1. S
iła umysłu pozwala przekroczyć
granice rzeczywistości, otwiera drzwi
do bezkresnej przestrzeni wyobraźni
i wyzwala emocje, które – choć należą
do sfery myśli – okazują się tak intensywne jak
te odczuwalne za pomocą zmysłów. Neuronau-
ki dowiodły, że obszary mózgu odpowiedzialne
za pamięć i zdolne odtwarzać obrazy, fizjolo-
gicznie odpowiadają tym, które są faktycznie
stymulowane przez percepcję wzrokową:
anamneza i wyobraźnia, choć nie są bezpośred-
nio skorelowane ze światem zewnętrznym, za-
leżą jednak od niego i od wrażeń, jakich nam
dostarcza, przede wszystkim za pomocą kanału
wzrokowego1
. Triada wzrok – pamięć – wy-
obraźnia nie traci na znaczeniu nawet wobec
nabytej ślepoty, jak w przypadku osób cierpią-
cych na zespół Charlesa Bonneta2
– zaburze-
1
Por. O. Sacks, Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapelu-
szem, Poznań: Zysk i S-ka, 2001; tegoż, The Mind’s Eye. What
the Blind See, „The New Yorker” 2003, 28 sierpnia, s. 48–59.
2
Por. C. Bonnet, Essai analytique sur les facultés de l’âme,
Copenhagen: Philibert, 1760.
nie neurologiczne powodujące halucynacje,
symulujące odczucia wzrokowe u osób, które
z jakichś powodów straciły wzrok. Zjawisko
to występuje, gdyż mechanizm widzenia jest
bardziej skomplikowany od modelu matema-
tyczno-geometrycznego opisanego przez Leona
Battistę Albertiego czy mechanizmu samouru-
chamiającego się Jana Keplera: oczy odbierają
ze świata zewnętrznego jedynie częściowe
informacje, które centralny układ nerwowy
pozyskuje, filtruje i przetwarza3
, uzupełniając
– i w przypadku niewidomych cierpiących na
zespół Bonneta zastępując – brakujące dane
nieszkodliwymi halucynacjami, opartymi na
wcześniej zdobytej wiedzy4
. Niekiedy, pod-
czas zachodzenia tych zjawisk, między znane
obrazy wkradają się elementy obce, które mogą
3
O złożonych procesach prowadzących do tworzenia
obrazów w mózgu por. C. Blakemore, I meccanismi della
mente, Roma: Editori riuniti, 1981; D. Marr, Vision, New
York: W.H. Freeman and Company, 1982.
4
Przykładem takich zjawisk fizjologicznych jest poszuki-
wanie znanych form wśród bezładnie skłębionych chmur.
powodować tak silne zaniepokojenie, że nie-
którzy dotknięci schorzeniem otwarcie skarżą
się na halucynacje, bojąc się, że jest to objaw
postępującej demencji.
Jeśli w psychologii to Sigmund Freud wpro-
wadził pojęcie niesamowitości, nazywając
nim stan niepokoju, w którym znajduje się
człowiek, gdy z jego pamięci i wyobraźni
wynurzają się obce elementy, to w literatu-
rze ten typ dręczących doświadczeń, osa-
dzonych w normalności życia codziennego,
doskonale oddają opowiadania Howarda
Phillipsa Lovecrafta. Życie tego amerykań-
skiego pisarza jest w pewnym sensie przy-
kładem niesamowitości: większość swego
czasu spędził niczym więzień – w ciągu dnia
dotknięty otępieniem, w nocy przytłoczony
koszmarami. Z jego biografii wyłania się
obraz człowieka, który we wczesnych godzi-
nach porannych, pochylony nad biurkiem,
spisuje jednym ciągiem nocne wizje, świa-
dectwa niestrudzonych podróży onirycznych
Cosimo Monteleone
Mrok światła
zmysłów
Niesamowitość u H. P. Lovecrafta
autoportret 4 [47] 2014 | 52
2. i niewyobrażalnych koszmarów5
. Widocznie
linia graniczna pomiędzy światem rzeczywi-
stym a wyobraźnią jest płynna, a Lovecraft,
przyznając doświadczeniom sennym wiary-
godność równą tym przeżywanym na jawie,
mieścił w sobie irrealne uniwersum zrodzone
z lęków podświadomości, które dają o sobie
znać w atmosferze pozornej swojskości. Mia-
sta i domy odgrywały dominującą rolę w opo-
wiadaniach Lovecrafta, będąc uspokajającym
tłem dla dziedzictwa mrocznych wspomnień
zapisanych warstwami w pamięci człowieka.
