
pokazują, że warto zaufać blogerom i dać im
dowolność podczas tworzenia treści: to oni
najlepiej znają swoich odbiorców, wiedzą,
co i jak na nich działa, potrafią w taki sposób
przedstawić temat, by skorzystali na tym
zarówno czytelnicy/widzowie, jak i autor oraz
marka. Do tego treść często jest przygotowana
w taki sposób, że nie powstydziliby się jej
najlepsi copywriterzy czy filmowcy.
Zasięg b(v)logosfery to prawie 11 mln internautów. 8,5 mln
z nich regularnie czyta i ogląda treści zamieszczane na blogach
i vlogach, a ponad 70% deklaruje, że żałowałoby, gdyby
b(v)logosfera zniknęła z internetu.
Jedna czwarta internautów traktuje treści przygotowane przez
twórców internetowych jako zaufane źródło informacji. Aż 33%
z nich pod wpływem informacji zamieszczonych na blogu/vlogu
kupiło konkretny produkt, podobna liczba osób pod wpływem
kontaktu z treściami zamieszczonymi na blogach/vlogach
zrezygnowała z zakupu.
Blogi i vlogi dla osób, które je czytają i oglądają, są pierwszym
źródłem informacji o produktach, cenionym bardziej niż
opinie rodziny i znajomych. W wyniku kontaktu z treściami
publikowanymi na b(v)logu internauci przeprowadzają średnio
trzy aktywności, np. poszukują dodatkowych informacji o marce.
Dane pochodzą z badania „B(v)log Power” przeprowadzonego
w 2015 roku przez Polskie Stowarzyszenie Blogerów i Vlogerów.
Pełna treść badania dostępna jest na stronie www.psbiv.pl.
TOMASZ SULEWSKI
DIGITAL COMMUNICATION MANAGER,
ORANGE POLSKA
Współpraca z influencerem pozwala marce
komunikować się z odbiorcami w sposób
odmienny niż poprzez tradycyjny ATL/
BTL czy własne kanały online. Taka osoba
z jednej strony jest mocnym, zasięgowym
medium, a z drugiej umożliwia realizację
projektów w innym charakterze, mówienie
innym językiem, bardziej naturalnym – takim,
jakiego grupa odbiorców chce słuchać. Warto
przy tym jednak pamiętać, że influencer
(bloger czy youtuber) nie powinien być
traktowany jak niskokosztowy serwis do
dystrybucji press releasów czy tablica na
przypięcie firmowej ulotki. Takie myślenie
to marnowanie potencjału i energii
– influencerzy są wartościowi właśnie dlatego,
że przekonują odbiorców sobą, swoim
językiem i stylem, więc oczekiwanie, że
będą komunikować w korporacyjnym stylu,
jest ze strony marki działaniem na własną
niekorzyść. A rzeczywistość pokazuje, że
mądra współpraca z influencerami daje nie
tylko wymierne korzyści wizerunkowe, ale
także sprzedażowe.
/
BIO AUTORKI:
Marta Soja. Przez 7 lat związana z agencjami
interaktywnymi (m.in. Lemon Sky JWT), od 3 lat
pracuje po stronie klienta w platformie zakupowej
Limango. Prowadzi zajęcia ze studentami
w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu, gdzie
pomaga im zdobyć wiedzę na temat e-marketingu
i e-commerce’u. Strateg i specjalista do spraw
komunikacji. Pracowała dla wielu marek, mi.n.
takich jak: Kubuś, Ferro, Tesco, Helena, Ballantine’s.
W social mediach zarządzała komunikacją
największych polskich marek, m.in.: Serce i Rozum,
Winiary, Tchibo. Pasjonuje się blogosferą i pomaga
markom w prowadzeniu działań marketingowych
na tym obszarze. Fanka social mediów — swojego
psa adoptowała przez Facebooka.
/ 23/ 22
POKOLENIE ONLINE
Obecnie na świecie jest 2 mld użytkowników
smartfonów – wynika z badań serwisu
eMarketer.com. To ogromna społeczność,
więc nic dziwnego, że marki chcą dotrzeć
w pewien sposób do tych ludzi. Urządzenia
i aplikacje mobilne stworzyły nowe
możliwości w obrębie komunikacji, używanie
emotikon stało się elementem codziennych
rozmów między użytkownikami tych
urządzeń. Zatem tworzenie dedykowanych
marce emotikon (a nawet „emoticoke”
w przypadku Coca-Coli lub „ementikon”
w przypadku Mentosa) pozwala brandom
przeniknąć do tych właśnie przestrzeni
mobilnych.
Według danych zebranych przez Swyft
Media każdego dnia na całym świecie
poprzez aplikacje mobilne wysyłanych jest
41,5 mld wiadomości i 6 mld emotikon lub
KRÓTKA HISTORIA
WSPÓŁCZESNEGO PISMA
OBRAZKOWEGO
33 lata temu profesor informatyki Scott E.
Fahlman na online’owej grupie (jeszcze
za czasów ARPANET-u) w rozmowach ze
swoimi studentami sięgał po specyficzny
humor, jednak ci nie umieli wychwycić ironii
wykładowcy. Doszedł więc do wniosku, że
ironicznie nacechowany tekst czytany bez
widoku twarzy człowieka go wypowiadającego
nie ma sensu, dlatego wystosował komunikat:
„Tu Scott E. Fahlman. Proponuję zastosować
tę sekwencję znaków do oznaczania
dowcipów. Należy ją czytać poziomo: :-)”. I tak
oto powstała pierwsza emotikona.
Z czasem emotikony stały się różnorodne
i prezentowały nie tylko wyrazy twarzy, ale
również przedmioty czy obiekty. Używano
ich w wiadomościach tekstowych pisanych
na telefonie czy w komunikatorach
internetowych. Potem przyszedł czas
na naklejki, czyli ilustracje lub animacje
postaci, bardzo popularne na Facebooku.
Dziś zaś mamy emoji – powstałe w Japonii
rozbudowane emotikony, za pomocą których
można budować bardziej skomplikowane
przekazy (np. róża + serce + nóż i widelec
jako zaproszenie na romantyczną kolację).
Obecnie dostępne są już Emoji Keyboard,
czyli nakładki na klawiatury MacBooków, na
których zamiast liter i cyfr rozmieszczone są
emotikony.
Całkiem niedawno świat obiegła informacja,
że w fazie testów jest nowa funkcjonalność
Facebooka, dzięki której – oprócz przycisku
„Lubię to” – można będzie stosować przyciski
w formie emotikon. Dodatkowe ikonki mają
pokazywać radość, smutek, miłość czy podziw
w formie m.in. komentarza do postów.
HomoSymbolicus w brandingu
— czyli po co markom emotikony w reklamie
Jeszcze kilka lat temu sceptycy uważali emotikony za sezonową zabawkę, która nie
wyjdzie poza rynek smartfonów. Dziś, gdy teledysk Kate Perry do utworu „Roar” bazuje
na emotach, biografia Miley Cyrus została spisana tym rodzajem pisma obrazkowego,
a swoją serię „buziek” ma nawet papież Franciszek, emotikony stały się językiem
popkultury. Spersonalizowana emotikona dla marki to obecny trend w brandingu,
a w reklamach coraz częściej sięga się po emoji, czyli bardziej skomplikowane przekazy
wyrażane za pośrednictwem ciągu emotikon.
MAGDALENA KLICH
COMMUNITY MANAGER
/ 25
[Grafika 3.] Źródło: http://www.komputerswiat.pl
[Grafika 4.] Źródło: http://www.adweek.com
[Grafika 2.] Źródło: http://adage.com
z emoji. Pismo to jest poniekąd odpowiedzią
na globalizację, homogenizację kultury czy
masowe nowe media, bo współczesną kulturą
rządzą obrazki. Nowe media, więc i nowy
język: uniwersalny, ujednolicony, wszędzie
podobny. Dla globalnej marki najlepsze, co
może być, to przekaz globalny, bo np. ze
Stanów może trafić do Polski, Kolumbii czy
Indii.
EMOJI ANGAŻUJE I ZBLIŻA
Mimo że istnieje ponad 1000 różnych
emotikon, właściciel marki Dove, Unilever,
odkrył, że wszystkie postacie zobrazowane
w tym języku mają proste włosy. Stwierdzono,
że to istotny problem społeczny, ponieważ
jedna na trzy kobiety w USA ma kręcone
pukle, a nie może znaleźć na klawiszach
emotikony podobnej do niej.
Według badań Unileveru 73% ludzi
w Stanach twierdzi, że używa emoji
na co dzień, więc bardzo szybko
i niepostrzeżenie emotikony stały się walutą
komunikacyjną. Z tego powodu reakcja
Dove na tę niedoreprezentację nie mogła
być inna: opracowano 27 emotikon „buziek”
z kręconymi włosami z możliwością wyboru
koloru skóry i koloru włosów, co prowadzi
do 131 odmian, w tym 7 animowanych gifów.
Co więcej, Dove będzie współpracować
z Twitterem tak, aby za każdym razem, gdy
ktoś użyje hashtagu #LoveYourCurls, w jego
tweecie automatycznie pojawi się „buźka”
z kręconymi włosami. [Grafika 2.]
Marki stosują zabieg z emoji, bo chcą być
jak najbliżej potencjalnych klientów. Gdyby
rozpatrywać Kościół katolicki jako brand,
a papieża Franciszka jako jego brand hero,
cel jest ten sam: zbliżyć do siebie wiernych,
a w szczególności młodszą część chrześcijan.
W styczniu 2013 roku papież wrzucił na swój
naklejek. Można więc wnioskować, że kiedy
użytkownicy tych mobilnych komunikatorów
mają do dyspozycji emotę – już nawet
niekoniecznie ulubionej – marki, nie uderza
ich to tak bardzo jak reklama. Oni wyrażają
siebie.
Jest jednak pewna bariera dla marek chcących
mieć spersonalizowaną dla nich emotikonę
lub naklejkę. Klawiatura emoji dostępna
na naszych urządzeniach mobilnych jest
zatwierdzana przez Unicode Consortium,
a formalny proces składania wniosków
o zaakceptowanie nowych symboli jest długi
i złożony; ponadto kryteriów, które musi
spełniać znak, jest wiele. Dlatego brandy, żeby
ich markowe emotikony były szybko dostępne
dla użytkowników, muszą posiłkować się
własnymi aplikacjami lub prosić o pomoc
takie aplikacje jak: Facebook Messenger,
WhatsApp czy Kik.
EMOJI JĘZYKIEM GLOBALNYM
Mówiąc o emoji, poruszamy się w obszarach
związanych z urządzeniami mobilnymi,
czyli telekomunikacją. Stąd też wydawać
by się mogło, że najtrafniejszą opcją
jest reklamowanie produktów z branży
telekomunikacyjnej pismem emoji właśnie. Za
przykład niech posłuży kampania reklamowa
profil pierwszego tweeta, furorę zrobiło
też wtedy papieskie selfie, a we wrześniu
przyszedł czas na emoji przygotowane
specjalnie na okazję jego wizyty w Stanach
Zjednoczonych. [Grafika 3.]
EMOJI REKLAMUJE TEŻ OFFLINE
W kontekście globalizacji zarówno
językowej, jak i marketingowej trudno
nie wspomnieć o marce McDonald’s,
która w końcu dała podstawy pojęciu,
jakim jest „makdonaldyzacja”, i emotikon
w kampaniach reklamowych również użyła.
McDonald’s i emoji to związek niemal
idealny – w końcu fast food i fast feeling
są wypluwane nierzadko bez mrugnięcia
okiem na klawiaturze smartfona. Jednak tym
razem postanowiono, że emotikony wyjdą
z przestrzeni mobilnej do spotu telewizyjnego
i reklamy prasowej. Jest to poniekąd sposób
prostszy i bardziej dostępny niż tworzenie
własnej emotikony (ze względu choćby na
złożoność procedur, o których mowa była
wcześniej).
Hasłem kampanii jest „Venez commes vous
êtes”, czyli po prostu „Przyjdźcie tacy, jacy
jesteście”, a jej bohaterami są postacie żyjące
z Urugwaju „The movies you like, now on your
phone”, przedmiotem której była aplikacja
Life Cinemas, pozwalająca użytkownikom na
pobieranie filmów na telefon. [Grafika 1.]
Z kolei „Movie Emoji” to singapurska
kampania reklamowa Singtela – operatora
tamtejszej telefonii komórkowej, który
promował swoją mobilną telewizję. Posłużył
się w tym celu – jak prezentuje to w spocie
– językiem potencjalnych klientów, czyli
mobile users. Na urządzenie mobilne
wysyłano wiadomość-zagadkę w formie bloku
kilkunastu emotikon, które symbolizowały
pewien film. Odpowiedź, czyli tytuł filmu,
należało przesłać w wiadomości zwrotnej,
a gdy była ona prawidłowa, użytkownik
otrzymywał link z adresem do WWW
z darmowym filmem.
Reklama emotikonowa nie jest jednak
zarezerwowana tylko dla branży kojarzącej się
/ 27/ 26
[Grafika 1.] Źródło: http://www.trendhunter.com
w realnym świecie z ludzkim ciałem, ale głową-
-emotikoną obrazującą ich uczucia. Druga
część hasła dopowiada: „Przyjdźcie tacy, jacy
jesteście, ponieważ w końcu u nas (po)czujecie
się jak u siebie”. McDonald’s chciał zilustrować
w ten sposób, że każdy może przyjść do
restauracji jako do miejsca życia ludzi
zjednoczonych, gdzie każde indywiduum ma
„swój kawałek podłogi”, bez względu na cechy
charakteru, osobowość czy reprezentowaną
grupę społeczną. W McDonald’s dla każdego
jest miejsce, dlatego marka eksponuje w swojej
kampanii różnorodność, bliskość i kontakt
ludzki. Kontakt, który odbywa się już w dużej
mierze poprzez właśnie język emoji.
Ta kampania daje jednak do myślenia, czy
aby na pewno jest ona tak oddziałująca na
emocje, jak miała być, bowiem np. odcieni
samego uczucia smutku jest wiele, czego
nie jest w stanie oddać jedna emotikona.
Niewątpliwym minusem pisma emoji jest jego
mała precyzyjność. Istnieje zresztą narzędzie
emojitracker.com, które w czasie rzeczywistym
monitoruje używanie emotikon na Twitterze
– tam można zobaczyć, w jak wielu kontekstach
używana jest jedna i ta sama „buźka”.
EMOJI WARTE WIĘCEJ
NIŻ TYSIĄC SŁÓW
Na pewno błędnym jest myślenie, że emotikony
są infantylne i skierowane tylko do osób
młodych. Szybko można to zweryfikować,
robiąc sobie ekspresowy rachunek sumienia:
kiedy Ty, czytelniku, użyłeś ostatnio
choćby dwukropka i nawiasu? Marki co
prawda w dużej mierze korzystają z nich
do komunikowania o produktach/usługach
skierowanych do młodych ludzi, ale jest to też
język, który ewoluuje teraz, na naszych oczach,
i który przeniknął najgłębiej do codzienności
hard-userów smartfonów, internetu i mediów
społecznościowych – ludzi w różnym wieku.
Niemniej dla wszystkich użytkowników
komunikacja obrazkowa jest szybsza: wysłanie
uśmiechniętej „buźki” to tylko jedno kliknięcie,
z kolei wystukanie zdania „Cieszę się” trwa
już dłużej. Po drugie: kiedy widzimy reklamę
z „buźką”, wyzwala to w nas pozytywne emocje,
bo ktoś (tu: marka) zrobił ukłon w naszą stronę
i użył języka bardziej intymnego, stosowanego
w relacjach międzyludzkich, czyli zbliżył się
do nas. Na dodatek czasami faktycznie coś
jest warte więcej niż tysiąc słów lub nie da się
ująć czegoś w słowa. I z tego przede wszystkim
korzystają marki – dla podkreślenia swojej
wyjątkowości i nieszablonowości.
/
MIROSŁAW BOGUSŁAWSKI
CREATIVE DIRECTOR
KATARZYNA MIERZWA
COPYWRITER
Marketing
Małego Księcia
Tekst, który tu przedstawiamy, ma postać dialogu. Nie tylko dlatego, że w nowoczesnym marketingu tak
dużo mówi się o dialogu marki z klientem, lecz także dlatego – a może nawet głównie z tego powodu
– iż dialog jest podstawową formą komunikacji między przyjaciółmi. A przyjaźń marki z klientem, czy
też autentyczna próba stworzenia takiej relacji, jest jedną z możliwych i bardzo prawdopodobnych
dróg, którymi podąży marketing przyszłości. Przesłanki takiej wizji odnajdujemy w nowych koncepcjach
marketingu, podkreślających wagę otwartości, odpowiedzialności, zaangażowania, bliskości
i autentyczności – czyli wartościach, które można odnaleźć właśnie w ludzkiej przyjaźni.
/ 29
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
– Interesują go, jak mówi, tylko rzeczy wieczne. To,
co się nie zmienia. Nie interesują zaś kwiaty, bo są
efemeryczne. Zagrożone unicestwieniem.
Chwilowe i zmienne.
– A konsument to właśnie istota zmienna,
chwilowa i w gruncie rzeczy jak najbardziej
efemeryczna. Specjaliści od danych powinni
mieć to na uwadze.
– Poważne marki są tego świadome. Dlatego
starają się rejestrować te zmiany. Kastomizują,
indywidualizują, personalizują. Słuchają, zbierają
opinie potencjalnych konsumentów, konsultują,
orientują się na user experience, tworzą user-
centered design.
– Cały internet rzeczy, internet of things,
ma zbierać o konsumencie bardzo osobiste
dane ze wszystkich urządzeń domowych,
żeby potem dopasować ofertę, żeby reagować
adekwatnie.
– Działy marketingu dzięki coraz doskonalszej
technologii pozyskiwania informacji już teraz
dysponują kopalniami wiedzy na nasz temat,
jednak nie wiedzą jeszcze, jak optymalnie
z tego skorzystać. Możliwe, że właśnie stoją przed
dylematem: czy być jak Wielki Brat, czy jak
przyjaciel... Dla własnego dobra lepiej, żeby były
tym drugim.
– Przyjacielem, który nas zna, który się nie
narzuca i nie traktuje nas instrumentalnie,
ale raczej jak ktoś, dla kogo będziemy mieć
wyjątkowe znaczenie.
– I nie będziemy tylko prostą sumą tego, że
mieścimy się w jakimś przedziale wiekowym,
mamy wykształcenie średnie lub wyższe
i zarabiamy poniżej lub powyżej średniej krajowej.
V
– Skoro jesteśmy przy zarabianiu pieniędzy:
w pewnym momencie Mały Książę spotyka
Bankiera.
– Bankier jest posiadaczem. Posiada gwiazdy. Cały
czas je liczy, a stan posiadania zapisuje na kawałku
papieru.
– Zapytany, co mu daje posiadanie gwiazd,
odpowiada: „Bogactwo”. Mały Książę pyta
dalej: „A cóż ci z tego, że jesteś bogaty?”.
VIII
– Padło tu słowo „wartości”. Innymi słowy:
imponderabilia. To, co nieuchwytne, niemierzalne,
niewidoczne. Ale mające wielki wpływ na nasze
życie.
– Właśnie. Lis wręcza Małemu Księciu prezent
w postaci sekretu. Sekret jest taki, że „dobrze
widzi się tylko sercem”. „Najważniejsze jest
niewidoczne dla oczu”, mówi lis. Tak jak
imponderabilia, o których mówimy. Tak jak
wartości.
– Mały Książę mówi tysiącom róż, że nie mają
żadnej wartości. Bo nikt ich nie oswoił i nikt nie
został przez nie oswojony. Nie można dla nich
„poświęcić życia”. Myślę, że tak samo markom,
które będą nam obojętne, nie będziemy poświęcać
w przyszłości zbyt dużej uwagi. Ani nie oddamy im
naszych pieniędzy.
– Znaczenie i wartość ma tylko marka, z którą
pozostaje się w przyjaźni. Staje się twoją
marką. Twoją różą.
– Wówczas poświęcasz jej czas i uwagę,
obserwujesz, jak komunikuje się z tobą i ze światem,
bierzesz udział w akcjach, które przeprowadza,
uczestniczysz w jej świecie. Nawet tym wirtualnym
VR-owym, wytworzonym przez multimedia
immersyjne, dzięki którym wchodzisz w wirtualny
świat i poddajesz się iluzji faktycznego dziania się.
– I ten świat marki-przyjaciela jest wówczas
twoim światem. Bo marka, która cię oswoiła,
dobrze cię zna, wie, co lubisz, czego nie lubisz.
Mówi do ciebie – i to jest bardzo ważne –
twoim językiem.
– Tak. I prowadzimy dialog. Wymieniamy
lojalność za lojalność. Szczerość za szczerość.
Odpowiedzialność za odpowiedzialność. Otwartość
za otwartość. Zainteresowanie za zainteresowanie.
Przyjaźń za przyjaźń.
– Utopia?
– A może marketing przyszłości?
/
I
– Czy sądzisz, że szefowie marketingu czytali
„Małego Księcia”?
– Myślę, że chyba każdy czytał, a jeśli nie, to
powinien to zrobić.
– A ci, którzy czytali go dawno temu, powinni
go sobie przypomnieć.
– Zdecydowanie. „Mały Książę” mógłby im bardzo
dużo powiedzieć o tym, jak uprawiać marketing: co
robić, a czego unikać.
– Zgadza się. Przypomnijmy sobie zatem
przygody Małego Księcia.
II
– Pamiętasz, jak Mały Książę spotyka Króla?
– Tak. Król zajmuje się panowaniem. Z tym że nie
ma żadnych poddanych.
– Podobnie jak beatlesowski bohater piosenki
„Nowhere Man”, snujący swoje „plany
dla nikogo”. Król po prostu musi rządzić.
Z definicji nie wie, co to partnerstwo, i nie
pozostawia poddanemu żadnej przestrzeni.
To dobry przykład na to, jaka nie powinna być
marka.
– I dobra metafora całego nurtu outbound
marketingu, czyli marketingu pozbawionego
dialogu z klientem, a przyjmującego postać
monologu, który wtłacza odbiorcom do głów swoje
„prawdy”.
– Często bardzo nachalnie i niewiarygodnie.
Outbound marketing byłby jeszcze do
zaakceptowania, gdyby przejawiał się jedynie
w formie reklam zabawnych, inspirujących
albo po prostu ciekawych. To jednak tylko
niewielki procent rodzimych produkcji
reklamowych.
– Tymczasem nasze krajowe reklamy są
w ogromnej większości nie tylko natarczywe, ale
również łopatologiczne, schematyczne i uderzające
w fałszywą nutę.
– Odbiorcy to widzą i mają na ten temat swoje
zdanie. 86% z nich zwyczajnie nie lubi reklam,
a 48% czuje się przymuszana do ich oglądania
lub wysłuchiwania (badania CBOS z 2011 roku).
– „Mogę kupować inne gwiazdy.” Oto cały problem
marketingu, a nawet ogólnie – wszelkiego biznesu
– nastawionego tylko na zysk. Biznesy istniejące po
to, by zwiększać dochody, są tak samo absurdalne
jak działalność Bankiera.
– Zwróć uwagę na ten fragment, w którym
Mały Książę mówi o Latarniku, który
w przeciwieństwie do Króla, Próżnego
i Bankiera jest „mniej niedorzeczny” niż
tamci. Mniej niedorzeczny, bo pożyteczny.
– Steve Jobs powiedział kiedyś, że nie zależy mu
na tym, by być najbogatszym człowiekiem na
cmentarzu. „Pójść spać, mogąc powiedzieć, że
zrobiło się coś cudownego – to jest dla mnie ważne”.
Jobs kierował się pasją i chciał wnosić pozytywną
zmianę do świata. Oto istota prawdziwie
nowoczesnego biznesu.
– Biznesu, który przemawia do współczesnych
i który konsumenci są gotowi wspierać.
VI
– Przejdźmy do sedna, czyli spotkania z lisem.
– Kluczowe wydarzenie. Lis mówi o przyjaźni,
a my przyjęliśmy jako tezę tej rozmowy, że
marketing przyszłości będzie marketingiem
przyjaźni.
– Tak. Przyjaciel Marketing. Marketing, który po
pierwsze...
– „Oswaja” nas, czyli tworzy więź. To esencja
inbound marketingu. Sprawia, że obie
strony zaczynają siebie nawzajem naprawdę
potrzebować.
– Przestają być dla siebie tylko iksami podobnymi
do stu tysięcy takich iksów. Są dla siebie „jedynymi
na świecie”. A mówiąc inaczej, są dla siebie
oczywistym wyborem.
– To lojalność, o której marka może marzyć.
I o którą warto powalczyć.
– Oswajanie jest poznawaniem. Wymaga czasu
i cierpliwości. Na początku jest pewien dystans,
odległość, która z czasem ulega skróceniu i zmienia
się w bliskość.
– Dochodzi do tego jeszcze milczenie. Bo
mowa jest „źródłem nieporozumień”.
To efekt rządów reklamowego króla autokraty.
– Co ciekawe, Król mianuje Małego Księcia
swoim ambasadorem. Ale Książę nie chce być
ambasadorem takiej marki.
– Trudno się dziwić, kto by chciał? Pycha
odpycha.
III
– À propos pychy, to od razu przypomina się inna
postać, którą spotyka na jednej z planet spotyka
Mały Książę.
– Próżny. Ten chce być uwielbiany
i szuka wyłącznie poklasku. Uważa, że jest
najpiękniejszy, najbogatszy, najmądrzejszy
i najlepiej ubrany na planecie, na której
zresztą nie ma nikogo poza nim. Gdy Mały
Książę zwraca mu na to uwagę, prosi go:
„Uwielbiaj mnie mimo wszystko”.
– Tak. To może być przypadek marek, które czują
się wielkie.
– I mają świetny wizerunek, który jest tylko
fasadą. A na tyłach dzieje się niedobrze.
Nieetycznie, nieekologicznie. Coś tam się
ukryje, coś naciągnie, zafałszuje jakieś dane.
– Na przykład wyniki toksyczności spalin...
– I różne inne wyniki. Bo greenwashing się
opłaca.
– Do czasu. Instytucja bojkotu konsumenckiego
rośnie w siłę, a ludzie dzięki szerokiemu dostępowi
do informacji i portalom społecznościowym są
doinformowani i mają coraz większe poczucie
wpływu na rzeczywistość. Mogą karać nie tylko
bojkotem, ale mogą się też zwrócić się w stronę
alternatywnych biznesów i marek powstających na
rzetelnych etycznych podstawach.
– Tak, możliwe, że twarde dane w postaci
faktycznych strat finansowych w przyszłości
sprawią, że firmy będą się obawiały
popełniania świństw.
IV
– A skoro o danych mowa, to przechodzimy do…
– Geografa, którego zajęciem jest zbieranie
danych.
– W przypadku marketingu przyjaźni widzę to
milczenie nie jako nieobecność jakichkolwiek słów,
lecz jako brak słowotoku, jak to miało miejsce
w dyskutowanej ostatnio polskiej adaptacji reklamy
systemu ostrzegania o niekontrolowanej zmianie
pasa ruchu. Marka-przyjaciel nie narzuca się w ten
sposób, nie zagaduje na śmierć, ma szacunek do
odbiorcy i jego inteligencji. Trzeba to postrzegać
jako rodzaj subtelności w komunikacji.
– Tego wszystkiego zabrakło we wspomnianej
adaptacji, a przecież było obecne w pierwotnej
wersji reklamy na rynek zachodni.
VII
– Idąc dalej, przyjaźń ma swój „obrządek”, jak
mówi lis.
– Umawiamy się, że spotkamy się w pewnym
miejscu o określonej godzinie. I cieszymy się
na to spotkanie. Marketing przyjaźni również
musiałby się na tym opierać.
– Czyli stosowałby w praktyce permission
marketing. To chyba jedyna prawdziwie
cywilizowana forma komunikacji z klientem.
Zgadzamy się, wyrażamy przyzwolenie na
spotkanie z marką i chcemy tego spotkania.
– Co więcej, jesteśmy pewni, że przyjaciel tam
będzie. Zobacz, marka jako przyjaciel spotyka
się ze mną wtedy, kiedy jako konsument tego
chcę. Ten warunek będzie również spełniał
