2. prywatnej własności obejmującej własność
nazw własnych, tak zwanego swojego imie-
nia, ale także imion własnych innych ludzi,
miejsc, instytucji i wydarzeń. To kryzys tego,
co naturalne, dotykający wszystkiego, o czym
można było myśleć jako o „części natury”:
swojej własnej natury, natury ludzkiej,
natury rzeczywistości i świata. Niesamowite
nie jest jednak po prostu doświadczeniem
dziwności czy alienacji. Ujmując rzecz
dokładniej, jest szczególnym amalgamatem
tego, co znane i nieznane. Może przybrać
postać czegoś znajomego, co pojawia się nie-
oczekiwanie w dziwnym i obcym kontekście,
albo czegoś dziwnego i nieznanego, pojawia-
jącego się równie nieoczekiwanie w bliskim
otoczeniu. Może polegać na wrażeniu wytrą-
cenia z poczucia przytulności, objawienia
się czegoś nieprzytulnego w samym centrum
ogniska domowego i domostwa. Może brać się
z pozornie mechanicznego powtarzania słowa
takiego jak „to”. Poczucie niesamowitości
może wynikać z zagadkowych koincydencji,
nagłego wrażenia, że pewne rzeczy są prze-
znaczone lub „miały takie być”. Może przyjść
w postaci lęku przed utratą oczu lub geni-
taliów lub poprzez uświadomienie sobie, że
komuś brakuje jakiejś części ciała lub ma pro-
tezę, w dziwnej rzeczywistości oddzielonych,
uzupełniających lub fantomowych kończyn.
Niesamowite może być odczuwane w reakcji
na widok cudzego ataku epilepsji, przejawów
szaleństwa lub innych form, które mogą
się wydawać zaledwie mechanicznym lub
automatycznym życiem, a które można wią-
zać z transem lub hipnozą. I na odwrót lub
podobnie: może być odczuwane po zetknięciu
z lalkami lub innymi mechanicznymi albo
imitującymi życie przedmiotami. Niesamo-
wite może się zasadzać na czymś makabrycz-
nym bądź strasznym, w szczególności na
śmierci i zwłokach, kanibalizmie, pochówku
żywcem, powrocie umarłych. Może być jedno-
cześnie wywołane przez coś osobliwie piękne-
go, graniczącego z ekstazą („zbyt piękne, aby
mogło być prawdziwe”) lub łudząco podobne-
go do czegoś, co już znamy, jak déjà vu. Może
obejmować doznanie czegoś, co jest jednocze-
śnie piękne i przerażające, jak w wypadku
sobowtóra lub telepatii. Najczęściej jednak
pojawia się chyba w niepewności, która kryje
się w ciszy, samotności i mroku. Niesamowi-
tość jest związana z poczuciem potajemnego
spotkania; jest prawdopodobnie nierozdziel-
nie związana z lękiem, choćby przelotnym,
przed czymś, co było tajemnicą i pozostawało
w ukryciu, a wyszło na światło dzienne. Nie
znajduje się jednak „gdzieś tam” w żaden
prosty sposób: jako kryzys tego, co własne
i naturalne, zaburza jakiekolwiek proste
poczucie tego, co wewnątrz i na zewnątrz.
Niesamowite jest związane z dziwnością ram
i granic, doświadczeniem liminalnym. Może
być tak, że niesamowite jest doświadczane
tylko przez nas i dzieje się tylko w nas, ale
nigdy nie jest „nasze”: jego sens czy znacze-
nie może mieć przede wszystkim związek
z tym, co nami nie jest, z innymi, z „samym”
światem. Może zatem powstawać w nas jako
obce ciało, nawet jako doświadczenie siebie
jako obcego ciała, samego wyobcowania
w wewnętrznej ciszy i samotności. Wydawać
by się mogło, że jest nierozerwalnie związane
z poczuciem powtarzalności lub „nawrotu”
– powrotu wypartego, stałego lub wiecznego
powrotu tego samego, pędu ku powtórzeniu.
Na pewnym poziomie odczucie niesamowite-
go może się wiązać ze skrajną nostalgią lub
„tęsknotą za domem”, innymi słowy – przy-
musem powrotu do nieorganicznego stanu,
pragnieniem (być może nieświadomym)
śmierci, pędem ku śmierci. Jednocześnie
niesamowite nigdy nie jest zbytnio oddalone
od tego, co komiczne: humor, ironia i śmiech
mają autentycznie „zabawną” rolę w myśle-
niu na temat niesamowitego. Przede wszyst-
kim jednak niesamowite jest blisko związane
z językiem, z tym, w jaki sposób myślimy
Uczą nas żyć, skoro życie minęło.
Michel de Montaigne1
My, Europejczycy, stoimy dziś w obliczu kolosal-
nego rumowiska, gdzie to i owo jeszcze sterczy
w górę, wiele zmurszało i ledwo się trzyma,
a większość leży pokotem dość malowniczo – nie
było chyba piękniejszych ruin! – i zarasta więk-
szymi i mniejszymi chwastami.
Friedrich Nietzsche2
Słowa autora są uczynkami.
Sigmund Freud3
Wszyscy jesteśmy nawiedzonymi domami.
H.D.4
N
iesamowite pociąga za sobą inny
sposób myślenia o początku – już
sam początek jest nawiedzony.