Pisarz nadawał aurę tajemnicy miejscom,
które z biegiem czasu dobrze poznał – re-
gionom Nowej Anglii, z centrami miejskimi
pełnymi magicznych i złowieszczych ruin –
w taki sposób, że właśnie to, co wydawało się
najbardziej oswojone, skrywało potworność,
ohydę i cudowność. Długie opowiadanie pt.
Przypadek Charlesa Dextera Warda6
jest z pewno-
ścią tego najbardziej wyrazistym przykładem.
Akcja opowiadania, zawierającego ukryte
nawiązania autobiograficzne7
, rozgrywa się
w Providence, mieście rodzinnym Lovecrafta,
w którym spędził całe życie, wyjąwszy dwu-
letni pobyt w Nowym Jorku. Autor realistycz-
nie przedstawia miejsce akcji i bohaterów8
,
a w opowieści wyczuwa się miłość do starego
miasta i do architektury kolonialnej:
Ward prowadził ubogie życie towarzyskie; czas
spędzał głównie w domu, na wędrówkach, w sa-
lach wykładowych, na ćwiczeniach wojskowych
lub na gromadzeniu informacji o przeszłości
5
Por. Vita privata di H.P. Lovecraft: documenti e testimonianze
per una biografia, a cura di C. De Nardi, Trento: Reverdito
Editore, 1987.
6
H.P. Lovecraft, Przypadek Charlesa Dextera Warda, Toruń:
Crime and Thriller Wydawnictwo C & T, 2012.
7
Por. E. McNamara, S.T. Joshi, Who Was the Real Charles
Dexter Ward?, „Lovecraft Studies”, 1989, nr 19/20, Necro-
nomicon Press, s. 40–48.
8
Por. G. Lippi, Il Caso di Charles Dexter Ward, [w:] H.P. Love-
craft, Tutti I racconti 1927–1930, a cura di G. Lippi, Milano:
Mondadori, 1991, s. 3–5.
i wiedzy genealogicznej w Ratuszu, w Gmachu Sta-
nowym, w Bibliotece Publicznej, w Athenaeum,
w Towarzystwie Historycznym, w Bibliotekach
Johna Cartera Browna i Johna Haya na Uniwer-
sytecie Browna oraz w nowo otwartej Bibliotece
Shepleya na Benefit Street9
.
W tych przestrzeniach kultury, rzeczywiście
usytuowanych w historycznym centrum
stolicy Rhode Island, następuje powolna
przemiana zainteresowań Warda – z pasji do
przeszłości w prawdziwą obsesję na punkcie
wiedzy tajemnej – i kiedy lokalna społecz-
ność zaczyna podejrzewać go o związek
z potwornymi wydarzeniami, które miały
miejsce, Charles jest zmuszony przenieść się
na wieś, by w spokoju zajmować się swymi
magicznymi rytuałami10
. I tak ustronne
miejsce, a dokładnie zakupiona w Pawtuxet
farma, staje się scenerią najpotworniejszych
doświadczeń, które czytelnik „przeżywa”
razem z narratorem – odważnym doktorem
Willettem, lekarzem rodziny Wardów. Farma
– z pozoru pospolita, a tym samym niegroźna
i swojska – skrywa w sobie labirynt pomiesz-
czeń i podziemnych korytarzy, będących
siedliskiem przywróconych do życia odpy-
chających istot i miejscem przeprowadzania
eksperymentów. Przed analizą zakończenia
opowiadania warto się przyjrzeć, w jaki spo-
sób Lovecraft stopniowo wprowadza czytelni-
ka w niesamowitość: począwszy od prologu,
gdzie taksonomicznie wyliczając symptomy
domniemanej choroby umysłowej Charlesa
Warda, obok oznak przedwczesnej starości,
kontrastujących z młodym wiekiem boha-
tera, umieszcza nagłe zniknięcie i niewy-
tłumaczalne pojawianie się cech fizycznych
typowych dla każdego osobnika i zdradza, że
9
H.P. Lovecraft, Przypadek Charlesa..., s. 4.