marketing, który określam terminem „real
need marketing”, nawiązującym do real
time marketingu. Powstaje sytuacja, kiedy
komunikat dociera do ciebie dokładnie w tym
momencie, gdy czegoś potrzebujesz, gdy
pojawia się jakaś prawdziwa potrzeba.
– Wszystko to podnosi jakość moich doświadczeń
z marką, buduje naszą przyjaźń i swego rodzaju
pozytywnie pojęte przywiązanie. Jeśli marka
jest lojalna wobec mnie, moich potrzeb i moich
wartości, to odwdzięczam się również lojalnością.
– Na regule wzajemności i ogólnie – na
wymianie – opiera się życie społeczne. Tego
uczą antropologia i socjologia.
/ 31/ 30
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
JACEK KOTARBIŃSKI
AUTORYTET ŚWIATA MARKETINGU,
BLOGER, TRENER BIZNESU,
AUTOR KSIĄŻKI SZTUKA RYNKOLOGII
Marketer przyszłości zamienia się
w swoistego edukatora. Otaczać nas będzie
coraz więcej urządzeń komunikujących się
ze sobą nawzajem, często pomagających
nam w codziennym życiu. Ma to swoje plusy
i minusy (ciekaw jestem, jaki paraliż globalny
wywołałaby dziś awaria satelitów emitujących
sygnał GPS). Marketing tym samym dążyć
będzie do zapewniania jak najlepszych
doświadczeń użytkownikom, co komasuje
w sobie design, technologie mechaniczne
i elektroniczne oraz systemy poprawiające
jakość życia.
Zdecydowanym wyzwaniem i przyszłością
marketingu jest efektywne budowanie relacji
z klientami. Dziś już nie wystarcza wręczanie
im karty stałego klienta czy zachęcanie do
supłania punktów na suszarkę. Marki dążą
do budowania i organizowania własnych
społeczności, których powszechne social
media są tylko przyczółkiem i przystankiem.
Najbardziej wartościowi klienci, najbardziej
aktywni i cenni zapraszani będą do specjalnie
tworzonych dla nich społeczności, gdzie
nie trzeba będzie płacić za budowanie
zasięgów, a i kontrola nad komentarzami
czy medialnymi burzami będzie większa.
Tam będą projektowane społecznościowe
produkty, zaś marki będą uwzględniać mądry
feedback w zakresie użytkowania czy rozwoju
produktów.
W moim przekonaniu to jest najbardziej
słuszny kierunek. Kiedyś wiele marek
opowiadało o tym, że uwzględnia potrzeby
klientów, wykorzystując do tego jedynie
wyniki prowadzonych przez nie badań.
Dziś coraz częściej prawdziwy marketing
oparty będzie o rozwój wykorzystujący
doświadczenie i realną wzajemną
komunikację. Moim zdaniem to właśnie
będzie stawać się najcenniejszą wartością dla
firm i ich klientów.
/
Fundamentem marketingu zawsze była
konkurencyjność. Rynki monopolistyczne
czy oligopolistyczne niezbyt sprzyjają
marketingowi – nie ma tutaj szczególnej
motywacji, by walczyć o klienta. W sytuacji
monopolistycznej nie ma po prostu
alternatywy. Kiedy w jakimś sektorze czy
kategorii produktowej jest już kilka firm,
zaczyna się walka. Jeszcze nie tak dawno
wydawało się, że producentowi ciasteczek
może zagrozić inny producent ciasteczek.
A dziś? Google chce produkować samochody,
Apple też, czyli okazuje się, że dominującą siłą
staje się potencjał niematerialny marki. To
jest jedno z największych wyzwań marketingu
XXI wieku. Marka, którą klienci znają,
kochają i z którą wchodzą w interakcję.
Zawsze przekonuję, że kompetencje każdej
konkurencyjnej firmy to dziś w zasadzie
cztery elementy:
•	 marketing: rozumiany jako umiejętność
budowania rynków i zarządzania
(na poziomie strategicznym, czyli
rynkologia) oraz sprawność działania
w wymiarze operacyjnym (marketing
zintegrowany, 360 stopni);
•	 	sprzedaż: rozumiana jako kompetencja
łącząca się z marketingiem na
poziomie strategicznym i operacyjnym,
koncentrująca się coraz bardziej na
obsłudze klienta oraz doprowadzaniu do
zainteresowania (inbound marketing),
a nie nachalnego czy wręcz agresywnego
„wciskania” towaru;
•	 	innowacja: jako umiejętność korzystania
z istniejącego potencjału narzędzi
i technologii oraz tworzenia własnych,
np.: tworzenie nowych rynków
i budowanie strategii „blue ocean”
na bazie o konwergencji i dywergencji
cech różnych produktów. Przecież tak
naprawdę model marki Uber czy AirBnB
to wykorzystanie digitalizacji w celu
uproszczenia istniejących procesów.
Sharing economy jest na początku drogi;
•	 	medialność: jako umiejętność
przebijania się przez zatłoczone kanały
komunikacyjne to szeroko pojęty
growth hacking (charakterystyczny
dla małych i średnich firm), a z drugiej
strony optymalizacja mediów (marki
globalne). Komunikacja marketingowa
będzie coraz bardziej zróżnicowana,
uwarunkowana dobieranymi kanałami
dotarcia do swoich klientów. Na
pewno coraz silniejsze będą procesy
tworzenia społeczności, ale i wybierania
z niej najbardziej aktywnych czy
zainteresowanych oraz tworzenia
aktywności wyłącznie dla nich (ale już
poza social mediami).
Wielu patrzy na rozwój marketingu
w kontekście rozwoju technologii. Możemy
nią być wręcz oszołomieni. Tylko że od
powstania technologii, poprzez jej pierwsze
użycie, aż po jej powszechność droga jest
naprawdę długa. Tutaj warto wspomnieć
tzw. Gartner Hype Cycle, czyli koncepcję
rozróżniającą pięć etapów rozwoju, od
początkowego, szybkiego zafascynowania
się jakimś wdrożeniem (technology trigger),
poprzez etapy weryfikacji technicznej
i rynkowej, aż do ostatecznej, sprawdzonej
produktywności. Dokładnie w taki sposób
przebiega rozwój technologiczny w sferze
marketingu, stosunkowo szybko weryfikujący
narzędzia czy technologie wspomagające
zarządzanie rynkiem. Na dodatek w tym
przypadku nie wszystko to, co udało się
w USA, uda się w Polsce. Przyczyna jest
prozaiczna – mentalność klientów i ich
przyzwyczajenia, niezmieniające się tak
szybko, jak postęp techniczny. O ile
możemy dziś robić zakupy bez konieczności
korzystania z kas, a z ekranów mogą nas witać
bardzo silnie spersonalizowane komunikaty,
to jednak skutki takich działań mogą być
różne. Wykorzystanie bardzo głębokiej wiedzy
o naszych zachowaniach jako klientów, którą
mają firmy, niekoniecznie będzie przez nas
przyjęte z radością. Czasami lepiej po prostu
ogłosić konkurs, w którym nagrodą będzie
pełna walizka gotówki. To kolejne wyzwanie
marketingu przyszłości – na ile marketerzy
będą skłonni wykorzystywać nowoczesne
technologie, a na ile klienci je adaptować.
Marketing
przyszłości
Czasami pojawiają się głosy, że „marketing już nie istnieje”, istnieje
za to coś innego. Stoją za tym różne pojęcia, definicje, różnorodne
koncepcje czy hipotezy. Tyle tylko, że zasadnicze i fundamentalne
kwestie związane z marketingiem nie upadają. Zmieniają się, tak jak
zmieniamy się my jako konsumenci. Nasze zachowania handlowe
ulegają nieustannym modyfikacjom, technologie stają się normalnym
elementem naszego życia, na dodatek sami z siebie możemy stać się
w każdej chwili nadawcą najróżniejszych komunikatów.
/ 33/ 32
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
MARTA GÓRAZDA
STRATEGIC PLANNER
Internet rzeczy (z ang. internet of things, IoT) znajduje się aktualnie na samym szczycie wykresu
Gartnera, obrazującego cykl dojrzewania technologii teleinformatycznych. To temat, który
rozgrzewa klawiatury do czerwoności. Mówi (i pisze) się o nim coraz częściej. Nie myślimy już
o inteligentnych domach jako o wizji z filmu science-fiction, ale traktujemy IoT jako przełom
technologiczny na miarę kolejnej rewolucji przemysłowej.
Jak internet rzeczy
zmieni biznes
i marketing?
/ 35/ 34
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
W ten sposób klient zostanie związany
z ekosystemem marki, z którego trudno
będzie mu się wydostać.
Na większe zadowolenie klienta wpływ
będzie miało szybsze wykrywanie usterek
w urządzeniach dzięki zamontowanym
w nich sensorom. Urządzenie poinformuje
producenta o problemach, jeszcze zanim
dostrzeże je użytkownik. Maszyny same będą
inicjować procesy konserwacyjne lub wzywać
serwis, co pozwoli zminimalizować do zera
frustrację klienta i polepszy wizerunek marki
w jego oczach.
W ten sposób można również sprzedać
klientowi dodatkowe akcesoria wymienne,
których żywot już się kończy. Znając jego
aktualną sytuację, można wysyłać mu w tym
celu notyfikacje push w aplikacji do obsługi
urządzenia mobilnego, aby dokupił kolejny
(nie)zbędny gadżet. W dobie internetu rzeczy
personalizacja komunikatów marketingowych
i ich kontekstowość mogą powodować
nie zadbamy, trudno nam będzie zbudować
zaufanie konsumentów do inteligentnych
urządzeń.
Rynek jutra czeka, stanowiąc równocześnie
szansę, jak i wyzwanie dla biznesu. Warto
już dziś zastanowić się nad tym, jak
wykorzystać internet rzeczy we własnej
firmie. W nowym hybrydowym świecie,
gdzie rzeczywistość miesza się z technologią
i internetem, znajdują się nowe źródła zysku,
nowe modele biznesowe, nowe potrzeby
klientów, nowe źródła informacji o nich
i nowe formy komunikacji. Internet rzeczy
może realnie zmienić układ sił na rynku. Brak
uwzględnienia go w swojej strategii może
negatywnie wpłynąć na pozycję rynkową
marki. Nie warto więc zwlekać.
/
Główne zmiany, jakie niesie za sobą
internet rzeczy, to dematerializacja
internetu (nie trzeba będzie do niego
„wchodzić”, bo będzie on „żył” dookoła nas),
hiperpersonalizacja (produkty i usługi, a także
przekazy marketingowe będą dedykowane
indywidualnie każdemu z nas, za to kosztem
naszej prywatności) i świat hybrydowy, czyli
przenikanie się sieci wirtualnej i świata
fizycznego.
Według różnych prognoz w 2020 roku
liczba urządzeń podłączonych do sieci
będzie wynosiła od 30 do 100 miliardów.
W jednym domu będzie można znaleźć od
pięćdziesięciu do stu czujników. Natomiast
w średniej wielkości firmie produkcyjnej
będzie działać od kilku do kilkunastu tysięcy
sensorów. Rozwiązania oparte na IoT będą
wykorzystywane w wielu branżach – od
przemysłu i handlu po sektor publiczny czy
ochronę środowiska. Połączenie wszystkiego,
wszystkich i wszędzie z internetem otworzy
nowe możliwości także przed marketingiem.
większą skłonność do akceptacji reklam przez
klienta (będzie dostawał takie komunikaty,
które naprawdę mogą go zainteresować)
i podnieść poziom konwersji.
Internet rzeczy otworzy przed marketerami
również spore pole do popisu do cross
promocji pomiędzy markami. Inteligentna
lodówka powiadomi o brakach nie tylko
aplikację zakupową na naszym smartfonie,
ale także konkretne marki, które dopiszą
swój produkt jako rekomendację na
liście zakupowej oraz wyślą odpowiednią
notyfikację na ekran lodówki.
Dane przesyłane przez połączone czujniki
i produkty będą stanowić doskonałe źródło
informacji o ich użytkowniku. Internet
rzeczy otworzy przed nami nowe możliwości
badawcze. Sensory pozwolą przyjrzeć się
dokładniej zachowaniu i przyzwyczajeniom
konsumentów, ale należy pamiętać, że
nie odpowiedzą na pytanie, dlaczego tak
się dzieje. Zatem nie będziemy mogli
JAKIE KONSEKWENCJE
DLA BIZNESU PRZYNIESIE
INTERNET RZECZY?
Upowszechnienie się internetu rzeczy
wymagać będzie rozwoju dotychczasowych
produktów i tworzenia nowych. Umieszczane
w urządzeniach czujniki i aplikacje do ich
obsługi mogą stanowić nowe przewagi
konkurencyjne i źródła zysku, oferując
klientom dodatkową korzyść, która podniesie
wartość istniejącego już produktu i zwiększy
ogólną propozycję wartości dla klienta.
Pociągnie to za sobą również zmianę
myślenia o doświadczeniu użytkownika, jego
potrzebach i nawykach.
Internet rzeczy może również zwiększyć
zaangażowanie konsumentów i ich lojalność
wobec marki. Z jednej strony wynikać to
będzie z korzyści dawanych klientowi,
z drugiej – przedmioty jednej marki będą
lepiej komunikować się ze sobą, a do ich
obsługi może wystarczyć tylko jedna aplikacja.
zrezygnować z tradycyjnych badań
jakościowych.
Duża liczba danych płynących z urządzeń
podłączonych do internetu będzie wymagała
od firm zdobycia nowych kompetencji
w zakresie analityki. Osiągnięcie największych
korzyści z zastosowania IoT będzie możliwe
wyłącznie dzięki umiejętności przetwarzania
dużych ilości danych, identyfikacji zawartych
w nich informacji oraz podejmowania na ich
podstawie odpowiednich decyzji.
Warto pamiętać, że rozwój inteligentnych
urządzeń nieustannie przesyłających
dane do ich producentów może sprawiać
wrażenie ciągłej inwigilacji. Posiadana przez
urządzenia wiedza może być niebezpieczna,
gdyby dostała się w niepowołane ręce.
Przejrzystość zasad dotyczących internetu
rzeczy oraz zapewnienie użytkownikom
ochrony prywatności i zagwarantowanie
bezpieczeństwa ich danych będą istotnymi
kwestiami na początku rozwoju IoT. Jeśli o to
/ 37/ 36
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
Marketing przyszłości
= data driven marketing
Nasz wiek to niewątpliwie okres spełniania się
marzeń i przepowiedni najbystrzejszych umysłów.
Fantastyka naukowa Lema wyprzedziła swoje czasy,
podobnie jak film „Raport mniejszości” w reżyserii
Spielberga. W przypadku branży reklamowej możemy
już smiało powiedzieć: to wszystko jest już możliwe.
Jednakże dla marketera od samego wyświetlania
spersonalizowanych reklam ważniejsze jest zmierzenie,
która z nich była najskuteczniejsza.
KRZYSZTOF NOWICKI
SALES MANAGER POLAND, IGNITIONONE
/ 39
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
Proprietary  Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 44
CROSS-DEVICE CAPABILITIES
wydatkiem i samo targetowanie około 20-30%
społeczeństwa, które ma regularnie włączony
Bluetooth, wydaje się nieopłacalne. Jednakże
retargeting użytkowników, którzy trafili do
naszych sklepów dzięki formatom display
lub wideo w dowolnej aplikacji, jest już
kuszący. Dzięki temu nie musimy namawiać
konsumentów do instalowania naszej
appki. Idąc dalej, dotarcie do tych samych
użytkowników na desktopie podnosi nam
finalny zwrot z inwestycji.
MASOWA INWIGILACJA
W CZASIE RZECZYWISTYM
System MobileAssist™ IgnitionOne [Grafika nr 2]
umożliwia badanie użytkowników w ujęciu
cross-device’owym. W ramach powyższego
warto zwrócić uwagę na Household Matching,
który pozwala na identyfikację różnych
urządzeń w ramach domowej sieci Wi-Fi.
Umożliwia to rozpoznanie, który z 3 obecnych
w domu smartfonów należy kolejno do ojca,
matki i dziecka. Nietrudno domyślić się,
że identyfikacja, który tablet czy komputer
należy do tej samej osoby, to banał. Wystarczy
dołożyć dodatkowe kryterium identyfikacji,
np.: odczytanie newslettera czy wykorzystanie
konkretnego profilu na FB, aby mieć 100%
pewności, że to jest właśnie ten człowiek,
któremu chcemy wyświetlać reklamę.
Kolejnym urządzeniem, które chcielibyśmy
wykorzystać w targetowaniu reklamy, będzie
oczywiście SmartTV, wraz z rozwojem
i popularyzacją tego typu urządzeń.
Pamiętajmy, że Facebook dysponuje
technologią służącą do rozpoznawania
branży. Ocieplenie klimatu co prawda płata
nam figle niespodziewanymi zmianami
pogodowymi, ale nie od dziś marketerzy
próbują wykorzystać warunki atmosferyczne
do zwiększenia sprzedaży swoich produktów.
Przykład: parasolki w promocyjnej cenie
w IKEA sprzedawane podczas siąpiącego
za oknem deszczu czy peleryny oferowane
na organizowanych na otwartym terenie
festiwalach muzycznych.
Programmatic buying pozwolił skrócić proces
zakupu powierzchni reklamowej do ułamków
sekundy, czego efektem jest już wyświetlanie
dynamicznych kreacji w zależności od
pogody panującej w danej lokalizacji lub
wyniku meczu piłki nożnej. Testy reklam
outdoorowych bazujących na tego typu danych
są̨obecnie przeprowadzane w Londynie przez
Google. A już kilka lat temu w Azji używano
billboardów rozpoznających płeć mijających
je przechodniów. Bez problemu można już
od dawna wyświetlić odpowiedni komunikat
samochodom wyjeżdżającym z parkingu
podziemnego czy zamkniętego osiedla, bazując
na informacjach widniejących na ich tablicach
rejestracyjnych. Spodziewam się, że niedługo
twarzy, więc aplikacja zainstalowana
w naszym telewizorze wraz z kamerką
pozwoli dopasować reklamy do każdego
domownika.
Dlaczego mielibyśmy się ograniczać do
przekazu wyświetlanego tylko na małych
ekranach smartfonów?
SKORO WIEMY:
•	 gdzie jest użytkownik (GPS);;
•	 kim on jest i co lubi (profil na portalu
społecznościowym)
•	 czego ostatnio szukał w sieci
(wyszukiwarka interenetowa);
•	 jak wygląda (rozpoznawanie twarzy);
to dlaczego nie wyswietlić mu danej
reklamy na billboardzie, na który patrzy,
lub pokazać spersonalizowaną ofertę na
sklepowej półce w momencie podejmowania
przez niego decyzji? Mamy już możliwości
techniczne, rosnącą świadomość
społeczeństwa w temacie inwigilowania go
przez reklamodawców oraz zgody na użycie
danych. Zatem droga wolna, działajmy! Na
marginesie: prawo za tymi zmianami na
szczęście nie nadąża, więc pełen luz.
EFEKT ROPO – NIEDOŚCIGNIONY
IDEAŁ CZY PROBLEM
Z POMIAREM?
W całej układance marketingowej
mieliśmy dotychczas największy problem
z udowodnieniem klientowi, że wydatki
na reklamę online rzeczywiście skutkują
zakupem w sklepie tradycyjnym.
Myślę, że w ciągu ostatnich 5 lat świadomość
klientów w tym temacie wzrosła do tego
stopnia, że nikt już w ROPO nie wątpi.
Z pomocą w jego mierzeniu przychodzi nam
technologia Mobile Geofencing [Grafika nr 1],
która poprzez GPS pozwala sprawdzić, czy
użytkownik, który zobaczył naszą reklamę
typu display w jednej z używanych aplikacji
i zainteresowany nią przyszedł do danego
sklepu stacjonarnego z dokładnością do kilku
metrów wokół lokalizacji. Mając placówki
wolno stojące, np. stacje benzynowe, możemy
śmiało stwierdzić, że udało nam się skusić
klienta.
Jednakże dominacja dużych centrów
handlowych na naszym rynku uniemożliwia
sprawdzenie, do którego lokalu wszedł klient,
ponieważ GPS pod dachem praktycznie nie
działa. Nowo powstałe systemy analityczne
wykorzystujące dane z BLE i Wi-Fi rozpoznają
ID klienta. Biorąc pod uwagę, że w ramach
geofencing’u można właśnie targetować
na poszczególne ID, otwiera się przed
marketerami świat nowych możliwości
analitycznych.
Oczywiście implementacja beaconów we
wszystkich placówkach wiąże się ze sporym
Na marginesie warto zauważyć, że m.in.
właśnie Facebook podsłuchuje również nasze
rozmowy, co czynią też inne aplikacje mające
dostęp do mikrofonu w naszym smartfonie.
Oznacza to, że reklamy już pojawiają się
w odpowiedzi na treść tego, co mówimy, a nie
tylko tego, co piszemy (np. Gmail).
ZRESZTĄ KAŻDA Z APLIKACJI
NA SMARTFONIE DOSTARCZA
JUŻ CENNYCH DANYCH
O UŻYTKOWNIKACH:
•	 co jedzą (Listonic/MyfitnessPal/Vitalia/
McDonalds);
•	 czy mają samochód (Yanosik/Jakdojade/
iTaxi/Uber);
•	 czy mają dzieci (Mojedziecko/Asystent
Ciążowy/Kalendarzyk);
•	 jaki sport trenują (Endomondo, Strava,
Runtracker, Google Fit, Tabata);
•	 czy randkują i z kim (Tinder, Grindr,
Badoo, Sympatia, Skout);
•	 dokąd podróżują (Intercity, Skyscanner,
BlaBlaCar, Nextbike, Google Maps).
Dotychczas kampanie reklamowe planowane
były z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem,
zgodnie z sezonowością asortymentu w danej
/ 41
[Grafika nr 1]
[Grafika nr 2]
Proprietary  Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 44
CROSS-DEVICE CAPABILITIES
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
Proprietary  Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 11
DESKTOP
MOBILE
DYNAMIC 1:1 MESSAGING
DMP
CRM
ON-SITE
LOOK-A-LIKE
INTENT MODELS
WEATHER
PRE-MOVER
RETAIL INTENDER
MOBILE
(LAT-LONG /
HYPER-LOCAL)
DATA SOURCES
ACTIVATION
SITE
EMAIL
SEARCH
DATA LOOP
/ 43/ 42
Marka Travel Guard należąca do AIG
w USA dzięki wdrożeniu DMP (z ang. Data
Management Platform) oferuje ubezpieczenia
podróżne w idealnej wersji bardzo wąskim
segmentom klientów. W zależności od
ich majętności, zwyczajów, wielkości
posiadanej rodziny czy chociażby modelu
telefonu oferowane są różnorodne pakiety
ubezpieczeniowe. Dzięki temu marketer
jest w stanie łatwiej nawiązać kontakt
np. z fanami sportów ekstremalnych czy
podróżujących biznesowo.
Centralizacja danych i automatyzacja
marketingu dają ogromne oszczędności
dzięki możliwości zastosowania
najefektywniejszego kanału, kreacji czy copy
po uprzednim zmatchowaniu użytkowników.
Jeżeli już dzisiaj marketer ma tak
niewyobrażalne możliwości, to pomyślmy, co
będzie za 50 lat?
/
BIO AUTORA:
Krzysztof Nowicki. Sales Manager
IgnitionOne, globalnego lidera w rozwiązaniach
z zakresu digital marketingu oferującego
rewolucyjną platformę do analizy i zarządzania
wszystkimi kanałami reklamy online w jednym
miejscu. Specjalizuje się w zagadnieniach
z zakresu data driven marketingu, SaaS, kampanii
efektywnościowych i planowania mediów.
Swoje doświadczenie zdobywał w grupach
interaktywnych K2Internet, SARE, Kwanko.
Absolwent Studium Marketingu Internetowego
SGH oraz Socjologii na SGGW.
radiostacje i multimedialne deski rozdzielcze
podpowiedzą̨ nam, gdzie można zjeść na trasie
czy wymienić przednią szybę, mając informacje
pochodzące z komputera naszego auta.
Absolutna personalizacja i wykorzystanie
wszystkich dostępnych danych
behawioralnych to niewątpliwie bardzo bliska
przyszłość reklamy. Uważam, że powstawać
będzie coraz więcej firm oferujących dane
o konsumentach (tzw. 3rd party data).
Ciekawym przykładem jest chociażby
znane nam z Belgii wykorzystanie danych
od firmy ubezpieczeniowej. Informacje
o wykupieniu polisy przez klienta mówią
nam o nim więcej niż mogłoby się wydawać
– obecny wiek dziecka klienta szybko można
policzyć na podstawie zakupu dotyczącego
go ubezpieczenia. Podobnie jest z domem,
samochodem czy też destynacjami
podróżnymi, na jakie wykupiono tę usługę.
Nietrudno wyobrazić sobie, że dzięki temu
możemy np.: stworzyć segment klientów
podróżujących starym Volvo kombi po
Bałkanach lub fanów sportów ekstremalnych
przed trzydziestką.
Kluczowa dla marketerów w najbliższych
latach będzie przede wszystkim centralizacja
danych, stąd na rosnące zainteresowanie
platformami typu DMP (z ang. data
management platform). [Grafika nr 4]
W Polsce marketerzy w ogromnej większości
dopiero uczą się automatyzacji marketingu,
gdy na Zachodzie jest to już standardem.
Stąd potrzeba uzyskiwania dostępu do coraz
większej ilości zagregowanych źródeł danych,
aby robić to na większą skalę.
Przyszłość marketingu to nie tylko nowe
rozwiązania technologiczne, ale również
możliwość zmierzenia skuteczności
wszystkich kanałów – czyli kwestia atrybucji
wielokanałowej.
Najpopularniejszym obecnie hasłem
w marketingu jest bez wątpienia omnichannel
[Grafika nr 5]. Jednakże aby móc przemawiać
do konsumenta wszędzie w ten sam sposób
i umożliwić mu jednolite doświadczenie
obcowania z marką bez najmniejszych
przeszkód, trzeba najpierw zidentyfikować go
jako osobę we wszystkich kanałach służących
do kontaktowania się z nim.
Do tego potrzebna nam jest bezbłędna
agregacja wszystkich punktów styku między
marką a konsumentem i znajomość jego
preferencji, zainteresowań, potrzeb. Dzięki
temu będziemy w stanie prezentować
właściwe informacje na poszczególnych
etapach zainteresowania produktem zgodnie
z modelem AIDA.
Najnowsze aktualizacje aplikacji mobilnych
zdradzają plany największych marek, takich
jak np. Decathlon czy ING, które wymagają
dostępu do Bluetooth.
[Grafika nr 3]
Proprietary  Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 10
Data
Management
Anonymous
Known
Hub
Native or
3rd Party
Native or
3rd Party
Native or
3rd Party
Native or
3rd Party
Native or
3rd Party
Native or
3rd Party
3rd Party
3rd Party
Native or
3rd Party
Phone Search
Social
Display
Website
Offer
Forms
Chat
Email
DMP
[Grafika nr 5]
[Grafika nr 4]
MARKETING
PRZYSZŁOŚCI
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress
Marketing progress

More Related Content

What's hot

Raport marketing doswiadczen_2013
Raport marketing doswiadczen_2013Raport marketing doswiadczen_2013
Raport marketing doswiadczen_2013Robert Borowczyk
 
Przewodnik KarieraPlus IT 2015
Przewodnik KarieraPlus IT 2015Przewodnik KarieraPlus IT 2015
Przewodnik KarieraPlus IT 2015KarieraPlus.pl
 
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCC
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCCStrategia employer branding krok po kroku - ebook MJCC
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCCMJCC
 
Magazyn Employer Branding Q1 2014
Magazyn Employer Branding Q1 2014Magazyn Employer Branding Q1 2014
Magazyn Employer Branding Q1 2014MJCC
 
Raport Employer Branding w Polsce 2012
Raport Employer Branding w Polsce 2012Raport Employer Branding w Polsce 2012
Raport Employer Branding w Polsce 2012HRM Institute
 
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmie
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmieSkuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmie
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmieAkademia
 
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmy
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmyKursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmy
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmyCOGNITY Szkolenia
 
Magazyn Employer Branding Q1 2015
Magazyn Employer Branding Q1 2015Magazyn Employer Branding Q1 2015
Magazyn Employer Branding Q1 2015MJCC
 
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.com
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.comContent Marketing 2015 Raport Interaktywnie.com
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.comAnna Piekart
 
Raport sieci afiliacyjne
Raport sieci afiliacyjneRaport sieci afiliacyjne
Raport sieci afiliacyjneLukasz Szymula
 
Raport - badanie o badaniach MorrisMarlowe
Raport - badanie o badaniach MorrisMarloweRaport - badanie o badaniach MorrisMarlowe
Raport - badanie o badaniach MorrisMarloweMorrisMarlowe
 
Magazyn Employer Branding Q4 2013
Magazyn Employer Branding Q4 2013Magazyn Employer Branding Q4 2013
Magazyn Employer Branding Q4 2013MJCC
 
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014Monika Walczak
 
Magazyn Employer Branding Q4 2015
Magazyn Employer Branding Q4 2015Magazyn Employer Branding Q4 2015
Magazyn Employer Branding Q4 2015MJCC
 
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019Premium Consulting
 

What's hot (20)

Marketer 1 16_2015
Marketer 1 16_2015Marketer 1 16_2015
Marketer 1 16_2015
 
Raport marketing doswiadczen_2013
Raport marketing doswiadczen_2013Raport marketing doswiadczen_2013
Raport marketing doswiadczen_2013
 
Przewodnik KarieraPlus IT 2015
Przewodnik KarieraPlus IT 2015Przewodnik KarieraPlus IT 2015
Przewodnik KarieraPlus IT 2015
 
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCC
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCCStrategia employer branding krok po kroku - ebook MJCC
Strategia employer branding krok po kroku - ebook MJCC
 
Magazyn Employer Branding Q1 2014
Magazyn Employer Branding Q1 2014Magazyn Employer Branding Q1 2014
Magazyn Employer Branding Q1 2014
 
Raport Employer Branding w Polsce 2012
Raport Employer Branding w Polsce 2012Raport Employer Branding w Polsce 2012
Raport Employer Branding w Polsce 2012
 
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmie
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmieSkuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmie
Skuteczne zastosowanie metod marketingowych i Public Relations w firmie
 
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmy
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmyKursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmy
Kursy w Cognity - budowanie pozytywnego wizerunku firmy
 
Magazyn Employer Branding Q1 2015
Magazyn Employer Branding Q1 2015Magazyn Employer Branding Q1 2015
Magazyn Employer Branding Q1 2015
 
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.com
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.comContent Marketing 2015 Raport Interaktywnie.com
Content Marketing 2015 Raport Interaktywnie.com
 
Prognozy dla innowacji 2014
Prognozy dla innowacji 2014Prognozy dla innowacji 2014
Prognozy dla innowacji 2014
 
Raport sieci afiliacyjne
Raport sieci afiliacyjneRaport sieci afiliacyjne
Raport sieci afiliacyjne
 
Raport - badanie o badaniach MorrisMarlowe
Raport - badanie o badaniach MorrisMarloweRaport - badanie o badaniach MorrisMarlowe
Raport - badanie o badaniach MorrisMarlowe
 
Magazyn Employer Branding Q4 2013
Magazyn Employer Branding Q4 2013Magazyn Employer Branding Q4 2013
Magazyn Employer Branding Q4 2013
 
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014
RAPORT REKRUTACJA EMPLOYER BRANDING 2014
 
Marketing Kultury1
Marketing Kultury1Marketing Kultury1
Marketing Kultury1
 
Tworzenie nowych mediów
Tworzenie nowych mediówTworzenie nowych mediów
Tworzenie nowych mediów
 
Magazyn Employer Branding Q4 2015
Magazyn Employer Branding Q4 2015Magazyn Employer Branding Q4 2015
Magazyn Employer Branding Q4 2015
 
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019
Raport strategia marketingowa w polskim biznesie 2019
 
Działania marketingowe
Działania marketingoweDziałania marketingowe
Działania marketingowe
 

Similar to Marketing progress

Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywna
Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywnaBudujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywna
Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywnaKatarzyna Młynarczyk
 
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha Anna Ledwoń-Blacha
 
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek Kotarbiński
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek KotarbińskiWywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek Kotarbiński
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek KotarbińskiJacek Kotarbinski
 
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?Dajemyslowo.com
 
Commu Commu Szkoła Marketingu Społecznościowego
Commu Commu Szkoła Marketingu SpołecznościowegoCommu Commu Szkoła Marketingu Społecznościowego
Commu Commu Szkoła Marketingu SpołecznościowegoKamil Mirowski
 
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka Radość
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka RadośćMarketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka Radość
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka RadośćWielka Radość
 
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social media
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social mediaSektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social media
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social mediaMichal Slawinski
 
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook Prowly
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook ProwlyJak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook Prowly
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook ProwlyProwly PR Software
 
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieci
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieciMichał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieci
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieciMeet Magento Poland
 
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017Rahim Blak
 
Social Media Evening: Startup w Social Media
Social Media Evening: Startup w Social MediaSocial Media Evening: Startup w Social Media
Social Media Evening: Startup w Social MediaAleksandra Dejnarowicz
 
Szkolenia - www.manyloy.eu
Szkolenia - www.manyloy.euSzkolenia - www.manyloy.eu
Szkolenia - www.manyloy.eumanyloy
 
Prezentacja Garden of Words
Prezentacja Garden of Words Prezentacja Garden of Words
Prezentacja Garden of Words Garden_Of_Words
 
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal BanaszewskiARBOinteractive Polska
 

Similar to Marketing progress (20)

5 mitów o marce osobistej
5 mitów o marce osobistej5 mitów o marce osobistej
5 mitów o marce osobistej
 
Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywna
Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywnaBudujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywna
Budujemy wizerunek w Social Media:Jak wspolpracowac z agencja interaktywna
 
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha
Kongres For Social Media || Strategia w Social Media || Anna Ledwoń-Blacha
 
e-Marketing w farmacji nie dziala
e-Marketing w farmacji nie dzialae-Marketing w farmacji nie dziala
e-Marketing w farmacji nie dziala
 
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek Kotarbiński
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek KotarbińskiWywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek Kotarbiński
Wywiad dla Marketing i Biznes 2015 - Jacek Kotarbiński
 
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?
Jakich słów używać, by sprzedawać więcej w social mediach?
 
Commu Commu Szkoła Marketingu Społecznościowego
Commu Commu Szkoła Marketingu SpołecznościowegoCommu Commu Szkoła Marketingu Społecznościowego
Commu Commu Szkoła Marketingu Społecznościowego
 
Akademia managera. Kreuj strategię. slideshare
Akademia managera. Kreuj strategię. slideshareAkademia managera. Kreuj strategię. slideshare
Akademia managera. Kreuj strategię. slideshare
 
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka Radość
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka RadośćMarketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka Radość
Marketing zawsze w modzie Przemysław Zieliński Wielka Radość
 
Magazyn THEY.PL - nr 9 (2014)
Magazyn THEY.PL - nr 9 (2014)Magazyn THEY.PL - nr 9 (2014)
Magazyn THEY.PL - nr 9 (2014)
 
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social media
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social mediaSektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social media
Sektor 3.0 - szkolenie dotyczące działań w social media
 
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook Prowly
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook ProwlyJak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook Prowly
Jak zostać PR-owcem i nie zwariować - ebook Prowly
 
Cel silna marka. Melting Pot. Kongres miesny.
Cel silna marka. Melting Pot. Kongres miesny.Cel silna marka. Melting Pot. Kongres miesny.
Cel silna marka. Melting Pot. Kongres miesny.
 
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieci
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieciMichał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieci
Michał Sadowski: Nowoczesne metody promocji marki w sieci
 
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017
Strategie Social Media - Rahim Blak na Kongresie For Social Media 2017
 
Social Media Evening: Startup w Social Media
Social Media Evening: Startup w Social MediaSocial Media Evening: Startup w Social Media
Social Media Evening: Startup w Social Media
 
Szkolenia - www.manyloy.eu
Szkolenia - www.manyloy.euSzkolenia - www.manyloy.eu
Szkolenia - www.manyloy.eu
 
Prezentacja Garden of Words
Prezentacja Garden of Words Prezentacja Garden of Words
Prezentacja Garden of Words
 
10 błędów w content marketingu
10 błędów w content marketingu10 błędów w content marketingu
10 błędów w content marketingu
 
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski
2010.04.15 Facebook NOW warsztaty - Michal Banaszewski
 

More from Jacek Kotarbinski

GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdf
GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdfGenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdf
GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdfJacek Kotarbinski
 
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek KotarbinskiSolidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek KotarbinskiJacek Kotarbinski
 
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa ŚwiatSolidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa ŚwiatJacek Kotarbinski
 
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwoju
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwojuEkonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwoju
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwojuJacek Kotarbinski
 
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premium
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premiumStrategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premium
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premiumJacek Kotarbinski
 
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...Jacek Kotarbinski
 
The Customer - First Future of Customer Care
The Customer -  First Future of Customer CareThe Customer -  First Future of Customer Care
The Customer - First Future of Customer CareJacek Kotarbinski
 
Design elements of transmedia branding
Design elements of transmedia brandingDesign elements of transmedia branding
Design elements of transmedia brandingJacek Kotarbinski
 
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1Jacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...Jacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...Jacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek KotarbińskiJacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek KotarbińskiJacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek KotarbińskiJacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?Jacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?Jacek Kotarbinski
 
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylanty
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylantyForbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylanty
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylantyJacek Kotarbinski
 

More from Jacek Kotarbinski (20)

GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdf
GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdfGenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdf
GenZ_o_sobie_raport_Theypl_Uniwersytet_SWPS.pdf
 
Extending Boundariese Book
Extending Boundariese Book Extending Boundariese Book
Extending Boundariese Book
 
Marka 5.0. - recenzja
Marka 5.0. - recenzja Marka 5.0. - recenzja
Marka 5.0. - recenzja
 
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek KotarbinskiSolidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
Solidarni w rozwoju - rozdział Jacek Kotarbinski
 
Skład Rady OEES
Skład Rady OEES Skład Rady OEES
Skład Rady OEES
 
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa ŚwiatSolidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
Solidarni w rozwoju Gdańsk Polska Europa Świat
 
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwoju
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwojuEkonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwoju
Ekonomia a rynkologia nowy paradygmat czy syndrom innowacyjnego rozwoju
 
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premium
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premiumStrategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premium
Strategie komunikacji rynkowej na przykladzie express inter city premium
 
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...
Analiza komunikacji marketingowej wybranych linii lotniczych w transmedialnyc...
 