10
W Providence znikają zwłoki z cmentarza, szczątki są
odnajdowane na okolicznych polach, a Ward jest podej-
rzewany o czarnoksięstwo.
młodzieniec, po opisywanych wydarzeniach,
„już nie będzie więcej sobą”:
Przede wszystkim pacjent wyglądał nienaturalnie
staro; starzej niż powinien wyglądać ktoś, kto
liczy sobie dwadzieścia sześć lat. To prawda, zabu-
rzenia umysłowe potrafią wywołać raptowny pro-
ces starzenia się, ale twarz tego młodego człowieka
nabrała w jakiś subtelny sposób cech charaktery-
stycznych wyłącznie dla ludzi niebywale leciwych.
[...] Znikło nawet duże, oliwkowe, przyrodzone
znamię na prawym biodrze, podczas gdy na piersi
uformował się niespotykany zaśniad czy też czar-
niawa plama, której wcześniej nie było11
.
Nawiązanie do tematyki sobowtóra, mgli-
ście zasugerowane przez te słowa, powoduje
zrazu niepokój, który się wzmacnia, gdy
Charles, coraz bardziej wciągnięty w tajemne
meandry przeszłości, odkrywa, że imię jedne-
go z jego przodków, alchemika Josepha Cur-
wena, zostało celowo wymazane z oficjalnych
dokumentów całego regionu. Wśród dowodów
świadczących o istnieniu tej kontrowersyjnej
postaci znajduje się obraz, którego autorstwo
Lovecraft przypisuje szkockiemu malarzowi
Cosmo Alexandrowi12
:
Podobieństwo do chłopca było zdumiewające;
poprzez jakąś atawistyczną sztuczkę, rysy Josepha
Curwena – aczkolwiek nieco starsze – znalazły po
półtora stulecia swe wierne odbicie13
.
Wyobrażenie sobowtóra może wywoływać
niepokój: istotnie, tym, co zadziwia czytel-
nika, jest fakt, że twarz Josepha Curwena
(wyłączając niewielką bliznę tuż nad pra-
wym okiem, staromodne ubrania i perukę
11
Tamże, s. 2.
12
Lovecraft, w celu wzmocnienia wiarygodności opo-
wiadania, wspomina Cosmo Alexandra, identyfikując go
z pierwszym nauczycielem najsłynniejszego amerykań-
skiego malarza Gilberta Stuarta. Tamże, s. 478.
13
Tamże, s. 2.
autoportret 4 [47] 2014 | 53
3. z Albemarle, którą z upodobaniem nosili
XVIII-wieczni dżentelmeni) jest identycz-
na z twarzą Charlesa Dextera Warda. Wraz
z ujawnieniem malowidła pisarz odkrywa
karty i przedstawia podwójną sprzeczność
wpisaną w archetyp Doppelgänger. Poczucie
niesamowitości wywołane przez obraz tłuma-
czy freudowskie wypływanie do świadomości
dziecięcego narcyzmu, a zatem możliwość, że
drugie Ja uczyni nas nieśmiertelnymi. Cur-
wen rzeczywiście zaplanował swoją reinkar-
nację i na chwilę przed utratą doczesnego ży-
cia był tak pewny swojego powrotu, że – aby
podkreślić daremność wysiłków społeczności
Providence dążącej do jego unicestwienia –
wybuchnął donośnym śmiechem. Mroczny
plan zapewnienia sobie nieśmiertelności Cur-
wen spisał i przechowywał w małej wnęce,
która przez stulecia była ukryta za obrazem.