The Customer - First Future of Customer Care
The Customer -  First Future of Customer CareThe Customer -  First Future of Customer Care
The Customer - First Future of Customer Care
 
Design elements of transmedia branding
Design elements of transmedia brandingDesign elements of transmedia branding
Design elements of transmedia branding
 
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1
Biała Księga Branży Komunikacji Marketingowej Rozdział 1
 
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...
Forbes Polska: Serce pomiędzy głową a rękami czyli jak oswoić przyszłość, Jac...
 
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...
Forbes Polska: Wypracowany w trudach sukces zawsze smakuje najlepiej, Jacek K...
 
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak nie stać się zakładnikiem sukcesu, Jacek Kotarbiński
 
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Etyka biznesu to nie ekstrawagancja, Jacek Kotarbiński
 
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek KotarbińskiForbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek Kotarbiński
Forbes Polska: Jak oszukać statystykę i osiągnąć sukces, Jacek Kotarbiński
 
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?
Forbes Polska: Do czego w przedsiębiorstwach przydają się partacze?
 
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?
Forbes Polska: Jak z lokalnej historii wycisnąć żyłę złota?
 
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylanty
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylantyForbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylanty
Forbes Polska: Wydobywajcie diamenty i szlifujcie brylanty
 

Marketing progress

  • 1. Magazyn na temat komunikacji marketingowej  Wydanie piąte – grudzień 2015 Serce i rozum, czyli emocjonalnie o emocjach w marketingu Kiedy prowadzę pierwsze zajęcia z komunikacji marketingowej czy brandingu w semestrze, na sali zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie dyskutować z tezą, że wszystkie decyzje podejmujemy na podstawie emocji. Piotr Bucki, s. 4 Jak handlować na facebookowym targowisku usług i produktów? Media społecznościowe to idealne narzędzie do wsparcia sprzedaży firmy. Są one poniekąd uosobieniem handlowca i zawodów pokrewnych. Konrad Kobiela, s. 74 Marketing Progress Marketing Małego Księcia Tekst, który tu przedstawiamy, ma postać dialogu. Nie tylko dlatego, że w nowoczesnym marketingu tak dużo mówi się o dialogu marki z klientem, lecz także dlatego – a może nawet głównie z tego powodu – iż dialog jest podstawową formą komunikacji między przyjaciółmi. Mirosław Bogusławski, Katarzyna Mierzwa, s. 28
  • 2. SPIS TREŚCI REDAKCJA Marketing Progress Mind Progress Group ul. Tęczowa 7, 53-601 Wrocław REDAKTOR NACZELNY Andrzej Gruszka PR Manager a.gruszka@mindprogress.pl LAYOUT MAGAZYNU I PROJEKT OKŁADKI Wincenty Styś Graphic Designer KOREKTA Zespół Mania Poprawiania www.mania-poprawiania.pl PIOTR GRZEBIEŃ MANAGING DIRECTOR To, co w marketingu działo się 10 lat temu, obecnie nijak ma się do rzeczywistości. Dziś ciężko tak naprawdę przewidzieć, co w 100% wydarzy się w niedalekiej przyszłości. Możliwości dotarcia do konsumentów są niemal nieograniczone. W dużym stopniu przyczynił się do tego szybki rozwój technologii, prowadząc do sytuacji, w której przeciętnemu Kowalskiemu wcale nie jest tak łatwo za nim nadążyć. Co niesie ze sobą marketing przyszłości? / 3 1. Co niesie ze sobą marketing przyszłości? / Piotr Grzebień, Managing Director 3 2. Serce i rozum, czyli emocjonalnie o emocjach w marketingu / Piotr Bucki, Strateg, researcher, badacz trendów 4 3. PR ma słaby PR / Andrzej Gruszka, PR Manager8 4. Public relations i podróż do przyszłości / Karolina Wiśniewska, PR Manager12 5. 5 wyzwań nowoczesnego public relations? / Adam Piwek, Head of PR16 6. Jak współpracować z blogerami? / Marta Soja, Senior Community Specialist Limango19 7. Homo symbolicus w brandingu – czyli po co markom emotikony w reklamie / Magdalena Klich, Community Manager25 8. Marketing Małego Księcia / Mirosław Bogusławski, Creative Director; Katarzyna Mierzwa, Copywriter28 9. Marketing przyszłości / Jacek Kotarbiński, autorytet świata marketingu, bloger, trener biznesu, autor książki Sztuka rynkologii32 10. Jak internet rzeczy zmieni biznes i marketing? /Marta Górazda, Strategic Planner34 11. Marketing przyszłości = data driven marketing / Krzysztof Nowicki, Sales Manager Poland, IgnitionOne38 12. E-mail marketing XXIII wieku / Jacek Dziura, Project Manager w Grupie Kapitałowej SARE S.A.44 13. Jak aplikacje wkrótce zaplanują Twój dzień? / Emilia Maksymowicz, Community Manager48 14. „Dzień dobry” i „do widzenia” nie wystarczą.Dialog jako wyzwanie komunikacji nowoczesnej marki / Adam Piwek, Head of PR52 15. Człowiek komunikatywny to ten, który potrafi rozmawiać.O potrzebach i organizacji / Małgorzata Busz, Head of Client Service54 16. Marketingowe mity, czyli dlaczego tradycja i e-commerce nie idą w parze / Justyna Polaczyk, Content Writer, LiveChat58 17. Growthhacking:21zaawansowanychipraktycznychprzykładównadynamicznywzrostdlaTwojejaplikacjiSaaS / Tomasz Górski, CEO SaasGenius62 18. Personalizacja stron i sklepów internetowych / Jakub Cyran, Head of Business, Partner w GO.PL70 19. Jak handlować na facebookowym targowisku usług i produktów? / Konrad Kobiela, Head of Social Media74 20. Dobra treść nie wystarczy / Ewa Kudlińska, Junior Public Relations Advertising Specialist82 21. Muzyka w strategii content marketingowej / Agnieszka Łapa, Account Manager86 Cyran, przedstawiają różne aspekty komunikacji w odniesieniu do „marketingu przyszłości”, dzielą się wiedzą i swoimi doświadczeniami na temat sprawdzonych metod marketingowych zwiększających szansę na skuteczne dotarcie do konsumenta. Najnowszy numer „Marketing Progress” jest więc nie tylko przewodnikiem po nowych trendach, ale stanowi też cenne źródło wiedzy i inspiracji z zakresu public relations, social mediów, obsługi klienta, content marketingu, growth hackingu, personalizacji stron i sklepów internetowych, internetu rzeczy, współpracy z blogerami itd. Dzięki temu możemy już dziś bliżej przyjrzeć się marketingowi przyszłości. Zapraszam do lektury! Doszliśmy więc do momentu, w którym młode pokolenia urodzone ze smartfonami w ręku znacznie różnią się w konsumowaniu rzeczywistości od swoich rodziców i dziadków. Rosnące podziały międzypokoleniowe, wynikające m.in. ze zmian technologicznych, wpływają na obraz nowoczesnego marketingu w przyszłości, który musi podążać za zmianami i szybko adaptować się do nowych zasad. Dziś jednostronna komunikacja odchodzi do lamusa. Liczą się relacje, zaangażowanie marki czy emocje zawarte w formułowanych przekazach, zarówno w odniesieniu do sprzedaży, jak i budowania wizerunku marek. Nie wystarczy przyciągnąć na chwilę uwagi potencjalnego klienta tylko po to, aby sprzedać mu produkt. Współczesny marketer musi nastawić się na tworzenie trwałych relacji, opartych na szczerości i wzajemności doświadczeń. W orientacji na klienta mają pomóc markom przemyślane strategie marketingowe i nowe kanały, formy komunikacji i dystrybucji treści, które stanowią nie tylko szansę, ale i wyzwanie w codziennej pracy marketerów. Stąd zrodził się pomysł na „marketing przyszłości” jako nowy motyw przewodni obecnego numeru naszego e-magazynu. Specjaliści z Mind Progress Group wraz z zaproszonymi gośćmi, takimi jak m.in.: Jacek Kotarbiński, Piotr Bucki czy Jakub MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 3. PIOTR BUCKI STRATEG, RESEARCHER, BADACZ TRENDÓW KARTEZJUSZA TRZEBA WYKOPAĆ I ZABIĆ RAZ JESZCZE Mój dobry znajomy twierdzi, że Kartezjusza, za jego słynne słowa, należałoby wykopać z ziemi i raz jeszcze zabić. Ten znajomy jest psychiatrą i jako facet, który o postrzeganiu i roli emocji wie wiele, ma prawo do wzburzenia. Stwierdzeniem „myślę, więc jestem” Kartezjusz wpędził nas wszystkich w ślepą uliczkę i wydzielił serce i rozum. Temu drugiemu dając przewagę i traktując emocje jako coś szkodliwego. Założył, że racjonalne myślenie jest super, a emocje to wróg numer jeden. Jego błędne myślenie podważył w całości dopiero Damasio, który AIDA TO NIE OPERA Niemający nic wspólnego z operą model AIDA w komunikacji marketingowej to uniwersalna formuła, która została wprowadzona po raz pierwszy 90 lat temu. Sprawdza się w wielu sytuacjach – w końcu percepcja to percepcja, nie ma znaczenia, czy dotyczy komunikatu reklamowego, czy znaku drogowego. Zaczyna się od A jak attention, czyli od skupienia naszej uwagi. Potem jest I jak interest, czyli podtrzymanie zainteresowania. Następnie D jak desire (pragnienie), które rodzi A jak action, czyli nasze działanie. Obecnie cenione jest jeszcze piękne wykończenie tego modelu dodatkowymi elementami w postaci lojalności i referencji (czyli polecania innym). To składający się z czterech kolejnych etapów proces oddziaływania reklamy na konsumenta. Obrazuje przejście klienta od momentu braku świadomości istnienia produktu do momentu pragnienia posiadania go. To zaledwie 4 punkty decydujące o tym, czy przekaz reklamowy będzie skuteczny, czy też nie. W tym modelu tylko z pozoru wszystkie elementy są równie ważne. Bo jeśli nie zaistnieje A, to na pewno nie ma szansy na AIDA. Tym samym jeśli nie skupimy uwagi na obiekcie, to o zainteresowaniu, pożądaniu czy działaniu możemy zapomnieć. Serce i rozum, czyli emocjonalnie o emocjach w marketingu Kiedy prowadzę pierwsze zajęcia z komunikacji marketingowej czy brandingu w semestrze, na sali zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie dyskutować z tezą, że wszystkie decyzje podejmujemy na podstawie emocji. A potem je racjonalizujemy. Nic dziwnego, w końcu ta teza ustawia nas w sprzeczności z wpojonym nam modelem Kartezjusza „myślę, więc jestem”. Nikt nie chce czuć, wszyscy chcą myśleć racjonalnie. Nikt nie chce być niewolnikiem emocji. Tymczasem zła wiadomość jest taka, że wszyscy tak funkcjonujemy. A dobra, że świadomość tego, jak tę wiedzę wykorzystać, przyda się każdemu marketerowi. Zamiast więc starać się łagodzić dysonans poznawczy i udowodnić, że jednak „myślimy racjonalnie”, lepiej emocje zrozumieć i zaprząc je do pracy przy dobrych komunikatach marketingowych. / 5/ 4
  • 4. JAKA EMOCJA, TAKA REAKCJA Rozróżniamy pięć podstawowych emocji, z czego tylko jedna jest pozytywna. Wszystkie pełnią swoje funkcje poza tą jedną podstawową, o której już wspominałem. Skupiają uwagę i pozwalają nam przetrwać. Nic więc dziwnego, że tylko jedna jest pozytywna – w końcu to od lokalizowania zagrożenia i sprawnego działania w jego obliczu zależało nasze przetrwanie, a nie od radosnego dzielenia się dobrem. Każda emocja ma swoje funkcje pośrednie i każdą można z powodzeniem wykorzystywać w komunikacji marketingowej. Intuicyjnie większość osób na pytanie, czy stosować w marketingu emocje pozytywne, czy negatywne, odpowie, że lepiej te pierwsze. Wszystko jednak zależy od kontekstu, produktu oraz celu, jaki chcemy osiągnąć. W zależności od nastroju można sterować zarówno procesami decyzyjnymi, jak i zachowaniami konsumenckimi. Wspomniane uwznioślenie, na przykład wiążące się chociażby ze słuchaniem muzyki poważnej bądź z oglądaniem scen z bohaterskimi wyczynami, sprawia, że sami siebie postrzegamy jako lepszych ludzi, u matek karmiących wzmaga się wtedy laktacja, a my... decydujemy się na wybór droższych produktów leżących na półkach sklepowych. Gniew sprawia, że okopujemy się na z góry upatrzonych pozycjach i utwierdzamy w naszych przekonaniach. Pokazują to jasno badania związane z radykalizacją poglądów w zależności od stanu emocjonalnego. Radość wzmaga lubienie – w im lepszym jesteśmy nastroju i im bardziej mamy pozytywne nastawienie do świata, w tym lepszym świetle postrzegamy siebie, nasze możliwości i jesteśmy podatni na błąd poznawczy znany jako optimism bias. Swoje możliwości, zasoby i szanse oceniamy jako większe niż realne. Paradoksalnie to ludzie w lekkiej depresji widzą obraz świata ulokowany najbliżej prawdy. Smutek pełni jednak jeszcze jedną ważną funkcję. Jednoczy nas. Zresztą nie tylko nas. W żałobie jednoczą się nawet... słonie. Lęk z kolei sprawia, że jesteśmy bardziej lojalni. Szukamy bowiem wsparcia u innych. A jeśli nie ma innych, to stajemy się lojalni wobec spersonalizowanej marki. Marki, która BIO AUTORA Piotr Bucki. Zintegrowana komunikacja marketingowa | Strategie w biznesie | Branding i komunikacja wizualna | Inbound Marketing Jestem strategiem, researcherem i badaczem trendów oddanym ideii copyleft i kulturze remiksu. Doświadczenie i wiedzę zdobywam, realizując projekty marketingowe m.in.: w Grupie Nokaut, Gdańskim Wydawnictwie Psychologicznym, Wydawnictwie Pedagogicznym OPERON, Travel World Passport, NextData, This Is Paper i wielu innych. Tworzę strategie marketingowe i komunikacyjne dla krajowych i zagranicznych klientów. Jestem zwolennikiem szkoleń opartych na głębokiej i szczerej analizie zasobów i kompetencji. Wierzę w programy treningowe, które skutkują realną zmianą nawyków, i w rozwój oparty na uczeniu się na błędach popełnianych na drodze do osiągnięcia mierzalnych celów. I myślę, że nie ma skuteczniejszej metody działania niż… działanie. Jestem certyfikowanym coachem w obszarze Business and Executive Coaching oraz trenerem kompetencji społecznych. Tworzę autorskie programy szkoleniowe w obszarze zintegrowanej komunikacji marketingowej, wystąpień publicznych, komunikacji interpersonalnej oraz motywacji. Prowadzę szkolenia oraz coachingi dla liderów i menedżerów w zakresie technik wzmacniania przekazu oraz perswazji w wystąpieniach publicznych. Specjalizuję się w zagadnieniach tworzenia efektywnych prezentacji biznesowych z wykorzystaniem innowacyjnych narzędzi komunikacji wizualnej opartych na psychologii poznawczej. Jako wykładowca i opiekun merytoryczny współpracuję z Wyższą Szkołą Bankową, Polsko-Japońską Wyższą Szkołą Technik komputerowych oraz Uniwersytetem Gdańskim jako doradca. Jestem związany z Inkubatorem Starter oraz Strefą Startup PPNT i Exea Smart Space. swoje badania nad rolą emocji podsumował w książce „Błąd Kartezjusza”. Jak jednak pokazują popularne przekazy (nomen omen nawet reklamowe), Kartezjański model ma się dobrze i serce i rozum nadal są prezentowane jako przeciwstawne bieguny. Tymczasem to właśnie emocje warunkują uwagę i wcale nie są takie „nierozsądne”, jeśli ich oczywiście tylko rozsądnie użyjemy. EMOCJE SĄ NIEZBĘDNE DO PRZETRWANIA Uwaga jest funkcją pochodną od emocji. Zauważamy to, co wzbudza emocje. Kierunkujemy swoją uwagę i skupiamy ją dzięki całemu ciągowi reakcji neurohormonalnych. A początkiem tego cyklu jest emocja. Pierwotny mechanizm, który pozwolił nam przetrwać. Lęk chronił przed nieznanym, gniew pozwalał zjednoczyć się przeciw niebezpieczeństwu, obrzydzenie chroniło przed jedzeniem zgniłej padliny. Smutek wzmacniał więzi, a radość dawała motywację do działania. To w uproszczeniu. Bo emocje tylko z pozoru są proste. I w obróbce marketingowej traktowanie ich zero-jedynkowo może przynieść więcej szkody niż pożytku. Marketerzy od dawna już badają możliwość sterowania emocjami w celu maksymalizacji skuteczności swoich działań. Głównym celem jest oczywiście skupienie uwagi. Ale każdemu zależy także na odpowiednio budowanym nastroju, który będzie kierunkował działania. Innymi słowy, chodzi nam głównie o to, by komunikować perswazyjnie i odpowiednio włączać i wyłączać pewne zachowania. Problem polega na tym, że o ile model AIDA jest prosty, to już skuteczne wydzielenie poszczególnych elementów i połączenie ich potem w całość nie. Bo percepcja i sposób postrzegania nie są stałe. RACJONALNIE RACJONALIZUJEMY Żeby dobrze tworzyć komunikaty reklamowe bazujące na psychologii percepcji i emocji, trzeba wiedzieć jedno – emocje są dość prymitywnym reliktem, ale wplecione w cały ciąg przyczynowo-skutkowy w procesie poznawczym często wymykają się spod kontroli i mogą zrobić więcej szkody niż pożytku. Proste i bezrefleksyjne komercjalizowanie wyników badań jest doskonałym substytutem. Badanie Lei Dunn i JoAndrea Hoegga, opublikowane w „Journal of Consumer Research”, wskazało, że klienci, którzy oglądali filmy wzbudzające lęk (horrory, thrillery), wykazywali większe przywiązanie i tworzyli mocniejszą więź z marką niż ci, którym pokazywano historie smutne czy radosne. Z tego wniosek, że może marketerzy powinni przestać bać się lęku. WSTYD W REKLAMIE Wstyd nie jest co prawda emocją, ale odczuciem, które budowane jest na lęku przed odrzuceniem. Spełniał od dawna funkcję ochronną – narażającego na niebezpieczeństwo swoim zachowaniem członka danej społeczności trzeba było utemperować. Wstyd sprawdzał się tu bardzo dobrze. W komunikacie reklamowym też idealnie działa. W zależności od norm kulturowych zawstydzamy tych, którzy nie pasują do zbiorowości i do oczekiwań, jakie ze sobą niesie przynależność. Czasem będzie to zawstydzanie „niedostatecznie dobrej matki”, czasem „niezbyt zaradnego faceta”. W zależności od kodu kulturowego i grupy wstyd może mieć różne oblicza. Ale działa zgodnie ze swoją pierwotną funkcją. Prowokuje do działania zgodnie z modelem, który wstydu nie przyniesie. LUBIĘ, NIE LUBIĘ, CZYLI DEKLARACJE NIC NIEWARTE Tworzenie komunikatu reklamowego bazującego na psychologii emocji powinno być zawsze sfinalizowane fazą testów. Warto zbadać, czy osiągniemy zamierzony cel – czy w ogóle emocje uda nam się w odbiorcy wywołać. A potem to, czy były one właściwe. Badanie deklaracji w takim przypadku mija się z celem. Marketerom jednak niedługo psychologów może dawać nieoczekiwane rezultaty. Weźmy na przykład badania dotyczące motywacyjnej roli wizerunku pieniądza autorstwa Wiesława Baryły z SWPS. Wniosek z nich jest w uproszczeniu jeden. Wizerunek pieniądza wzmacnia motywację. Można więc założyć, że wyklejenie jego wizerunkiem wnętrz centrów handlowych będzie wzmacniało chęć robienia zakupów. Proste! Problem polega jednak na tym, że obraz pieniądza wzmacnia każdą motywację. Więc jeśli ktoś do centrum wchodziłby z zamiarem kradzieży, to... jego motywacja także wzrośnie. Emocje są proste, ale sterowanie nimi już takie nie jest. Ale warto próbować, pamiętając jednak, że uczucie to nie wszystko. Nasz mózg, a w szczególności nowa kora mózgowa, Neocortex, potrzebuje dowodów i powodów, dzięki którym może racjonalizować wybory podjęte na bazie emocji. Racjonalizowanie i łagodzenie dysonansu poznawczego to ważne mechanizmy w procesie decyzyjnym konsumenta. Możemy skupić jego uwagę komunikatem bazującym na emocji, rozkochać w produkcie, sprawić, że będzie go pożądał i wracał po więcej. SEKS (NIE) SPRZEDAJE Stwierdzenie, że seks sprzedaje, to popularny mit. Na tyle rozpowszechniony, że powtarzają go wszyscy. Tymczasem badania Lindstroma i innych badaczy afektu potwierdzają, że seks najlepiej sprzedaje... sam siebie. Zbytnie zabarwianie komunikatu treściami seksualnymi może powodować ślepotę na pozostałe komunikaty płynące z reklamy i wręcz zaburza model AIDA. Bo owszem, będziemy mieli ochotę na działanie (A – action), ale będzie ono dalekie od chęci robienia zakupów. Seks skupia naszą uwagę podobnie jak piękni ludzie i jedzenie. Ale i tutaj nie zawsze jest tak prosto, jak byśmy chcieli. Zbyt piękni ludzie nie nadają się do reklamowania produktów codziennego użytku, a badania pokazują, że najlepiej by było, gdyby sprzęt AGD reklamował najzwyczajniejszy w świecie człowiek „bez wyrazu”. Tych pięknych nie pytalibyśmy o radę i tak samo nie ufamy im w przypadku decyzji zakupowych związanych z przyziemnymi potrzebami. będą mogły pomóc inteligentne algorytmy badające mikroekspresję. O ile papier da się oszukać, to już ze sztuczną inteligencją będzie trudniej. Emocje na twarzy malują się nam bezwiednie. Chcemy czy nie, mięśnie twarzy zdradzą odrazę, lęk, smutek czy też pochodne stany, takie jak choćby zawstydzenie. Nawet autentyczna radość różni się od sztucznego uśmiechu. A jeśli chcemy tworzyć komunikaty dobre, to musimy sprawić, że wywołają autentyczne, a nie deklarowane uczucia. Polski start-up Quantum Labs pracuje nad technologią Ellen, która będzie właśnie wspierała mapowanie emocji. Pozwoli to na testowanie reklam przed ich wdrożeniem i poprawę ich skuteczności. O emocjach wiemy bardzo wiele, ale to, co udało się ustalić w warunkach laboratoryjnych, nie zawsze przekłada się na skuteczne komunikaty reklamowe. Emocje nie istnieją w próżni i są też zależne od heurystyki nastroju (w dużym uproszczeniu: smutni klienci dostrzegają smutniejsze komunikaty, a weseli są bardziej skłonni do dokonywania większych transakcji i podejmowania ryzyka), zależą od kultury i zachowań społecznych, no i z pewnością są powiązane z przekonaniami, odczuwaniem zmysłowym. Sterowanie uwagą, wzmacnianie procesu decyzyjnego, przekonań, osądów. Brzmi to wszystko jak straszna psychomanipulacja. Bo też taką może się stać. Jednak wiedza psychologów, neurobiologów i innych naukowców nie jest zamknięta w tajemnych księgach. Raz odkryta jest dostępna i to nawet w bardzo przystępnej formie. O roli emocji w procesie decyzyjnym warto wiedzieć. Nie tylko dlatego, żeby manipulować zachowaniami innych, ale by zgodnie z etyką osiągać swoje cele i uruchamiać częściej swoje myślenie krytyczne. / / 7/ 6
  • 5. ANDRZEJ GRUSZKA PR MANAGER PR ma słaby PRW ostatnim czasie public relations nie ma szczególnie dobrej prasy. Podczas tegorocznej edycji konferencji Internet Beta padły słowa o tym, że PR jest nieprawdziwy. Nie jest to jedynie polski problem. Robert Phillips wydał niedawno książkę o mocnym tytule „Trust Me, PR is Dead”. W branży pojawiają się głosy o upadku PR-u na rzecz content marketingu i innych, skuteczniejszych rozwiązań z obszaru szeroko rozumianej komunikacji. Co więc zrobić, aby to zmienić? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo czynników wpływających na taki stan rzeczy jest wiele. / 9
  • 6. masowo spamując nimi skrzynki mailowe dziennikarzy, aby następnie na akord chwytać za telefony i hurtowo obdzwonić media z pytaniem „czy informacja już dotarła i uda się ją wykorzystać?”. Potwierdza to raport „PR-owcy i dziennikarze – co sądzą o sobie nawzajem” autorstwa projektu Komu Komunikacja. Z opracowania wynika, że mimo różnych możliwości nawiązywania kontaktu z mediami PR-owcy nie są zorientowani na dialog i chęć budowy relacji opartej na obustronnych korzyściach. A z racji tego, że komunikacja coraz częściej przenosi się do sieci, kontakt bezpośredni stracił na znaczeniu. Wpływa to negatywnie na budowanie trwałych relacji, co z kolei wiąże się z brakiem identyfikacji potrzeb mediów. Jak wynika z raportu, tylko 2 z 98 ankietowanych dziennikarzy zadeklarowało, że PR-owcy kontaktują się z nimi, aby zapytać o ich potrzeby. Zamiast jednak bazować na tym elemencie i dostarczać mediom cennych informacji, skupiają się jedynie na chwytliwych nagłówkach i leadach, dzięki którym chcą sprzedać nierzadko bezwartościowy materiał. W tym przypadku nie możemy mówić o wysokiej jakości działaniach. Na światło dzienne wychodzi brak merytorycznego przygotowania PR-owców do pracy w zawodzie. A to w połączeniu z niską ceną JAK BYĆ POWINNO? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Wiele zależy od podejścia PR-owców. Nie dotyczy ono redefinicji samego pojęcia, ale chęci rozwijania nowych umiejętności w dobie zintegrowanych mediów. Zmiany, jakie zaszły w komunikacji, wymuszają na PR-owcach potrzebę ciągłej nauki zawodu, spojrzenia na komunikację z szerszej perspektywy. Umiejętność tworzenia treści multimedialnych, mówienia do odbiorców końcowych, zdolność do opanowania nowych technologii czy kreatywność, ale nie w rozumieniu talentu, lecz jako narzędzia do realizacji określonych celów – to tylko niektóre z kompetencji potrzebnych do wykonywania zawodu PR-owca w dzisiejszych czasach. Istotą PR-u nadal jest tworzenie wartościowej treści, budowanie relacji ze światem marki. Zmieniły się jednak kanały i sposób dystrybucji tych materiałów. PR nadal jest mostem w komunikacji firm z ich odbiorcami. Wydawcy i dziennikarze nie mają już monopolu na przekazywanie treści. PR musi nadążyć za tą ewolucją, aby nie stracić zaufania firm i organizacji. W tym celu powinien edukować rynek, kreować standardy i przede wszystkim stawiać na rozwój. Technologia i nowe media mają mu w tym pomóc, ułatwiać pracę, wznieść ją na wyższy poziom, ale czynnik ludzki nadal musi odgrywać kluczową rolę w public relations. / POWÓD PIERWSZY: PROBLEM Z RAPORTOWANIEM DZIAŁAŃ PR-OWYCH Pomiar skuteczności działań PR-owych to dziś dość powszechny problem. Chodzi oczywiście o pokazanie, ile firma, która inwestuje w public relations, zyskuje na tym działaniu. A sposobów na badanie efektywności prowadzonych działań PR-owych jest wiele. Badacze tematu niejednokrotnie podejmowali się tego zadania, próbując znaleźć najbardziej uniwersalną metodę przekuwania pracy PR-owców w rzędy cyfr i tabelek. Niestety nie wszystkie z ich działań da się w prosty sposób przełożyć na konkretne wskaźniki, które tak jak w przypadku rozwiązań e-marketingowych czy tych stosowanych w social mediach pozwalają na ewaluację i ocenę skuteczności, a w konsekwencji opłacalności prowadzonych procesów. Potwierdza to raport naszej agencji „Efektywny marketing a skuteczna sprzedaż”, według którego na wykorzystanie PR-u w swojej komunikacji marketingowej stawia w Polsce co dwudziesta firma. Zdecydowanie wyżej są oceniane działania, których skuteczność jest mierzalna. Można więc wywnioskować, że przedsiębiorstwa wolą bazować na wizerunku zaklętym w liczbach. Zapominają jednak przy tym, że głównym zadaniem public relations jest długofalowe budowanie zaufania do firmy, tworzenie jej tworzy usługę, która psuje rynek. Co gorsza, w publicznym dyskursie na konferencjach poświęconych public relations nie widać szczególnej chęci zmierzenia się z tym problemem. Dobrych praktyk, edukujących rynek i branżę,pokroju krakowskich spotkań z cyklu Komu Komunikacja jest niewiele, a potrzeba zmiany w tym zakresie jest znaczna obserwując zainteresowanie tym wydarzeniem. POWÓD TRZECI: WSZYSCY JESTEŚMY „EKSPERTAMI” I każdy może być PR-owcem. W dzisiejszych czasach, kiedy ilość informacji przerasta możliwości konsumowania treści, jak grzyby po deszczu wyrastają internetowi specjaliści od dziedzin wszelakich. Public relations jest jedną z nich. Bo niby jakie kompetencje są potrzebne PR-owcowi? Komunikatywność? Mam to! Lekkie pióro? Przecież potrafię pisać, w szkole dostawałem same piątki za wypracowania. Analityczne myślenie? Łączenie faktów to codzienność. Wiedza? Jest w internecie. Public relations? Przecież to banał. Żaden wyuczony fach tylko maszynowe pisanie notek pod klienta i wysyłanie e-maili z informacjami prasowymi do mediów. Ot, co. Bo PR to przecież media relations i koniec. Stos wycinków prasowych zbieranych w raportach. Prosta sprawa, tak jak z nauką jazdy na rowerze. A że mamy internet i media społecznościowe, to wystarczy pobieżnie przeczytać kilka tytułów, zahaczyć o Wikipedię i spokojnie poczekać na narodziny eksperta, mistrza powtarzania zasłyszanych opinii, bez względu na to, czy wiążą się one z prawdą, czy też nie. Niemniej nie każdy, kto w swoim życiu napisał notkę prasową, może uważać się za PR-owca. Bo w pracy specjalisty ds. public relations liczą się zarówno umiejętności interpersonalne (komunikatywność, swoboda w nawiązywaniu kontaktów czy jasne formułowanie myśli), analityczne, organizacyjne, językowe, jak i wiedza, potwierdzona doświadczeniem i chęcią ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji. profesjonalnego, pozytywnego wizerunku poprzez docieranie z rzetelnymi historiami do konsumentów. Firmy, które trwają obecnie w „przymusie klikania”, stawiając na doraźne działania, zapominają o podstawowej istocie PR-u, która w dłuższej perspektywie ma wpływać na to, jak ludzie postrzegają daną organizację. POWÓD DRUGI: PR-OWE STEREOTYPY Stereotypy dotyczące pracy PR-owców to kolejny problem. W sieci można trafić na artykuły pokazujące zawód specjalisty ds. public relations widziany przez pryzmat „kombinowania”, a króluje w nich słowo „barter”. W tym całym peletonie agencyjnym zapewne są firmy, które tak pracują: obiecują „niemożliwe”, realizują działania za popularne „zero złotych”. Zamiast edukować rynek poprzez dobre praktyki, pracować twórczo i nieustępliwie w szukaniu skutecznych rozwiązań PR-owych, poddają się już na starcie, podczas pierwszej rozmowy z klientem o współpracy. Dziś obraz PR-owca nijak się ma do wizerunku konsultanta, który wyróżnia się bardzo dobrymi kompetencjami potwierdzonymi doświadczeniem. Częściej słyszymy o „specjalistach” pracujących taśmowo, którzy bez ustalonej polityki informacyjnej tworzą notki prasowe, POWÓD CZWARTY: CONTENT MARKETING O marketingu treści mówi się w kontekście przyszłości PR-u. Wzrost znaczenia własnych kanałów dystrybucji treści, spadek zaufania do mediów tradycyjnych, zmiana sposobów przyswajania informacji – to tylko niektóre z czynników wpływających na wzrost popularności content marketingu względem PR-u. Potwierdził to nawet raport z marca 2015 roku, w którym agencja BuzzStream wespół z firmą FRACTL w oparciu o wyniki z Google Trends sprawdziły, jak w latach 2008-2014 zmieniał się środek ciężkości między marketingiem treści a PR-em. Opracowanie pokazało, że w ostatnich latach zainteresowanie PR-em maleje, a content marketingiem wzrasta. W czasach, w których królują statusy na Facebooku, treści zawarte w 140 znakach lub kilkunastosekundowym filmiku na Instagramie możemy mieć takie wrażenie, bo sami uczestniczymy w tym świecie, jednocześnie go współtworząc. Biorąc jednak pod uwagę budowę wizerunku w ujęciu długofalowym, to właśnie dzięki public relations możemy skutecznie opowiadać historie marek, budować większe zasięgi i przecierać szlaki dla innych działań komunikacyjnych, w tym także content marketingowych. / 11
  • 7. Jak będzie wyglądać praca PR-owców w przyszłości – w obliczu zmieniających się z prędkością światła mediów? Jak zmienią się wykorzystywane obecnie narzędzia, które z nich przestaną działać i na czym w ogóle będzie polegać rola specjalistów od PR-u? Zabawmy się w wizjonerów i spróbujmy to przewidzieć. KAROLINA WIŚNIEWSKA PR MANAGER PUBLIC RELATIONS I PODRÓŻ DO PRZYSZŁOŚCI / 13/ 12
  • 8. Dzisiejszy content marketing jest już powszechnie wykorzystywanym orężem w kampaniach reklamowych i szeroko pojętych działaniach PR-owych. Dzięki niemu możemy promować nieograniczone spektrum produktów i usług. Contentem może być przecież zarówno przekaz tekstowy, serwis tematyczny nasycony eksperckimi poradami, blog lub wideoblog, ale także fan page na Facebooku czy branżowy newsletter. Gdy dodamy do tego możliwości oferowane przez nowe media, możemy stworzyć profesjonalny wortal z zawartością e-wideo, aplikację internetową czy mobilną, dedykowaną dla konkretnego klienta. Współpraca PR-owców z programistami za kilkanaście lat (a może znacznie wcześniej) będzie już czymś oczywistym i najprawdopodobniej właśnie od strony informatycznej możemy się spodziewać kolejnej wielkiej rewolucji w naszej branży. PR PRZYSZŁOŚCI Chyba każdy ze znanych mi PR-owców stanął (lub staje regularnie) przed ścianą, pod którą wpędzają go oczekiwania klienta zderzone z zerowym budżetem. Czyli: „Zróbcie nam pijar, superskuteczny, z superefektami, no i oczywiście za darmo”. Nieumiejętność rozróżnienia przez klientów public relations od marketingu to norma, a wymaganie od działań PR-owych, aby miały tak spektakularny zasięg jak typowa reklama i marketing, to również standard. Walka – nawet prowadzona z orężem w postaci superkontentu, ale bez budżetu – w tradycyjnych mediach zdaje się być raczej przegrana. Media w sposób naturalny segregują przydatne im newsy i wiadomości PR-owe, te ostatnie wrzucając do worka z reklamą. I wnioskując po zaniku zainteresowania tradycyjnymi mediami, ta sytuacja raczej się nie odwróci. Jak więc będzie sobie radzić PR-owiec przyszłości? Rozwiązań z pewnością jest kilka. Jednym ze sposobów na przetrwanie tego zawodu z pewnością będzie poszerzanie tradycyjnego pola walki o nowe obszary i kompetencje. Nawet dziś coraz częściej bywa tak, że od PR-owca oczekuje się zarówno propozycji strategii dla firmy, jak i porady wizerunkowej autorów. Bardzo bym chciała, aby ruch slow PR-u zastąpił ten tradycyjny, miotający się gdzieś pomiędzy marketingiem a reklamą PR. Tak, by w uczciwy i inteligentny sposób nawiązywać kontakt z odbiorcą danej marki z korzyścią dla każdej ze stron. / Scena sprzed 12 lat, redakcja jednego z oddziałów ogólnopolskiego dziennika. Na spotkanie z redaktorami przyjechali specjaliści z centrali gazety, aby przedstawić wyniki przeprowadzonych przez nich badań rynku i omówić płynące z nich wnioski. Badania dotyczyły zmian na rynku prasy w okresie najbliższej dekady, rosnącej roli internetu, zwiększonego wykorzystania nowych mediów w komunikacji z czytelnikami i prognozowanych spadków nakładu prasy. Po przedstawieniu wniosków z badań w newsroomie zapadła cisza, a potem dało się słyszeć nerwowy śmiech. Na twarzach dziennikarzy przeważało niedowierzanie. Bo dowiedzieli się właśnie, że za 10-15 lat ich teksty czytane będą głównie w internecie, a gazeta w wersji papierowej być może nie będzie już istnieć. Druga część wniosków płynących z przeprowadzonych badań się nie sprawdziła, bo papierowe wydania gazet mamy nadal, ale prawdą jest, że obecne nakłady dzienników są rażąco niższe w porównaniu z tymi sprzed dekady. Dla przykładu: w 2003 roku średni nakład jednorazowy „Dziennika Bałtyckiego” wynosił 86 795 egzemplarzy (dane na postawie wyników kontroli nakładu prasy prowadzonej przez Związek Kontroli Wydawców Prasy), a 10 lat później już tylko 39 690. „Fakt” z blisko 718 tys. sprzedawanych egzemplarzy dziennika w ciągu dekady spadł do poziomu 469 tys., a „Gazeta Wyborcza” z ponad pół miliona (dokładnie 541 tys.) do niecałych 293 tysięcy. Rewolucja nie ominęła również tygodników: w 2003 roku sprzedawało się ponad 377 tys. egzemplarzy „Newsweeka”, dziesięć lat później tylko 193 tysięcy. Nie da się ukryć: rozwój nowych technologii sprawił, że świat mediów idzie rewolucyjną ścieżką i z niespotykanym nigdy dotąd tempem, a związany z nim symbiotycznie PR i pokrewne dziedziny muszą przystosowywać się do zmieniających się wciąż warunków. KONFERENCJE NIE W REALU Dostępne technologie tak bardzo zmieniły nasz sposób porozumiewania się, że zamiast tradycyjnych spotkań biznesowych organizujemy telekonferencje lub wideoczaty. Coraz częściej zaczynają tak wyglądać również konferencje prasowe – jeśli nie dla prezesa firmy przed sesją. Taki swoisty multitasking, doprowadzony do granic perfekcji, ma szansę bytu, bo nadal wiele firm woli powierzyć takie obowiązki własnym (lub wynajętym) specjalistom od PR-u niż zatrudnić duże agencje marketingu zintegrowanego, oferujące pełen zakres usług. wszyscy, to jeden lub dwóch gości łączy się online, zamiast jechać na spotkanie do innego miasta lub kraju. Być może za dekadę żaden dziennikarz nie będzie już wychodzić z redakcji, bo konferencje będą w 100% wirtualne. Dzięki już obecnym aplikacjom nawet radiowiec będzie miał nagraną wypowiedź gościa audycji bez wyruszania z mikrofonem na spotkanie, bo rozmówca po drugiej stronie sam nagra i wyśle podcast. Przed PR-owcami też otwierają się nowe możliwości. Dziennikarz chce się spotkać z prezesem firmy, ale ten jest bardzo zajęty? Być może znajdzie chwilę na wideorozmowę. Połączenia telekonferencyjne o bardzo dobrej jakości, w dodatku profesjonalnie szyfrowane i zabezpieczone przed atakiem hakerów, to już dzisiejsza rzeczywistość, warto więc wykorzystywać nowe możliwości. MEDIA RELATIONS Jak w obliczu nowych technologii zmienią się sposoby utrzymywania kontaktu z dziennikarzami? W przypadku PR-owców kontakty te w dużej części opierają się na korespondencji mailowej, nawiązywane są za pośrednictwem mediów społecznościowych lub telefonu. „Jeszcze kilka lat temu dziennikarze przychodzili do mnie do biura, by porozmawiać na interesujące ich tematy. Nie tylko miałem okazję wytłumaczyć im wtedy rządzące inwestycjami mechanizmy, ale w rozmowie zawsze wyłapali kilka dodatkowych tematów, z których mogli później zrobić materiał. Dzisiejsze »młode wilki« wolą wysłać e-maila, nie chce im się tracić czasu na spotkanie, bo czekając na odpowiedź ode mnie, zrobią jeszcze inne rzeczy w tym samym czasie” – opowiada jeden z wrocławskich rzeczników prasowych. CONTENT KING Jak pokazują wyniki badań o przyszłości PR-u, zrealizowanych przez agencje BuzzStream i Fractl, przyszłością public relations będzie także marketing treści. Badanie oparto na analizie 20 słów kluczowych dotyczących marketingu i PR-u przeprowadzonej w latach 2008-2014. Wnioski z tych siedmiu lat oraz prognozy na przyszłość powstały dzięki statystykom opracowanym przez Google Trends. Kolejnym trendem, którego jeszcze nie widać, z pewnością będzie „slow PR” – tak jak slow food wkroczył w gastronomię, tak slow PR wkroczy w przestrzeń medialną. I zamiast nacisku na tworzenie jak największej liczby komunikatów o danej marce liczyć zacznie się ich jakość i podejście do tematu / 14