W jej wnętrzu Charles znajduje sekretne
zapiski demonicznego alchemika oraz –
fakt dziwaczny to mało powiedziane – list
o niejasnym tytule: „Do tego, który przyjdzie
później, i w jaki sposób można dostać się
poza czas i sfery”14
, który – w tym miejscu
opowieści można to już wywnioskować – jest
adresowany do młodego bohatera.
Otto Rank, jeden z pionierów psychoanali-
zy, zajmował się innym niż Freud aspektem
niesamowitości związanym z tematyką
sobowtóra: łączył podwójność z nadprzyro-
dzonością i duchowością w przekonaniu, że
kiedy jednostka widzi swoje odbicie w innym
„ja”, pojawiają się u niej lęki, które moż-
na sprowadzić do rozpadu Ja15
. W praktyce
oznacza to, że przy konfrontacji z sobowtó-
rem strach przed śmiercią, zwykle odsunięty
od myśli, wyłania się z podświadomości,
dręcząc umysł. Także ten odcień niesamo-
14
Tamże, s. 42.
15
Por. O. Rank, Der Doppelgänger, [w:] Psychoanalytische Be-
iträge zur Mythenforschung, Leipzig–Wien, 1919, s. 267–354.
witości interesował Lovecrafta. Charlesa
przeraża jego „odbicie”, złowieszczy Curwen,
straszliwy przodek, którego sam wskrzesił
i który w opowiadaniu przyjmuje fałszywą
tożsamość doktora Allena, ukrywając się za
ciemnymi okularami i sztuczną brodą, by
nienaturalne podobieństwo do Warda nie
wzbudzało podejrzeń. Oto ostatnie przygnę-
biające słowa Warda, adresowane do dokto-
ra Willetta, kończące list, który brzmi jak
desperackie wołanie o pomoc – daremne,
gdyż młodzieniec zginie, zabity przez swoje
diaboliczne alter ego:
P. S. Zastrzel doktora Allena, jak tylko go zoba-
czysz, a jego ciało rozpuść w kwasie. Nie pal zwłok16
.
W tym miejscu opowieści słowa napisane
przez Warda kursywą pozostają jeszcze enig-
matyczne, zarówno dla doktora Willetta, jak
i dla czytelnika; tkwi w nich jednak ziarno
irracjonalnej prawdy, którego owoce Lovecraft
ujawni dopiero po brawurowym dochodzeniu
doktora Willetta przeprowadzonym w podzie-
miach farmy w Pawtuxet. W tym ustronnym
miejscu ślady magicznych formuł, starych jak
rodzaj ludzki, podważają zasady Stworzenia,
udowadniając, że z prochów zmarłych można
przywrócić do życia straszliwe inkarnacje du-
chów przeszłości. Odczytane w tym kontekście
wezwanie Warda do rozpuszczenia ciała Cur-
wena w kwasie, co miało zapobiec zachowaniu
się choćby prochów ze spalania, jest tylko na
pozór bezsensowne, w rzeczywistości antycy-
puje krytyczne rozważania na temat bliskiego
związku rozumu i nauki, przeprowadzone
ostatnimi czasy przez francuskiego filozofa
i socjologa Edgara Morina. Według niego
człowiek nie jest – jak zwyczajowo się uważa
– istotą racjonalną, lecz raczej a-racjonalną17
.
16
H.P. Lovecraft, Przypadek Charlesa..., s. 67.
17
Por. E. Morin, I sette saperi necessari all’educazione del
futuro, Milano: Raffaello Cortina, 2001.
Nasze osądy umysłowe są jednakowo odległe
zarówno od rozumu, jak i od szaleństwa,
współżyją w nich bowiem aksjomaty i postula-
ty założenia każdego systemu ideologicznego,
z których nie wszystkie da się udowodnić.