  • 9. ADAM PIWEK HEAD OF PR NOWA MEDIOCENTRYCZNOŚĆ Jak dzisiaj postrzegamy działania PR-owców? Głównie przez pryzmat wycinków z gazet, wzmianek telewizyjnych i radiowych czy obecności notek prasowych na portalach. Mediocentryczność w coraz większym stopniu przesuwa się nie tylko w stronę sieci, ale także niezależnych, zamkniętych społeczności funkcjonujących we własnym obiegu informacyjnym. Wąskie specjalizacje, ściśle sprofilowane tematy zainteresowań i nowe podejście do mediów – jako nie miejsca do publikowania przekazu, ale do prowadzenia dialogu z interesariuszami – to z całą pewnością niedalekie wyzwania, które czekają na specjalistów od PR-u, contentu czy tworzenia szeroko rozumianych treści. SYNERGIA EKSPERTÓW Przyszłość to zdecydowanie czas specjalistów, często bardzo wąsko wyspecjalizowanych. Jednak kluczem do ich sukcesu, niezależnie od formy powiązania z marką czy przedsiębiorstwem, będzie umiejętność skutecznej współpracy. Międzyzespołowe wyzwania realizujące cele biznesowe staną się podstawą budowania bieżącej pracy wielu przedsiębiorstw. To siła kompetencji, wiedzy i umiejętności, a także otwartości na potrzeby interesariuszy i ich realizacji będzie coraz bardziej decydowała o sukcesie komunikacyjnym. Nowe formy komunikacji z otoczeniem, otwartość, autentyczność, dialog i rozumienie potrzeb odbiorców – choć zawsze były to istotne wartości, dzisiaj stają się swoistym fundamentem nowego spojrzenia na public relations. Nie chodzi tu wcale o określenie go mianem 3.0., 3.5 czy 4.0. Z całą pewnością spektrum działań w tym obszarze coraz bardziej powinno zaspokajać nie tylko marketingowe, ale też szeroko rozumiane biznesowe potrzeby organizacji. / Promowanie wizerunku, dostarczanie informacji i reprezentowanie firmy lub osoby – to zdaniem ankietowanych przez GfK Polonia trzy najczęstsze obszary działania specjalistów z szeroko rozumianej branży public relations. Niezależnie od społecznego postrzegania to biznesowe zaczyna mocno się zmieniać. Coraz popularniejszy trend content marketingowy, wprost odwołujący się przecież do znanego od dawna content PR nowe wyzwania stające przed przedsiębiorstwami czy po prostu większa dywersyfikacja oczekiwań różnych interesariuszy sprawiają, że PR musi się nieustannie zmieniać. Tylko w którą stronę? SPOŁECZNE ODDZIAŁYWANIE I ODCZUWANIE Marka to już nie tylko logo, wyobrażenie, świadomość klienta, ale przede wszystkim osobiste odczucia i doświadczenia. Nie chodzi tutaj wyłącznie o proces zakupowy, miłe skojarzenia z reklamą, ale konkretne działania, a także o brak dysonansu między deklarowanymi wartościami a ich codzienną realizacją. Wdrażanie zasad zrównoważonego rozwoju w procesy firmowe, także oparte na komunikacji i public relations (choćby z racji wysokich deklaracji etycznych pokolenia Y), może wymusić na wielu organizacjach konieczność podjęcia rękawicy. W przyszłości będą wygrywać wiarygodni. Także ci, którzy będą budować kontakt z marką na bazie osobistych doświadczeń – czy to z wykorzystaniem rozwiązań eventowych, czy technologicznych, takich jak chociażby rozszerzona rzeczywistość. INNY ODBIORCA — RÓŻNE OCZEKIWANIA Na rynek wchodzą kolejne pokolenia odbiorców, których model konsumpcji mediów i kontaktu z markami coraz bardziej różni się od tego prowadzonego przez poprzedników. Z tego powodu dostosowanie nie tylko treści, ale także odpowiednio dobranego przekazu i pola jego prezentacji może okazać się kluczowe. X poszukujące nowego sensu życia, Y zakochane w nowych technologiach i R wychowujące się w XXI wieku, zwane „pokoleniem relaksu od marek”, oczekują całkowicie innych zachowań. Kluczem do prowadzenia skutecznego PR-u będzie także odpowiednie poznanie odbiorcy, z którym będziemy rozmawiać. Z całą pewnością budowanie wielopokoleniowego wizerunku będzie jednym z nowych wyzwań, przed jakim staną nie tylko specjaliści od komunikacji i reklamy. WNĘTRZE RÓWNIE WAŻNE Luka kompetencyjna i coraz bardziej odczuwalny brak specjalistów – oto jedno z wyzwań, z jakimi już spotykają się pracodawcy w coraz większej liczbie branż. Z tego powodu dbałość o pracowników, specjalistów i ekspertów, których ma w swoich szeregach firma, stanie się jednym z istotnych wyzwań. Utrzymanie i szkolenie pracownika z doświadczeniem jest o wiele tańsze niż poszukiwanie i wdrażanie kolejnego. Zmotywowani pracownicy są także dobrymi ambasadorami marki – także w obszarze produktowym. Dlatego motywacja ludzi związanych z firmą i dbałość o firmowy employer branding będą jedną z istotnych potrzeb, przed jakimi staną PR-owcy znający się na komunikacji wewnętrznej. 5 wyzwań nowoczesnego public relations Dziennikarze, dziennikarze, dziennikarze – takie spojrzenie na public relations musi odejść w zapomnienie. Dzisiaj wyzwania, przed jakimi staje PR – niezależnie od wielkości firmy czy organizacji – wymagają zdecydowanie innego podejścia do budowania komunikacji lub wizerunku. Zmieniają się odbiorcy, dlatego potrzebna jest redefinicja dotychczasowych narzędzi 5.WYZWANIE 4.WYZWANIE 2.WYZWANIE 3.WYZWANIE 1.WYZWANIE / 17
  • 10. Jak współpracować z blogerami? MARTA SOJA SENIOR COMMUNITY SPECIALIST, LIMANGO Polska blogosfera rozwija się bardzo dynamicznie. Ostatnie dwa lata to prawdziwy wysyp produktów tworzonych przez blogerów. Na rynku są sygnowane ich nazwiskami książki, kalendarze, ubrania, kosmetyki, a także warsztaty i szkolenia. Zmieniły się też oczekiwania blogerów co do współpracy z markami. Coraz częściej szukają partnerów, którzy pomogą im zrealizować ciekawe projekty, a nie tylko zamówią artykuł sponsorowany.
  • 11. Myśląc o współpracy z blogosferą, trzeba patrzeć szeroko i postrzegać twórcę internetowego jako autora ekosystemu, w którego skład wchodzą wszystkie prowadzone przez niego aktywności. Na przestrzeni lat bardzo zmieniły się wzajemne oczekiwania i relacje blogosfery oraz marek. Jeszcze kilka lat temu agencje i marketerzy chcieli umieszczać na popularniejszych blogach reklamę displayową, a na tych mniej znanych linki stworzone pod SEO. Dziś kampania banerowa na blogach to rzadkość. Blogosfera chce więcej. Bo sama może też więcej zaoferować. Twórcy wiedzą, do kogo trafiają ze swoimi treściami, znają nie tylko profil demograficzny swoich czytelników, ale też ich profil lifestyle’owy. Wiedzą, że najlepiej więc określić już w umowie, jakich danych będziesz oczekiwał po zakończeniu projektu; • realny termin płatności – to iskra zapalna wielu zleceń. Nie raz i nie dwa pojawiają się w social mediach utyskiwania blogera, że agencja albo klient nie płacą w terminie. Stąd już tylko krok do kryzysu. Dlatego jeśli w agencji obowiązuje zasada, że płatność do blogera idzie dopiero wtedy, gdy klient zapłaci, a ten ma na zapłatę dwa miesiące, to nie pisz w umowie „termin płatności: 14 dni”. NIE RÓB TEGO, CO WSZYSCY Czasem słychać utyskiwania, że w blogosferze wszystko już było. Warsztaty, wyjazdy, posty sponsorowane, konkursy... A potem pojawia się projekt, który pokazuje, że jednak nie wszystko. Od ponad roku w reklamach offline’owych Multibanku można zobaczyć Radka Kotarskiego, twórcę popularnego kanału na YT „Polimaty”. To jedna z pierwszych takich długofalowych i wielokanałowych kooperacji marki i twórcy internetowego. W tym roku po raz pierwszy główną nagrodę w konkursie Golden Arrow w kategorii „Marketing internetowy – marketing wirusowy” zdobył youtuber za projekt zrealizowany wspólnie z marką. Jury doceniło Cyber Mariana i jego cykl „Filmowe Cybertrailery”, którymi Orange promowało w internecie swoje „Środy z Orange”. W zeszłym roku na festiwalu w Portorož nagrodę Golden Drum zdobyło PZU za kampanię zintegrowaną „Kochasz? Powiedz »stop« wariatom drogowym”, której spora część powstała z udziałem twórców internetowych. Kilka lat temu, gdy szczytem możliwości współpracy na linii marka – bloger był post z lokowaniem w jego treści nazwy produktu, nawet najwybitniejsze umysły branży nie były w stanie prognozować takiego kierunku jej rozwoju, jaki nastąpił dziś. Warto więc otwierać się na nowe pomysły i projekty, także z twórcami internetowymi. Traktuj więc blogosferę jako społeczność pełnowartościowych twórców treści, z którymi możesz robić dedykowane i niestandardowe projekty, a nie tylko tworzyć kolejny kanał komunikacji dla Twojej marki. publikowane przez nich treści wspierają budowanie wizerunku produktu, budują zasięg marki, a docelowo mogą wspierać sprzedaż. Przykład? Kilka miesięcy temu podczas jednego ze swoich snapów popularna blogerka modowa Maffashion opowiedziała, gdzie kupuje ulubione perfumy. Na reakcję jej fanów nie trzeba było długo czekać. Flakoniki od razu zniknęły z półek tego punktu sprzedaży. Zanim jednak zachęceni tą wizją zaczniecie szukać blogerów, którzy pomogą sprzedać Wasz produkt – zobaczcie, na co warto zwrócić uwagę, planując taką współpracę. JAK WYBRAĆ BLOGERA? Poszukując blogerów do współpracy, zwykle marki chcą pozyskać tych najpopularniejszych. Dopóki nie powstały narzędzia pomagające w tworzeniu rankingów twórców, np. hash.fm, wielu marketerów bazowało na corocznym przeglądzie tworzonym przez Kominka (dziś Jasona Hunta). Pojawienie się w jego zestawieniu „Popularnych blogerów roku” dawało tym twórcom niemal pewność, że liczba wysłanych do nich zapytań o współpracę wzrośnie. Popularność to jednak nie wszystko. Dobry zasięg blogera w naszej grupie docelowej to tylko jeden z elementów, który powinien decydować o podjęciu współpracy. Ważne jest też to, czy nasza marka wpisuje się w jego styl życia. Na przykład jeśli twórca deklaruje, że nie uznaje w swojej kuchni glutaminianu sodu, konserwantów i sztucznych dodatków, to trudno nam go będzie przekonać do naszego produktu, który je zawiera. A jeśli nawet dojdzie do współpracy, to społeczność zgromadzona wokół blogera może zarzucić akcji, że nie jest wiarygodna i że ten „się sprzedał”. Wybierajmy do współpracy twórców, którzy naturalnie staną się ambasadorami naszego produktu. Na przykład za pomocą narzędzia Brand24 możemy monitorować, który influencer sam z siebie korzysta z produktów naszych albo naszej konkurencji. Listopadowe popołudnie we Wrocławiu. W Pasażu Grunwaldzkim kłębi się tłum ludzi. Ale to nie premiera nowej kolekcji Balmain dla HM. Ponad tysiąc osób przyszło na spotkanie autorskie z Red Lipstick Monster, popularną youtuberką, która promuje swoją świeżo wydaną książkę „Tajniki makijażu”. Po spotkaniu autorskim jest okazja na zdobycie autografu. Najbardziej wytrwali czekali na niego nawet dwie godziny. Premiera poradnika Ewy Grzelakowskiej- -Kostoglu zbiegła się w czasie z premierą innej książki wrocławskiej youtuberki i blogerki Anny Maksymiuk-Szymańskiej pt.: „Co za szycie”. Rok wcześniej do księgarń trafiła książka Magdy Kanoniak, znanej jako „Radzka”. To trzy książki napisane przez wrocławskie blogerki w zaledwie rok, a przecież nasze miasto nie jest najjaśniejszym punktem na blogerskiej mapie Polski – mamy tu zaledwie kilku popularnych twórców internetowych. No właśnie. Pora na małą redefinicję. Przyjęło się słowem bloger określać wszystkich twórców internetowych. Ale przecież tylko część z nich tworzy tradycyjne blogi oparte na słowie pisanym. Coraz liczniejszą grupą są autorzy treści wideo (youtuberzy i vlogerzy), część twórców zbudowała swoją popularność na Instagramie albo Vine’ie, są też tacy, którzy nie prowadzą ani bloga, ani vloga, ale na Facebooku zbudowali kilkudziesięciotysieczną, zaangażowaną społeczność. Najczęściej jednak jest tak, że twórca internetowy nie zamyka się w jednym kanale. Blogerzy kręcą filmy na YouTube’ie albo Vine, vlogerzy robią snapy, instagramowcy z powodzeniem tweetują. PARTNERSTWO Nieszukajmywykonawców,szukajmy partnerów.Nienarzucajmyblogerowinaszej wizjirealizacjiprojektu.Przedyskutujmyjąznim. Pozwólmymuzmodyfikowaćjątak,bybyłalepiej dopasowanadojegoczytelników.Kierujmysię zasadą„3win”.Nawspółpracypowinnyzyskać trzystrony:marka,blogericzytelnicy. UMOWA NA TRUDNE CZASY Traktuj blogera jak... innego przedsiębiorcę. Jeśli chcesz mu zdradzić tajniki projektu (np.: wprowadzasz na rynek nowy produkt, którego ma być ambasadorem), poproś o podpisanie umowy o zachowaniu poufności. Na Facebooku są grupy, na których blogerzy chwalą się między sobą szczegółami współpracy z markami, często ujawniając dane wrażliwe, np. datę startu nowej kampanii, informacje o produkcie, który dopiero wejdzie na rynek. Nie robią tego ze złej woli. Po prostu nie mają biznesowego doświadczenia i nie wiedzą, czym może skutkować wyciek takiej informacji do firmy konkurencyjnej. Jeśli już dojdzie do współpracy – wszystkie szczegóły zawrzyj w umowie. Przede wszystkim powinna ona określać: • zadanie, które ma wykonać bloger, ze wszystkimi szczegółami (np.: stworzenie artykułu sponsorowanego na bloga o długości ok. 5000 znaków zawierającego dwa autorskie zdjęcia, promocję artykułu w social mediach – prowadzoną na Instagramie, Facebooku – po jednym wpisie na każdym kanale, opublikowanego w konkretnym terminie, promowanego – lub nie – reklamą Facebook Ads w wyznaczonym formacie itp.); • terminy realizacji zlecenia; • okres karencji, podczas którego bloger zobowiązuje się nie współpracować z konkurencją. Tu pamiętaj o wskazaniu marek lub grup asortymentowych, które uważasz za konkurencję (bądź jednak realistą: jeśli w ramach współpracy powstanie jeden tekst sponsorowany, nie oczekuj, że jego autor podpisze deklarację, która na rok zabroni mu współpracowania z innymi firmami); • kary umowne za niewywiązanie się ze zobowiązań; • sposób podsumowania działań – zdarza się, że po przyjęciu wykonanego zlecenia ciężko doprosić się np. o statystyki, które pozwolą przygotować raport końcowy – / 21/ 20
  • 12. AGATA LIPIEC HEAD OF SOCIAL MEDIA, PZU Współpraca z blogosferą to dla marek fascynujące wyzwanie, które – jeśli przeprowadzić je z głową – może przynieść zaskakująco dobre efekty. Moje doświadczenia pokazują, że warto zaufać blogerom i dać im dowolność podczas tworzenia treści: to oni najlepiej znają swoich odbiorców, wiedzą, co i jak na nich działa, potrafią w taki sposób przedstawić temat, by skorzystali na tym zarówno czytelnicy/widzowie, jak i autor oraz marka. Do tego treść często jest przygotowana w taki sposób, że nie powstydziliby się jej najlepsi copywriterzy czy filmowcy. Zasięg b(v)logosfery to prawie 11 mln internautów. 8,5 mln z nich regularnie czyta i ogląda treści zamieszczane na blogach i vlogach, a ponad 70% deklaruje, że żałowałoby, gdyby b(v)logosfera zniknęła z internetu. Jedna czwarta internautów traktuje treści przygotowane przez twórców internetowych jako zaufane źródło informacji. Aż 33% z nich pod wpływem informacji zamieszczonych na blogu/vlogu kupiło konkretny produkt, podobna liczba osób pod wpływem kontaktu z treściami zamieszczonymi na blogach/vlogach zrezygnowała z zakupu. Blogi i vlogi dla osób, które je czytają i oglądają, są pierwszym źródłem informacji o produktach, cenionym bardziej niż opinie rodziny i znajomych. W wyniku kontaktu z treściami publikowanymi na b(v)logu internauci przeprowadzają średnio trzy aktywności, np. poszukują dodatkowych informacji o marce. Dane pochodzą z badania „B(v)log Power” przeprowadzonego w 2015 roku przez Polskie Stowarzyszenie Blogerów i Vlogerów. Pełna treść badania dostępna jest na stronie www.psbiv.pl. TOMASZ SULEWSKI DIGITAL COMMUNICATION MANAGER, ORANGE POLSKA Współpraca z influencerem pozwala marce komunikować się z odbiorcami w sposób odmienny niż poprzez tradycyjny ATL/ BTL czy własne kanały online. Taka osoba z jednej strony jest mocnym, zasięgowym medium, a z drugiej umożliwia realizację projektów w innym charakterze, mówienie innym językiem, bardziej naturalnym – takim, jakiego grupa odbiorców chce słuchać. Warto przy tym jednak pamiętać, że influencer (bloger czy youtuber) nie powinien być traktowany jak niskokosztowy serwis do dystrybucji press releasów czy tablica na przypięcie firmowej ulotki. Takie myślenie to marnowanie potencjału i energii – influencerzy są wartościowi właśnie dlatego, że przekonują odbiorców sobą, swoim językiem i stylem, więc oczekiwanie, że będą komunikować w korporacyjnym stylu, jest ze strony marki działaniem na własną niekorzyść. A rzeczywistość pokazuje, że mądra współpraca z influencerami daje nie tylko wymierne korzyści wizerunkowe, ale także sprzedażowe. / BIO AUTORKI: Marta Soja. Przez 7 lat związana z agencjami interaktywnymi (m.in. Lemon Sky JWT), od 3 lat pracuje po stronie klienta w platformie zakupowej Limango. Prowadzi zajęcia ze studentami w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu, gdzie pomaga im zdobyć wiedzę na temat e-marketingu i e-commerce’u. Strateg i specjalista do spraw komunikacji. Pracowała dla wielu marek, mi.n. takich jak: Kubuś, Ferro, Tesco, Helena, Ballantine’s. W social mediach zarządzała komunikacją największych polskich marek, m.in.: Serce i Rozum, Winiary, Tchibo. Pasjonuje się blogosferą i pomaga markom w prowadzeniu działań marketingowych na tym obszarze. Fanka social mediów — swojego psa adoptowała przez Facebooka. / 23/ 22
  • 13. POKOLENIE ONLINE Obecnie na świecie jest 2 mld użytkowników smartfonów – wynika z badań serwisu eMarketer.com. To ogromna społeczność, więc nic dziwnego, że marki chcą dotrzeć w pewien sposób do tych ludzi. Urządzenia i aplikacje mobilne stworzyły nowe możliwości w obrębie komunikacji, używanie emotikon stało się elementem codziennych rozmów między użytkownikami tych urządzeń. Zatem tworzenie dedykowanych marce emotikon (a nawet „emoticoke” w przypadku Coca-Coli lub „ementikon” w przypadku Mentosa) pozwala brandom przeniknąć do tych właśnie przestrzeni mobilnych. Według danych zebranych przez Swyft Media każdego dnia na całym świecie poprzez aplikacje mobilne wysyłanych jest 41,5 mld wiadomości i 6 mld emotikon lub KRÓTKA HISTORIA WSPÓŁCZESNEGO PISMA OBRAZKOWEGO 33 lata temu profesor informatyki Scott E. Fahlman na online’owej grupie (jeszcze za czasów ARPANET-u) w rozmowach ze swoimi studentami sięgał po specyficzny humor, jednak ci nie umieli wychwycić ironii wykładowcy. Doszedł więc do wniosku, że ironicznie nacechowany tekst czytany bez widoku twarzy człowieka go wypowiadającego nie ma sensu, dlatego wystosował komunikat: „Tu Scott E. Fahlman. Proponuję zastosować tę sekwencję znaków do oznaczania dowcipów. Należy ją czytać poziomo: :-)”. I tak oto powstała pierwsza emotikona. Z czasem emotikony stały się różnorodne i prezentowały nie tylko wyrazy twarzy, ale również przedmioty czy obiekty. Używano ich w wiadomościach tekstowych pisanych na telefonie czy w komunikatorach internetowych. Potem przyszedł czas na naklejki, czyli ilustracje lub animacje postaci, bardzo popularne na Facebooku. Dziś zaś mamy emoji – powstałe w Japonii rozbudowane emotikony, za pomocą których można budować bardziej skomplikowane przekazy (np. róża + serce + nóż i widelec jako zaproszenie na romantyczną kolację). Obecnie dostępne są już Emoji Keyboard, czyli nakładki na klawiatury MacBooków, na których zamiast liter i cyfr rozmieszczone są emotikony. Całkiem niedawno świat obiegła informacja, że w fazie testów jest nowa funkcjonalność Facebooka, dzięki której – oprócz przycisku „Lubię to” – można będzie stosować przyciski w formie emotikon. Dodatkowe ikonki mają pokazywać radość, smutek, miłość czy podziw w formie m.in. komentarza do postów. HomoSymbolicus w brandingu — czyli po co markom emotikony w reklamie Jeszcze kilka lat temu sceptycy uważali emotikony za sezonową zabawkę, która nie wyjdzie poza rynek smartfonów. Dziś, gdy teledysk Kate Perry do utworu „Roar” bazuje na emotach, biografia Miley Cyrus została spisana tym rodzajem pisma obrazkowego, a swoją serię „buziek” ma nawet papież Franciszek, emotikony stały się językiem popkultury. Spersonalizowana emotikona dla marki to obecny trend w brandingu, a w reklamach coraz częściej sięga się po emoji, czyli bardziej skomplikowane przekazy wyrażane za pośrednictwem ciągu emotikon. MAGDALENA KLICH COMMUNITY MANAGER / 25