W kontekście irracjonalności, na przykład,
ciągłe powtarzanie formuł magicznych, które
Charles mechanicznie wypowiada w swojej
pracowni urządzonej na ostatnim piętrze
rodzinnego domu, może być przypisane sferze
niesamowitości, ponieważ osoby, które ich
słuchają, traktują je jako działania wychodzą-
ce poza obszar normalności, a w każdym razie
jako wytwór niezrównoważonego umysłu.
Według Freuda mechaniczne powtarzanie
określonego zachowania budzi idee, obec-
ne w wieku dziecięcym, a później uśpione,
takie jak pogląd, że światem kieruje pewna
magiczna, wszechmogąca i wszechobecna siła,
której zamiary i celowość pozostają dla nas
całkowicie nieznane. Przesądy, które aktywują
niezrozumiałe obrzędy Charlesa, przygoto-
wują teren dla niepokoju i lęku; Lovecraft
często odwołuje się do wierzeń ludowych,
by zarówno usprawiedliwić pomówienia ze
strony służby i sąsiadów kierowane pod adre-
sem Curwena, jak i potwierdzić podejrzenia
jego najbardziej poważanych współobywateli.
Wzmiankowanie naiwnych magicznych prze-
sądów daje efekt podobny do wywoływanego
przez częste wypowiadanie rytualnych formuł
– czytelnicy znów przyjmują archetypiczną
ideę, zakładającą istnienie tajemnej siły, która
działa niezależnie od naszej woli. Postawa
naukowa Charlesa Warda względem tajników
okultyzmu musi być natomiast rozumiana
jako podróż wzdłuż granic tego, co da się
sprowadzić do racjonalności, jako nieszczęsna
próba zbadania tajemnicy bytu, a więc jako
przeciwieństwo naiwnych i ślepych wierzeń
ludowych. Podczas rekonstrukcji wydarzeń
doktor Willett przeżywa podobną udrękę, pró-
bując ratować młodego przyjaciela z domnie-
manego szaleństwa odkrywa bowiem ślady
autoportret 4 [47] 2014 | 54
4. pseudonaukowych potworności dziejących się
na farmie w Pawtuxet, świata irracjonalnego,
który nie wydaje się jednak mniej możliwy
czy zrozumiały. W tym miejscu czytelnik, za
pośrednictwem doznań zmysłowych lekarza
rodziny Wardów – zwłaszcza wzrokowych,
dotykowych i węchowych – doświadcza całej
potęgi wyobrażeń niesamowitości. W pod-
ziemiach Willett odbywa wędrówkę przez
labirynt przestrzeni, które noszą ślady minio-
nych stuleci; małe pokoje, cele, zakamarki,
wszystkie są dokładnie opisane – ich kształt,
rozmiary, pokrycia ścian, podłóg i sufitów, me-
ble, a szczegóły ukazują swojskość, pomagającą
czytelnikowi w przywróceniu porządku myśli:
Hall, do którego trafił, miał jakieś czternaście stóp
wysokości do środka sufitu i dziesięć–dwanaście
stóp szerokości. Podłoga wyłożona była połupa-
nymi płytami, a ściany i powała pokryte zaprawą
murarską. Korytarz uciekał w nieskończoność,
ginął w mroku i Willett nie próbował nawet zga-
dywać jego długości. Niektóre z łukowych przejść
miały drzwi w starym, kolonialnym stylu o sze-
ściu ozdobnych płaszczyznach z każdej strony;
inne ziały pustką18
.
W tym momencie opowieści widać jeszcze
nacisk położony na wywołanie poczucia swoj-
skości i normalności: najwyraźniej detale
świata rzeczywistego – opis ulic Providence,
domów, ich mieszkańców – przyczyniają się
do uwolnienia wyobraźni pisarza, podsycając
jego zdolność przekształcania miejsc i wyda-
rzeń pospolitych w zawiły gąszcz koszmarów,
tym bardziej niepokojących, że opartych na
niepodważalnej rzeczywistości i dotychczaso-
wej wiedzy:
W pełniejszym świetle zobaczył, że trafił do
pracowni, czy też biblioteki, Charlesa Warda.
Wiele ze zgromadzonych tu książek doktor znał
18
H.P. Lovecraft, Przypadek Charlesa..., s. 54.
z widzenia, a ogromna część mebli pochodziła
naturalnie z posiadłości na Prospect Street. Tu
i tam dostrzegł inne znajome przedmioty i nie-
oczekiwanie poczuł się tak swojsko, że zapomniał
prawie zarówno o smrodzie, jak i o zawodzeniu
dobiegającym tu z dużo większą siłą niż na
schodach19
.
O ile widok znajomych przestrzeni i przed-
miotów dodaje doktorowi Willettowi otuchy,
o tyle sytuacja pogarsza się wraz z pojawie-
niem się lęków podświadomości. Następuje
to, gdy odważny bohater, otoczony ciem-
nością, nie może już polegać na wzroku,
po tym jak w nagłym przerażeniu rozbija
lampę naftową. Od tego dramatycznego mo-
mentu doktorowi pozostaje liczyć jedynie na
umysł i używanie dotyku, by rekonstruować
kształty i rozmiary otaczającej go rozległej
przestrzeni. Haptyczna eksploracja wywo-
łuje w nim sprzeczne odczucia, mieszankę
ulgi, odrazy i przerażenia: z jednej strony,
poruszając się na oślep i dotykając ostroż-
nie każdej powierzchni, doktor wyobraża
sobie swojskie otoczenie, którego kształt,
przybliżone rozmiary i budulec jest w stanie
uchwycić. Z drugiej ogarnia go przerażenie
za każdym razem, gdy spotyka go coś nie-
oczekiwanego i złowrogiego: rozdzierające
jęki, mdlące zapachy czy wyjątkowo lepkie,
maziste powierzchnie. Sytuacja staje się nie
do zniesienia, gdy dostrzega małe koliste
otwory w posadzce, niektóre przykryte
kamiennymi płytami z wieloma małymi
dziurkami, inne zaś całkowicie odsłonięte.
Z dobiegających z nich odgłosów doktor
wnioskuje, że służą do więzienia niezwy-
kłych istot, ewidentnie anormalnych nie
tylko ze względu na obcość dźwięków, które
z siebie wydają, lecz także na fakt, że zbyt
długo już cierpiały głód. Kontakt ze zło-
wieszczymi istotami, pochowanymi żywcem
19
Tamże, s. 84.
w ciasnych, cylindrycznych celach we wnę-
trzu podziemi, uwalnia z podświadomości
sprzeczne uczucia: z jednej strony obrzy-
dzenie na myśl o znalezieniu się w takiej
sytuacji, z drugiej zaś pragnienie cofnięcia
się w czasie i powrotu do matczynego łona.
Przypadek Charlesa Dextera Warda – podobnie
jak wiele innych opowiadań, choćby W górach
szaleństwa20
, Kolor z przestworzy21
, Widmo nad
Innsmouth22
– otwiera możliwości lektury
psychologicznej przebiegającej na różnych
poziomach, gdzie ogromna moc ewokacyjna
niesamowitości ujarzmia w okamgnieniu na-
szą najbardziej emocjonalną część, czerpiąc
energię z obszernych zasobów symbolicznych
i kulturowych psychoanalizy. Sam Freud zo-
stał zresztą zaproszony do Nowego Jorku już
w 1909 roku, aby upowszechnić swoje teorie
w Stanach Zjednoczonych. W panoramie na-
ukowej narodu budującego nową tożsamość
ucieczka Lovecrafta w świat imaginacji może
być traktowana jako poszukiwanie takiej
perspektywy, która próbowałaby pomniejszyć
rolę człowieka w chaotycznym i niezrozumia-
łym kosmosie.
Tłumaczenie z włoskiego Adrian Mroczek
20
Tenże, W górach szaleństwa, Poznań: Zysk i S-ka, 1999.
21
Tenże, Kolor z przestworzy, Warszawa: Wydawnictwo
S.R., 1996.
22
Tenże, The Shadow Over Innsmouth, „Weird Tales” 1942,
styczeń (napisane w okresie listopad–grudzień 1931).
autoportret 4 [47] 2014 | 55