  • 14. [Grafika 3.] Źródło: http://www.komputerswiat.pl [Grafika 4.] Źródło: http://www.adweek.com [Grafika 2.] Źródło: http://adage.com z emoji. Pismo to jest poniekąd odpowiedzią na globalizację, homogenizację kultury czy masowe nowe media, bo współczesną kulturą rządzą obrazki. Nowe media, więc i nowy język: uniwersalny, ujednolicony, wszędzie podobny. Dla globalnej marki najlepsze, co może być, to przekaz globalny, bo np. ze Stanów może trafić do Polski, Kolumbii czy Indii. EMOJI ANGAŻUJE I ZBLIŻA Mimo że istnieje ponad 1000 różnych emotikon, właściciel marki Dove, Unilever, odkrył, że wszystkie postacie zobrazowane w tym języku mają proste włosy. Stwierdzono, że to istotny problem społeczny, ponieważ jedna na trzy kobiety w USA ma kręcone pukle, a nie może znaleźć na klawiszach emotikony podobnej do niej. Według badań Unileveru 73% ludzi w Stanach twierdzi, że używa emoji na co dzień, więc bardzo szybko i niepostrzeżenie emotikony stały się walutą komunikacyjną. Z tego powodu reakcja Dove na tę niedoreprezentację nie mogła być inna: opracowano 27 emotikon „buziek” z kręconymi włosami z możliwością wyboru koloru skóry i koloru włosów, co prowadzi do 131 odmian, w tym 7 animowanych gifów. Co więcej, Dove będzie współpracować z Twitterem tak, aby za każdym razem, gdy ktoś użyje hashtagu #LoveYourCurls, w jego tweecie automatycznie pojawi się „buźka” z kręconymi włosami. [Grafika 2.] Marki stosują zabieg z emoji, bo chcą być jak najbliżej potencjalnych klientów. Gdyby rozpatrywać Kościół katolicki jako brand, a papieża Franciszka jako jego brand hero, cel jest ten sam: zbliżyć do siebie wiernych, a w szczególności młodszą część chrześcijan. W styczniu 2013 roku papież wrzucił na swój naklejek. Można więc wnioskować, że kiedy użytkownicy tych mobilnych komunikatorów mają do dyspozycji emotę – już nawet niekoniecznie ulubionej – marki, nie uderza ich to tak bardzo jak reklama. Oni wyrażają siebie. Jest jednak pewna bariera dla marek chcących mieć spersonalizowaną dla nich emotikonę lub naklejkę. Klawiatura emoji dostępna na naszych urządzeniach mobilnych jest zatwierdzana przez Unicode Consortium, a formalny proces składania wniosków o zaakceptowanie nowych symboli jest długi i złożony; ponadto kryteriów, które musi spełniać znak, jest wiele. Dlatego brandy, żeby ich markowe emotikony były szybko dostępne dla użytkowników, muszą posiłkować się własnymi aplikacjami lub prosić o pomoc takie aplikacje jak: Facebook Messenger, WhatsApp czy Kik. EMOJI JĘZYKIEM GLOBALNYM Mówiąc o emoji, poruszamy się w obszarach związanych z urządzeniami mobilnymi, czyli telekomunikacją. Stąd też wydawać by się mogło, że najtrafniejszą opcją jest reklamowanie produktów z branży telekomunikacyjnej pismem emoji właśnie. Za przykład niech posłuży kampania reklamowa profil pierwszego tweeta, furorę zrobiło też wtedy papieskie selfie, a we wrześniu przyszedł czas na emoji przygotowane specjalnie na okazję jego wizyty w Stanach Zjednoczonych. [Grafika 3.] EMOJI REKLAMUJE TEŻ OFFLINE W kontekście globalizacji zarówno językowej, jak i marketingowej trudno nie wspomnieć o marce McDonald’s, która w końcu dała podstawy pojęciu, jakim jest „makdonaldyzacja”, i emotikon w kampaniach reklamowych również użyła. McDonald’s i emoji to związek niemal idealny – w końcu fast food i fast feeling są wypluwane nierzadko bez mrugnięcia okiem na klawiaturze smartfona. Jednak tym razem postanowiono, że emotikony wyjdą z przestrzeni mobilnej do spotu telewizyjnego i reklamy prasowej. Jest to poniekąd sposób prostszy i bardziej dostępny niż tworzenie własnej emotikony (ze względu choćby na złożoność procedur, o których mowa była wcześniej). Hasłem kampanii jest „Venez commes vous êtes”, czyli po prostu „Przyjdźcie tacy, jacy jesteście”, a jej bohaterami są postacie żyjące z Urugwaju „The movies you like, now on your phone”, przedmiotem której była aplikacja Life Cinemas, pozwalająca użytkownikom na pobieranie filmów na telefon. [Grafika 1.] Z kolei „Movie Emoji” to singapurska kampania reklamowa Singtela – operatora tamtejszej telefonii komórkowej, który promował swoją mobilną telewizję. Posłużył się w tym celu – jak prezentuje to w spocie – językiem potencjalnych klientów, czyli mobile users. Na urządzenie mobilne wysyłano wiadomość-zagadkę w formie bloku kilkunastu emotikon, które symbolizowały pewien film. Odpowiedź, czyli tytuł filmu, należało przesłać w wiadomości zwrotnej, a gdy była ona prawidłowa, użytkownik otrzymywał link z adresem do WWW z darmowym filmem. Reklama emotikonowa nie jest jednak zarezerwowana tylko dla branży kojarzącej się / 27/ 26 [Grafika 1.] Źródło: http://www.trendhunter.com w realnym świecie z ludzkim ciałem, ale głową- -emotikoną obrazującą ich uczucia. Druga część hasła dopowiada: „Przyjdźcie tacy, jacy jesteście, ponieważ w końcu u nas (po)czujecie się jak u siebie”. McDonald’s chciał zilustrować w ten sposób, że każdy może przyjść do restauracji jako do miejsca życia ludzi zjednoczonych, gdzie każde indywiduum ma „swój kawałek podłogi”, bez względu na cechy charakteru, osobowość czy reprezentowaną grupę społeczną. W McDonald’s dla każdego jest miejsce, dlatego marka eksponuje w swojej kampanii różnorodność, bliskość i kontakt ludzki. Kontakt, który odbywa się już w dużej mierze poprzez właśnie język emoji. Ta kampania daje jednak do myślenia, czy aby na pewno jest ona tak oddziałująca na emocje, jak miała być, bowiem np. odcieni samego uczucia smutku jest wiele, czego nie jest w stanie oddać jedna emotikona. Niewątpliwym minusem pisma emoji jest jego mała precyzyjność. Istnieje zresztą narzędzie emojitracker.com, które w czasie rzeczywistym monitoruje używanie emotikon na Twitterze – tam można zobaczyć, w jak wielu kontekstach używana jest jedna i ta sama „buźka”. EMOJI WARTE WIĘCEJ NIŻ TYSIĄC SŁÓW Na pewno błędnym jest myślenie, że emotikony są infantylne i skierowane tylko do osób młodych. Szybko można to zweryfikować, robiąc sobie ekspresowy rachunek sumienia: kiedy Ty, czytelniku, użyłeś ostatnio choćby dwukropka i nawiasu? Marki co prawda w dużej mierze korzystają z nich do komunikowania o produktach/usługach skierowanych do młodych ludzi, ale jest to też język, który ewoluuje teraz, na naszych oczach, i który przeniknął najgłębiej do codzienności hard-userów smartfonów, internetu i mediów społecznościowych – ludzi w różnym wieku. Niemniej dla wszystkich użytkowników komunikacja obrazkowa jest szybsza: wysłanie uśmiechniętej „buźki” to tylko jedno kliknięcie, z kolei wystukanie zdania „Cieszę się” trwa już dłużej. Po drugie: kiedy widzimy reklamę z „buźką”, wyzwala to w nas pozytywne emocje, bo ktoś (tu: marka) zrobił ukłon w naszą stronę i użył języka bardziej intymnego, stosowanego w relacjach międzyludzkich, czyli zbliżył się do nas. Na dodatek czasami faktycznie coś jest warte więcej niż tysiąc słów lub nie da się ująć czegoś w słowa. I z tego przede wszystkim korzystają marki – dla podkreślenia swojej wyjątkowości i nieszablonowości. /
  • 15. MIROSŁAW BOGUSŁAWSKI CREATIVE DIRECTOR KATARZYNA MIERZWA COPYWRITER Marketing Małego Księcia Tekst, który tu przedstawiamy, ma postać dialogu. Nie tylko dlatego, że w nowoczesnym marketingu tak dużo mówi się o dialogu marki z klientem, lecz także dlatego – a może nawet głównie z tego powodu – iż dialog jest podstawową formą komunikacji między przyjaciółmi. A przyjaźń marki z klientem, czy też autentyczna próba stworzenia takiej relacji, jest jedną z możliwych i bardzo prawdopodobnych dróg, którymi podąży marketing przyszłości. Przesłanki takiej wizji odnajdujemy w nowych koncepcjach marketingu, podkreślających wagę otwartości, odpowiedzialności, zaangażowania, bliskości i autentyczności – czyli wartościach, które można odnaleźć właśnie w ludzkiej przyjaźni. / 29 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 16. – Interesują go, jak mówi, tylko rzeczy wieczne. To, co się nie zmienia. Nie interesują zaś kwiaty, bo są efemeryczne. Zagrożone unicestwieniem. Chwilowe i zmienne. – A konsument to właśnie istota zmienna, chwilowa i w gruncie rzeczy jak najbardziej efemeryczna. Specjaliści od danych powinni mieć to na uwadze. – Poważne marki są tego świadome. Dlatego starają się rejestrować te zmiany. Kastomizują, indywidualizują, personalizują. Słuchają, zbierają opinie potencjalnych konsumentów, konsultują, orientują się na user experience, tworzą user- centered design. – Cały internet rzeczy, internet of things, ma zbierać o konsumencie bardzo osobiste dane ze wszystkich urządzeń domowych, żeby potem dopasować ofertę, żeby reagować adekwatnie. – Działy marketingu dzięki coraz doskonalszej technologii pozyskiwania informacji już teraz dysponują kopalniami wiedzy na nasz temat, jednak nie wiedzą jeszcze, jak optymalnie z tego skorzystać. Możliwe, że właśnie stoją przed dylematem: czy być jak Wielki Brat, czy jak przyjaciel... Dla własnego dobra lepiej, żeby były tym drugim. – Przyjacielem, który nas zna, który się nie narzuca i nie traktuje nas instrumentalnie, ale raczej jak ktoś, dla kogo będziemy mieć wyjątkowe znaczenie. – I nie będziemy tylko prostą sumą tego, że mieścimy się w jakimś przedziale wiekowym, mamy wykształcenie średnie lub wyższe i zarabiamy poniżej lub powyżej średniej krajowej. V – Skoro jesteśmy przy zarabianiu pieniędzy: w pewnym momencie Mały Książę spotyka Bankiera. – Bankier jest posiadaczem. Posiada gwiazdy. Cały czas je liczy, a stan posiadania zapisuje na kawałku papieru. – Zapytany, co mu daje posiadanie gwiazd, odpowiada: „Bogactwo”. Mały Książę pyta dalej: „A cóż ci z tego, że jesteś bogaty?”. VIII – Padło tu słowo „wartości”. Innymi słowy: imponderabilia. To, co nieuchwytne, niemierzalne, niewidoczne. Ale mające wielki wpływ na nasze życie. – Właśnie. Lis wręcza Małemu Księciu prezent w postaci sekretu. Sekret jest taki, że „dobrze widzi się tylko sercem”. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, mówi lis. Tak jak imponderabilia, o których mówimy. Tak jak wartości. – Mały Książę mówi tysiącom róż, że nie mają żadnej wartości. Bo nikt ich nie oswoił i nikt nie został przez nie oswojony. Nie można dla nich „poświęcić życia”. Myślę, że tak samo markom, które będą nam obojętne, nie będziemy poświęcać w przyszłości zbyt dużej uwagi. Ani nie oddamy im naszych pieniędzy. – Znaczenie i wartość ma tylko marka, z którą pozostaje się w przyjaźni. Staje się twoją marką. Twoją różą. – Wówczas poświęcasz jej czas i uwagę, obserwujesz, jak komunikuje się z tobą i ze światem, bierzesz udział w akcjach, które przeprowadza, uczestniczysz w jej świecie. Nawet tym wirtualnym VR-owym, wytworzonym przez multimedia immersyjne, dzięki którym wchodzisz w wirtualny świat i poddajesz się iluzji faktycznego dziania się. – I ten świat marki-przyjaciela jest wówczas twoim światem. Bo marka, która cię oswoiła, dobrze cię zna, wie, co lubisz, czego nie lubisz. Mówi do ciebie – i to jest bardzo ważne – twoim językiem. – Tak. I prowadzimy dialog. Wymieniamy lojalność za lojalność. Szczerość za szczerość. Odpowiedzialność za odpowiedzialność. Otwartość za otwartość. Zainteresowanie za zainteresowanie. Przyjaźń za przyjaźń. – Utopia? – A może marketing przyszłości? / I – Czy sądzisz, że szefowie marketingu czytali „Małego Księcia”? – Myślę, że chyba każdy czytał, a jeśli nie, to powinien to zrobić. – A ci, którzy czytali go dawno temu, powinni go sobie przypomnieć. – Zdecydowanie. „Mały Książę” mógłby im bardzo dużo powiedzieć o tym, jak uprawiać marketing: co robić, a czego unikać. – Zgadza się. Przypomnijmy sobie zatem przygody Małego Księcia. II – Pamiętasz, jak Mały Książę spotyka Króla? – Tak. Król zajmuje się panowaniem. Z tym że nie ma żadnych poddanych. – Podobnie jak beatlesowski bohater piosenki „Nowhere Man”, snujący swoje „plany dla nikogo”. Król po prostu musi rządzić. Z definicji nie wie, co to partnerstwo, i nie pozostawia poddanemu żadnej przestrzeni. To dobry przykład na to, jaka nie powinna być marka. – I dobra metafora całego nurtu outbound marketingu, czyli marketingu pozbawionego dialogu z klientem, a przyjmującego postać monologu, który wtłacza odbiorcom do głów swoje „prawdy”. – Często bardzo nachalnie i niewiarygodnie. Outbound marketing byłby jeszcze do zaakceptowania, gdyby przejawiał się jedynie w formie reklam zabawnych, inspirujących albo po prostu ciekawych. To jednak tylko niewielki procent rodzimych produkcji reklamowych. – Tymczasem nasze krajowe reklamy są w ogromnej większości nie tylko natarczywe, ale również łopatologiczne, schematyczne i uderzające w fałszywą nutę. – Odbiorcy to widzą i mają na ten temat swoje zdanie. 86% z nich zwyczajnie nie lubi reklam, a 48% czuje się przymuszana do ich oglądania lub wysłuchiwania (badania CBOS z 2011 roku). – „Mogę kupować inne gwiazdy.” Oto cały problem marketingu, a nawet ogólnie – wszelkiego biznesu – nastawionego tylko na zysk. Biznesy istniejące po to, by zwiększać dochody, są tak samo absurdalne jak działalność Bankiera. – Zwróć uwagę na ten fragment, w którym Mały Książę mówi o Latarniku, który w przeciwieństwie do Króla, Próżnego i Bankiera jest „mniej niedorzeczny” niż tamci. Mniej niedorzeczny, bo pożyteczny. – Steve Jobs powiedział kiedyś, że nie zależy mu na tym, by być najbogatszym człowiekiem na cmentarzu. „Pójść spać, mogąc powiedzieć, że zrobiło się coś cudownego – to jest dla mnie ważne”. Jobs kierował się pasją i chciał wnosić pozytywną zmianę do świata. Oto istota prawdziwie nowoczesnego biznesu. – Biznesu, który przemawia do współczesnych i który konsumenci są gotowi wspierać. VI – Przejdźmy do sedna, czyli spotkania z lisem. – Kluczowe wydarzenie. Lis mówi o przyjaźni, a my przyjęliśmy jako tezę tej rozmowy, że marketing przyszłości będzie marketingiem przyjaźni. – Tak. Przyjaciel Marketing. Marketing, który po pierwsze... – „Oswaja” nas, czyli tworzy więź. To esencja inbound marketingu. Sprawia, że obie strony zaczynają siebie nawzajem naprawdę potrzebować. – Przestają być dla siebie tylko iksami podobnymi do stu tysięcy takich iksów. Są dla siebie „jedynymi na świecie”. A mówiąc inaczej, są dla siebie oczywistym wyborem. – To lojalność, o której marka może marzyć. I o którą warto powalczyć. – Oswajanie jest poznawaniem. Wymaga czasu i cierpliwości. Na początku jest pewien dystans, odległość, która z czasem ulega skróceniu i zmienia się w bliskość. – Dochodzi do tego jeszcze milczenie. Bo mowa jest „źródłem nieporozumień”. To efekt rządów reklamowego króla autokraty. – Co ciekawe, Król mianuje Małego Księcia swoim ambasadorem. Ale Książę nie chce być ambasadorem takiej marki. – Trudno się dziwić, kto by chciał? Pycha odpycha. III – À propos pychy, to od razu przypomina się inna postać, którą spotyka na jednej z planet spotyka Mały Książę. – Próżny. Ten chce być uwielbiany i szuka wyłącznie poklasku. Uważa, że jest najpiękniejszy, najbogatszy, najmądrzejszy i najlepiej ubrany na planecie, na której zresztą nie ma nikogo poza nim. Gdy Mały Książę zwraca mu na to uwagę, prosi go: „Uwielbiaj mnie mimo wszystko”. – Tak. To może być przypadek marek, które czują się wielkie. – I mają świetny wizerunek, który jest tylko fasadą. A na tyłach dzieje się niedobrze. Nieetycznie, nieekologicznie. Coś tam się ukryje, coś naciągnie, zafałszuje jakieś dane. – Na przykład wyniki toksyczności spalin... – I różne inne wyniki. Bo greenwashing się opłaca. – Do czasu. Instytucja bojkotu konsumenckiego rośnie w siłę, a ludzie dzięki szerokiemu dostępowi do informacji i portalom społecznościowym są doinformowani i mają coraz większe poczucie wpływu na rzeczywistość. Mogą karać nie tylko bojkotem, ale mogą się też zwrócić się w stronę alternatywnych biznesów i marek powstających na rzetelnych etycznych podstawach. – Tak, możliwe, że twarde dane w postaci faktycznych strat finansowych w przyszłości sprawią, że firmy będą się obawiały popełniania świństw. IV – A skoro o danych mowa, to przechodzimy do… – Geografa, którego zajęciem jest zbieranie danych. – W przypadku marketingu przyjaźni widzę to milczenie nie jako nieobecność jakichkolwiek słów, lecz jako brak słowotoku, jak to miało miejsce w dyskutowanej ostatnio polskiej adaptacji reklamy systemu ostrzegania o niekontrolowanej zmianie pasa ruchu. Marka-przyjaciel nie narzuca się w ten sposób, nie zagaduje na śmierć, ma szacunek do odbiorcy i jego inteligencji. Trzeba to postrzegać jako rodzaj subtelności w komunikacji. – Tego wszystkiego zabrakło we wspomnianej adaptacji, a przecież było obecne w pierwotnej wersji reklamy na rynek zachodni. VII – Idąc dalej, przyjaźń ma swój „obrządek”, jak mówi lis. – Umawiamy się, że spotkamy się w pewnym miejscu o określonej godzinie. I cieszymy się na to spotkanie. Marketing przyjaźni również musiałby się na tym opierać. – Czyli stosowałby w praktyce permission marketing. To chyba jedyna prawdziwie cywilizowana forma komunikacji z klientem. Zgadzamy się, wyrażamy przyzwolenie na spotkanie z marką i chcemy tego spotkania. – Co więcej, jesteśmy pewni, że przyjaciel tam będzie. Zobacz, marka jako przyjaciel spotyka się ze mną wtedy, kiedy jako konsument tego chcę. Ten warunek będzie również spełniał marketing, który określam terminem „real need marketing”, nawiązującym do real time marketingu. Powstaje sytuacja, kiedy komunikat dociera do ciebie dokładnie w tym momencie, gdy czegoś potrzebujesz, gdy pojawia się jakaś prawdziwa potrzeba. – Wszystko to podnosi jakość moich doświadczeń z marką, buduje naszą przyjaźń i swego rodzaju pozytywnie pojęte przywiązanie. Jeśli marka jest lojalna wobec mnie, moich potrzeb i moich wartości, to odwdzięczam się również lojalnością. – Na regule wzajemności i ogólnie – na wymianie – opiera się życie społeczne. Tego uczą antropologia i socjologia. / 31/ 30 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 17. JACEK KOTARBIŃSKI AUTORYTET ŚWIATA MARKETINGU, BLOGER, TRENER BIZNESU, AUTOR KSIĄŻKI SZTUKA RYNKOLOGII Marketer przyszłości zamienia się w swoistego edukatora. Otaczać nas będzie coraz więcej urządzeń komunikujących się ze sobą nawzajem, często pomagających nam w codziennym życiu. Ma to swoje plusy i minusy (ciekaw jestem, jaki paraliż globalny wywołałaby dziś awaria satelitów emitujących sygnał GPS). Marketing tym samym dążyć będzie do zapewniania jak najlepszych doświadczeń użytkownikom, co komasuje w sobie design, technologie mechaniczne i elektroniczne oraz systemy poprawiające jakość życia. Zdecydowanym wyzwaniem i przyszłością marketingu jest efektywne budowanie relacji z klientami. Dziś już nie wystarcza wręczanie im karty stałego klienta czy zachęcanie do supłania punktów na suszarkę. Marki dążą do budowania i organizowania własnych społeczności, których powszechne social media są tylko przyczółkiem i przystankiem. Najbardziej wartościowi klienci, najbardziej aktywni i cenni zapraszani będą do specjalnie tworzonych dla nich społeczności, gdzie nie trzeba będzie płacić za budowanie zasięgów, a i kontrola nad komentarzami czy medialnymi burzami będzie większa. Tam będą projektowane społecznościowe produkty, zaś marki będą uwzględniać mądry feedback w zakresie użytkowania czy rozwoju produktów. W moim przekonaniu to jest najbardziej słuszny kierunek. Kiedyś wiele marek opowiadało o tym, że uwzględnia potrzeby klientów, wykorzystując do tego jedynie wyniki prowadzonych przez nie badań. Dziś coraz częściej prawdziwy marketing oparty będzie o rozwój wykorzystujący doświadczenie i realną wzajemną komunikację. Moim zdaniem to właśnie będzie stawać się najcenniejszą wartością dla firm i ich klientów. / Fundamentem marketingu zawsze była konkurencyjność. Rynki monopolistyczne czy oligopolistyczne niezbyt sprzyjają marketingowi – nie ma tutaj szczególnej motywacji, by walczyć o klienta. W sytuacji monopolistycznej nie ma po prostu alternatywy. Kiedy w jakimś sektorze czy kategorii produktowej jest już kilka firm, zaczyna się walka. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że producentowi ciasteczek może zagrozić inny producent ciasteczek. A dziś? Google chce produkować samochody, Apple też, czyli okazuje się, że dominującą siłą staje się potencjał niematerialny marki. To jest jedno z największych wyzwań marketingu XXI wieku. Marka, którą klienci znają, kochają i z którą wchodzą w interakcję. Zawsze przekonuję, że kompetencje każdej konkurencyjnej firmy to dziś w zasadzie cztery elementy: • marketing: rozumiany jako umiejętność budowania rynków i zarządzania (na poziomie strategicznym, czyli rynkologia) oraz sprawność działania w wymiarze operacyjnym (marketing zintegrowany, 360 stopni); • sprzedaż: rozumiana jako kompetencja łącząca się z marketingiem na poziomie strategicznym i operacyjnym, koncentrująca się coraz bardziej na obsłudze klienta oraz doprowadzaniu do zainteresowania (inbound marketing), a nie nachalnego czy wręcz agresywnego „wciskania” towaru; • innowacja: jako umiejętność korzystania z istniejącego potencjału narzędzi i technologii oraz tworzenia własnych, np.: tworzenie nowych rynków i budowanie strategii „blue ocean” na bazie o konwergencji i dywergencji cech różnych produktów. Przecież tak naprawdę model marki Uber czy AirBnB to wykorzystanie digitalizacji w celu uproszczenia istniejących procesów. Sharing economy jest na początku drogi; • medialność: jako umiejętność przebijania się przez zatłoczone kanały komunikacyjne to szeroko pojęty growth hacking (charakterystyczny dla małych i średnich firm), a z drugiej strony optymalizacja mediów (marki globalne). Komunikacja marketingowa będzie coraz bardziej zróżnicowana, uwarunkowana dobieranymi kanałami dotarcia do swoich klientów. Na pewno coraz silniejsze będą procesy tworzenia społeczności, ale i wybierania z niej najbardziej aktywnych czy zainteresowanych oraz tworzenia aktywności wyłącznie dla nich (ale już poza social mediami). Wielu patrzy na rozwój marketingu w kontekście rozwoju technologii. Możemy nią być wręcz oszołomieni. Tylko że od powstania technologii, poprzez jej pierwsze użycie, aż po jej powszechność droga jest naprawdę długa. Tutaj warto wspomnieć tzw. Gartner Hype Cycle, czyli koncepcję rozróżniającą pięć etapów rozwoju, od początkowego, szybkiego zafascynowania się jakimś wdrożeniem (technology trigger), poprzez etapy weryfikacji technicznej i rynkowej, aż do ostatecznej, sprawdzonej produktywności. Dokładnie w taki sposób przebiega rozwój technologiczny w sferze marketingu, stosunkowo szybko weryfikujący narzędzia czy technologie wspomagające zarządzanie rynkiem. Na dodatek w tym przypadku nie wszystko to, co udało się w USA, uda się w Polsce. Przyczyna jest prozaiczna – mentalność klientów i ich przyzwyczajenia, niezmieniające się tak szybko, jak postęp techniczny. O ile możemy dziś robić zakupy bez konieczności korzystania z kas, a z ekranów mogą nas witać bardzo silnie spersonalizowane komunikaty, to jednak skutki takich działań mogą być różne. Wykorzystanie bardzo głębokiej wiedzy o naszych zachowaniach jako klientów, którą mają firmy, niekoniecznie będzie przez nas przyjęte z radością. Czasami lepiej po prostu ogłosić konkurs, w którym nagrodą będzie pełna walizka gotówki. To kolejne wyzwanie marketingu przyszłości – na ile marketerzy będą skłonni wykorzystywać nowoczesne technologie, a na ile klienci je adaptować. Marketing przyszłości Czasami pojawiają się głosy, że „marketing już nie istnieje”, istnieje za to coś innego. Stoją za tym różne pojęcia, definicje, różnorodne koncepcje czy hipotezy. Tyle tylko, że zasadnicze i fundamentalne kwestie związane z marketingiem nie upadają. Zmieniają się, tak jak zmieniamy się my jako konsumenci. Nasze zachowania handlowe ulegają nieustannym modyfikacjom, technologie stają się normalnym elementem naszego życia, na dodatek sami z siebie możemy stać się w każdej chwili nadawcą najróżniejszych komunikatów. / 33/ 32 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 18. MARTA GÓRAZDA STRATEGIC PLANNER Internet rzeczy (z ang. internet of things, IoT) znajduje się aktualnie na samym szczycie wykresu Gartnera, obrazującego cykl dojrzewania technologii teleinformatycznych. To temat, który rozgrzewa klawiatury do czerwoności. Mówi (i pisze) się o nim coraz częściej. Nie myślimy już o inteligentnych domach jako o wizji z filmu science-fiction, ale traktujemy IoT jako przełom technologiczny na miarę kolejnej rewolucji przemysłowej. Jak internet rzeczy zmieni biznes i marketing? / 35/ 34 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 19. W ten sposób klient zostanie związany z ekosystemem marki, z którego trudno będzie mu się wydostać. Na większe zadowolenie klienta wpływ będzie miało szybsze wykrywanie usterek w urządzeniach dzięki zamontowanym w nich sensorom. Urządzenie poinformuje producenta o problemach, jeszcze zanim dostrzeże je użytkownik. Maszyny same będą inicjować procesy konserwacyjne lub wzywać serwis, co pozwoli zminimalizować do zera frustrację klienta i polepszy wizerunek marki w jego oczach. W ten sposób można również sprzedać klientowi dodatkowe akcesoria wymienne, których żywot już się kończy. Znając jego aktualną sytuację, można wysyłać mu w tym celu notyfikacje push w aplikacji do obsługi urządzenia mobilnego, aby dokupił kolejny (nie)zbędny gadżet. W dobie internetu rzeczy personalizacja komunikatów marketingowych i ich kontekstowość mogą powodować nie zadbamy, trudno nam będzie zbudować zaufanie konsumentów do inteligentnych urządzeń. Rynek jutra czeka, stanowiąc równocześnie szansę, jak i wyzwanie dla biznesu. Warto już dziś zastanowić się nad tym, jak wykorzystać internet rzeczy we własnej firmie. W nowym hybrydowym świecie, gdzie rzeczywistość miesza się z technologią i internetem, znajdują się nowe źródła zysku, nowe modele biznesowe, nowe potrzeby klientów, nowe źródła informacji o nich i nowe formy komunikacji. Internet rzeczy może realnie zmienić układ sił na rynku. Brak uwzględnienia go w swojej strategii może negatywnie wpłynąć na pozycję rynkową marki. Nie warto więc zwlekać. / Główne zmiany, jakie niesie za sobą internet rzeczy, to dematerializacja internetu (nie trzeba będzie do niego „wchodzić”, bo będzie on „żył” dookoła nas), hiperpersonalizacja (produkty i usługi, a także przekazy marketingowe będą dedykowane indywidualnie każdemu z nas, za to kosztem naszej prywatności) i świat hybrydowy, czyli przenikanie się sieci wirtualnej i świata fizycznego. Według różnych prognoz w 2020 roku liczba urządzeń podłączonych do sieci będzie wynosiła od 30 do 100 miliardów. W jednym domu będzie można znaleźć od pięćdziesięciu do stu czujników. Natomiast w średniej wielkości firmie produkcyjnej będzie działać od kilku do kilkunastu tysięcy sensorów. Rozwiązania oparte na IoT będą wykorzystywane w wielu branżach – od przemysłu i handlu po sektor publiczny czy ochronę środowiska. Połączenie wszystkiego, wszystkich i wszędzie z internetem otworzy nowe możliwości także przed marketingiem. większą skłonność do akceptacji reklam przez klienta (będzie dostawał takie komunikaty, które naprawdę mogą go zainteresować) i podnieść poziom konwersji. Internet rzeczy otworzy przed marketerami również spore pole do popisu do cross promocji pomiędzy markami. Inteligentna lodówka powiadomi o brakach nie tylko aplikację zakupową na naszym smartfonie, ale także konkretne marki, które dopiszą swój produkt jako rekomendację na liście zakupowej oraz wyślą odpowiednią notyfikację na ekran lodówki. Dane przesyłane przez połączone czujniki i produkty będą stanowić doskonałe źródło informacji o ich użytkowniku. Internet rzeczy otworzy przed nami nowe możliwości badawcze. Sensory pozwolą przyjrzeć się dokładniej zachowaniu i przyzwyczajeniom konsumentów, ale należy pamiętać, że nie odpowiedzą na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Zatem nie będziemy mogli JAKIE KONSEKWENCJE DLA BIZNESU PRZYNIESIE INTERNET RZECZY? Upowszechnienie się internetu rzeczy wymagać będzie rozwoju dotychczasowych produktów i tworzenia nowych. Umieszczane w urządzeniach czujniki i aplikacje do ich obsługi mogą stanowić nowe przewagi konkurencyjne i źródła zysku, oferując klientom dodatkową korzyść, która podniesie wartość istniejącego już produktu i zwiększy ogólną propozycję wartości dla klienta. Pociągnie to za sobą również zmianę myślenia o doświadczeniu użytkownika, jego potrzebach i nawykach. Internet rzeczy może również zwiększyć zaangażowanie konsumentów i ich lojalność wobec marki. Z jednej strony wynikać to będzie z korzyści dawanych klientowi, z drugiej – przedmioty jednej marki będą lepiej komunikować się ze sobą, a do ich obsługi może wystarczyć tylko jedna aplikacja. zrezygnować z tradycyjnych badań jakościowych. Duża liczba danych płynących z urządzeń podłączonych do internetu będzie wymagała od firm zdobycia nowych kompetencji w zakresie analityki. Osiągnięcie największych korzyści z zastosowania IoT będzie możliwe wyłącznie dzięki umiejętności przetwarzania dużych ilości danych, identyfikacji zawartych w nich informacji oraz podejmowania na ich podstawie odpowiednich decyzji. Warto pamiętać, że rozwój inteligentnych urządzeń nieustannie przesyłających dane do ich producentów może sprawiać wrażenie ciągłej inwigilacji. Posiadana przez urządzenia wiedza może być niebezpieczna, gdyby dostała się w niepowołane ręce. Przejrzystość zasad dotyczących internetu rzeczy oraz zapewnienie użytkownikom ochrony prywatności i zagwarantowanie bezpieczeństwa ich danych będą istotnymi kwestiami na początku rozwoju IoT. Jeśli o to / 37/ 36 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 20. Marketing przyszłości = data driven marketing Nasz wiek to niewątpliwie okres spełniania się marzeń i przepowiedni najbystrzejszych umysłów. Fantastyka naukowa Lema wyprzedziła swoje czasy, podobnie jak film „Raport mniejszości” w reżyserii Spielberga. W przypadku branży reklamowej możemy już smiało powiedzieć: to wszystko jest już możliwe. Jednakże dla marketera od samego wyświetlania spersonalizowanych reklam ważniejsze jest zmierzenie, która z nich była najskuteczniejsza. KRZYSZTOF NOWICKI SALES MANAGER POLAND, IGNITIONONE / 39 MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 21. Proprietary Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 44 CROSS-DEVICE CAPABILITIES wydatkiem i samo targetowanie około 20-30% społeczeństwa, które ma regularnie włączony Bluetooth, wydaje się nieopłacalne. Jednakże retargeting użytkowników, którzy trafili do naszych sklepów dzięki formatom display lub wideo w dowolnej aplikacji, jest już kuszący. Dzięki temu nie musimy namawiać konsumentów do instalowania naszej appki. Idąc dalej, dotarcie do tych samych użytkowników na desktopie podnosi nam finalny zwrot z inwestycji. MASOWA INWIGILACJA W CZASIE RZECZYWISTYM System MobileAssist™ IgnitionOne [Grafika nr 2] umożliwia badanie użytkowników w ujęciu cross-device’owym. W ramach powyższego warto zwrócić uwagę na Household Matching, który pozwala na identyfikację różnych urządzeń w ramach domowej sieci Wi-Fi. Umożliwia to rozpoznanie, który z 3 obecnych w domu smartfonów należy kolejno do ojca, matki i dziecka. Nietrudno domyślić się, że identyfikacja, który tablet czy komputer należy do tej samej osoby, to banał. Wystarczy dołożyć dodatkowe kryterium identyfikacji, np.: odczytanie newslettera czy wykorzystanie konkretnego profilu na FB, aby mieć 100% pewności, że to jest właśnie ten człowiek, któremu chcemy wyświetlać reklamę. Kolejnym urządzeniem, które chcielibyśmy wykorzystać w targetowaniu reklamy, będzie oczywiście SmartTV, wraz z rozwojem i popularyzacją tego typu urządzeń. Pamiętajmy, że Facebook dysponuje technologią służącą do rozpoznawania branży. Ocieplenie klimatu co prawda płata nam figle niespodziewanymi zmianami pogodowymi, ale nie od dziś marketerzy próbują wykorzystać warunki atmosferyczne do zwiększenia sprzedaży swoich produktów. Przykład: parasolki w promocyjnej cenie w IKEA sprzedawane podczas siąpiącego za oknem deszczu czy peleryny oferowane na organizowanych na otwartym terenie festiwalach muzycznych. Programmatic buying pozwolił skrócić proces zakupu powierzchni reklamowej do ułamków sekundy, czego efektem jest już wyświetlanie dynamicznych kreacji w zależności od pogody panującej w danej lokalizacji lub wyniku meczu piłki nożnej. Testy reklam outdoorowych bazujących na tego typu danych są̨obecnie przeprowadzane w Londynie przez Google. A już kilka lat temu w Azji używano billboardów rozpoznających płeć mijających je przechodniów. Bez problemu można już od dawna wyświetlić odpowiedni komunikat samochodom wyjeżdżającym z parkingu podziemnego czy zamkniętego osiedla, bazując na informacjach widniejących na ich tablicach rejestracyjnych. Spodziewam się, że niedługo twarzy, więc aplikacja zainstalowana w naszym telewizorze wraz z kamerką pozwoli dopasować reklamy do każdego domownika. Dlaczego mielibyśmy się ograniczać do przekazu wyświetlanego tylko na małych ekranach smartfonów? SKORO WIEMY: • gdzie jest użytkownik (GPS);; • kim on jest i co lubi (profil na portalu społecznościowym) • czego ostatnio szukał w sieci (wyszukiwarka interenetowa); • jak wygląda (rozpoznawanie twarzy); to dlaczego nie wyswietlić mu danej reklamy na billboardzie, na który patrzy, lub pokazać spersonalizowaną ofertę na sklepowej półce w momencie podejmowania przez niego decyzji? Mamy już możliwości techniczne, rosnącą świadomość społeczeństwa w temacie inwigilowania go przez reklamodawców oraz zgody na użycie danych. Zatem droga wolna, działajmy! Na marginesie: prawo za tymi zmianami na szczęście nie nadąża, więc pełen luz. EFEKT ROPO – NIEDOŚCIGNIONY IDEAŁ CZY PROBLEM Z POMIAREM? W całej układance marketingowej mieliśmy dotychczas największy problem z udowodnieniem klientowi, że wydatki na reklamę online rzeczywiście skutkują zakupem w sklepie tradycyjnym. Myślę, że w ciągu ostatnich 5 lat świadomość klientów w tym temacie wzrosła do tego stopnia, że nikt już w ROPO nie wątpi. Z pomocą w jego mierzeniu przychodzi nam technologia Mobile Geofencing [Grafika nr 1], która poprzez GPS pozwala sprawdzić, czy użytkownik, który zobaczył naszą reklamę typu display w jednej z używanych aplikacji i zainteresowany nią przyszedł do danego sklepu stacjonarnego z dokładnością do kilku metrów wokół lokalizacji. Mając placówki wolno stojące, np. stacje benzynowe, możemy śmiało stwierdzić, że udało nam się skusić klienta. Jednakże dominacja dużych centrów handlowych na naszym rynku uniemożliwia sprawdzenie, do którego lokalu wszedł klient, ponieważ GPS pod dachem praktycznie nie działa. Nowo powstałe systemy analityczne wykorzystujące dane z BLE i Wi-Fi rozpoznają ID klienta. Biorąc pod uwagę, że w ramach geofencing’u można właśnie targetować na poszczególne ID, otwiera się przed marketerami świat nowych możliwości analitycznych. Oczywiście implementacja beaconów we wszystkich placówkach wiąże się ze sporym Na marginesie warto zauważyć, że m.in. właśnie Facebook podsłuchuje również nasze rozmowy, co czynią też inne aplikacje mające dostęp do mikrofonu w naszym smartfonie. Oznacza to, że reklamy już pojawiają się w odpowiedzi na treść tego, co mówimy, a nie tylko tego, co piszemy (np. Gmail). ZRESZTĄ KAŻDA Z APLIKACJI NA SMARTFONIE DOSTARCZA JUŻ CENNYCH DANYCH O UŻYTKOWNIKACH: • co jedzą (Listonic/MyfitnessPal/Vitalia/ McDonalds); • czy mają samochód (Yanosik/Jakdojade/ iTaxi/Uber); • czy mają dzieci (Mojedziecko/Asystent Ciążowy/Kalendarzyk); • jaki sport trenują (Endomondo, Strava, Runtracker, Google Fit, Tabata); • czy randkują i z kim (Tinder, Grindr, Badoo, Sympatia, Skout); • dokąd podróżują (Intercity, Skyscanner, BlaBlaCar, Nextbike, Google Maps). Dotychczas kampanie reklamowe planowane były z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, zgodnie z sezonowością asortymentu w danej / 41 [Grafika nr 1] [Grafika nr 2] Proprietary Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 44 CROSS-DEVICE CAPABILITIES MARKETING PRZYSZŁOŚCI
  • 22. Proprietary Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 11 DESKTOP MOBILE DYNAMIC 1:1 MESSAGING DMP CRM ON-SITE LOOK-A-LIKE INTENT MODELS WEATHER PRE-MOVER RETAIL INTENDER MOBILE (LAT-LONG / HYPER-LOCAL) DATA SOURCES ACTIVATION SITE EMAIL SEARCH DATA LOOP / 43/ 42 Marka Travel Guard należąca do AIG w USA dzięki wdrożeniu DMP (z ang. Data Management Platform) oferuje ubezpieczenia podróżne w idealnej wersji bardzo wąskim segmentom klientów. W zależności od ich majętności, zwyczajów, wielkości posiadanej rodziny czy chociażby modelu telefonu oferowane są różnorodne pakiety ubezpieczeniowe. Dzięki temu marketer jest w stanie łatwiej nawiązać kontakt np. z fanami sportów ekstremalnych czy podróżujących biznesowo. Centralizacja danych i automatyzacja marketingu dają ogromne oszczędności dzięki możliwości zastosowania najefektywniejszego kanału, kreacji czy copy po uprzednim zmatchowaniu użytkowników. Jeżeli już dzisiaj marketer ma tak niewyobrażalne możliwości, to pomyślmy, co będzie za 50 lat? / BIO AUTORA: Krzysztof Nowicki. Sales Manager IgnitionOne, globalnego lidera w rozwiązaniach z zakresu digital marketingu oferującego rewolucyjną platformę do analizy i zarządzania wszystkimi kanałami reklamy online w jednym miejscu. Specjalizuje się w zagadnieniach z zakresu data driven marketingu, SaaS, kampanii efektywnościowych i planowania mediów. Swoje doświadczenie zdobywał w grupach interaktywnych K2Internet, SARE, Kwanko. Absolwent Studium Marketingu Internetowego SGH oraz Socjologii na SGGW. radiostacje i multimedialne deski rozdzielcze podpowiedzą̨ nam, gdzie można zjeść na trasie czy wymienić przednią szybę, mając informacje pochodzące z komputera naszego auta. Absolutna personalizacja i wykorzystanie wszystkich dostępnych danych behawioralnych to niewątpliwie bardzo bliska przyszłość reklamy. Uważam, że powstawać będzie coraz więcej firm oferujących dane o konsumentach (tzw. 3rd party data). Ciekawym przykładem jest chociażby znane nam z Belgii wykorzystanie danych od firmy ubezpieczeniowej. Informacje o wykupieniu polisy przez klienta mówią nam o nim więcej niż mogłoby się wydawać – obecny wiek dziecka klienta szybko można policzyć na podstawie zakupu dotyczącego go ubezpieczenia. Podobnie jest z domem, samochodem czy też destynacjami podróżnymi, na jakie wykupiono tę usługę. Nietrudno wyobrazić sobie, że dzięki temu możemy np.: stworzyć segment klientów podróżujących starym Volvo kombi po Bałkanach lub fanów sportów ekstremalnych przed trzydziestką. Kluczowa dla marketerów w najbliższych latach będzie przede wszystkim centralizacja danych, stąd na rosnące zainteresowanie platformami typu DMP (z ang. data management platform). [Grafika nr 4] W Polsce marketerzy w ogromnej większości dopiero uczą się automatyzacji marketingu, gdy na Zachodzie jest to już standardem. Stąd potrzeba uzyskiwania dostępu do coraz większej ilości zagregowanych źródeł danych, aby robić to na większą skalę. Przyszłość marketingu to nie tylko nowe rozwiązania technologiczne, ale również możliwość zmierzenia skuteczności wszystkich kanałów – czyli kwestia atrybucji wielokanałowej. Najpopularniejszym obecnie hasłem w marketingu jest bez wątpienia omnichannel [Grafika nr 5]. Jednakże aby móc przemawiać do konsumenta wszędzie w ten sam sposób i umożliwić mu jednolite doświadczenie obcowania z marką bez najmniejszych przeszkód, trzeba najpierw zidentyfikować go jako osobę we wszystkich kanałach służących do kontaktowania się z nim. Do tego potrzebna nam jest bezbłędna agregacja wszystkich punktów styku między marką a konsumentem i znajomość jego preferencji, zainteresowań, potrzeb. Dzięki temu będziemy w stanie prezentować właściwe informacje na poszczególnych etapach zainteresowania produktem zgodnie z modelem AIDA. Najnowsze aktualizacje aplikacji mobilnych zdradzają plany największych marek, takich jak np. Decathlon czy ING, które wymagają dostępu do Bluetooth. [Grafika nr 3] Proprietary Confidential | © 2015 IgnitionOne, Inc. All Rights Reserved. 10 Data Management Anonymous Known Hub Native or 3rd Party Native or 3rd Party Native or 3rd Party Native or 3rd Party Native or 3rd Party Native or 3rd Party 3rd Party 3rd Party Native or 3rd Party Phone Search Social Display Website Offer Forms Chat Email DMP [Grafika nr 5] [Grafika nr 4] MARKETING PRZYSZŁOŚCI