Niesamowite jest upiorne. Wiąże
się z tym, co dziwne, dziwaczne, tajemnicze,
a także z mglistym przeczuciem (ale nie prze-
konaniem) o istnieniu nadnaturalnego. Nie-
samowite łączy się z poczuciem niepewności,
zwłaszcza w odniesieniu do rzeczywistości,
w której się znajdujemy, i względem tego, cze-
go doświadczamy. Nasza świadomość siebie
(dla przykładu: naszej tak zwanej osobowości
czy seksualności) wydaje się osobliwie nie-
pewna. Niesamowite jest kryzysem tego, co
własne: pociąga za sobą krytyczne zakłócenie
poczucia tego, co własne (z łaciny: proprius,
„własny”), zaburzenie samej idei osobistej lub
1
M. de Montaigne, O wychowaniu dzieci, [w:] tegoż, Próby,
przeł. T. Żeleński (Boy), ks. I, rozdz. XXV, http://wol-
nelektury.pl/katalog/lektura/proby-ksiega-pierwsza.
html#s28 (dostęp: 22 października 2014).
2
F. Nietzsche, Radosna wiedza („La gaya scienza”), przeł.
M. Łukasiewicz, Gdańsk: Słowo/obraz terytoria, 2008,
s. 254 (fragm. 358).
3
S. Freud, List do T. Manna, SE, XXII, s. 255.
4
H.D. [Hilda Doolittle], Tribute to Freud, revised ed.,
Manchester: Carcanet, 1985, s. 146 [wszystkie cyt. w art.
tłum. M.Ch.].
autoportret 4 [47] 2014 | 17
3. o tym i przedstawiamy sobie to, co nam się
przytrafia, nam samym, światu, kiedy poja-
wia się kwestia niesamowitej obcości. I jest
za każdym razem inne (a jednocześnie dziw-
nie takie samo): jego wydarzenie jest zawsze
rodzajem nie-wydarzenia. Owo „nie” zakłóca
czas i przestrzeń, porządek i sens.
Niniejszy tekst jest od samego początku na-
wiedzony – przez niezliczenie wiele innych
tekstów. Niesamowite było przedmiotem
namysłu krytyków, literaturoznawców,
filozofów i teoretyków polityki co najmniej
od połowy XIX wieku aż do teraz – od Karola
Marksa i Fryderyka Nietzschego do Sigmun-
da Freuda, Martina Heideggera, Ludwiga
Wittgensteina i Jacques’a Derridy. Ze wszyst-
kich tekstów poświęconych niesamowitemu
najbardziej niezastąpionym jest jednak po-
chodzący z roku 1919 szkic Freuda Das Unheim-
liche, przełożony na język polski pod tytułem
Niesamowite5
. Pod wieloma względami niniej-
szy tekst ma na celu dostarczyć nieco więcej
niż wyłącznie interpretację krótkiego tekstu
Freuda. Ewokacje niesamowitego z pierwsze-
go akapitu zostały w zasadzie wyprowadzone
z jego eseju6
. Sądząc po pierwszym akapicie
Niesamowitego, może się wydawać, iż Freud
przypisywał niesamowitemu jedynie pobocz-
ne znaczenie dla psychoanalizy – osobliwej
5
S. Freud, Niesamowite, [w:] tegoż, Pisma psychologiczne,
przeł. R. Reszke, Warszawa: KR, 1997, s. 233–262 (dalej
jako Niesamowite).
6
Refleksja na temat tego, jak dalece wywodzą się one
z Freuda, oznacza poruszenie pojęcia duchów oraz
kwestii intelektualnego długu i oryginalności, spuścizny
i dziedziczenia. Por. użycie terminu „niesamowite”
przez Philipa Rieffa w odniesieniu do biografii Freuda
pióra Ernesta Jonesa w przedmowie do pierwszego
wydania jego książki Freud: The Mind of Moralist (1959):
„Skorzystałem z tomów Jonesa, chociaż nie do końca
im wierzę. Oczywiste jest, że mistrz i uczeń zaczynają
z czasem siebie przypominać. W trakcie pisania portret
mistrza może przemienić się w niesamowitą podobiznę
ucznia” (cyt. za P. Rieff, Freud: The Mind of Moralist, 3rd
ed., Chicago: Chicago University Press, 1979, s. xiv).
nauki, którą właśnie ustanowił. Szkic rozpo-
czyna się w następujący sposób:
Psychoanalityk jedynie z rzadka ma bodziec do
podjęcia studiów estetycznych, ale nawet jeśli
czuje taki impuls, to nie w sytuacji, gdy ujmuje
się estetykę wąsko, jako naukę o pięknie, trak-
tuje on bowiem estetykę jako naukę o cechach
naszego czucia. Psychoanalityk pracuje w innych
warstwach życia psychicznego i ma niewiele do
czynienia z zahamowanymi ze względu na cel,
stłumionymi, uzależnionymi od tak wielu kon-
stelacji towarzyszących impulsów uczuciowych,
które najczęściej stanowią materię estetyki. To
tu, to tam zdarza się przecież, że i on musi się
interesować określoną dziedziną estetyki, ale jeśli
nawet do tego dochodzi, to jest to na ogół obszar
leżący gdzieś na uboczu, zaniedbany przez litera-
turę fachową7
.
Początek ten jest zarazem przejrzysty i tajem-
niczy; opiera się na poczuciu izolacji i samot-
ności, które stanie się kluczowym zagadnie-
niem szkicu, oddając wrażenie wyjątkowości
i oddalenia, ale jednocześnie roztaczając in-
tymną aurę. Niesamowite, mówi nam Freud,
dotyczy „cech naszego uczucia”; należy do
„obszaru”, który znajduje się „gdzieś na ubo-
czu”, poza dziedziną psychoanalizy. Mamy
tutaj niewypowiedziane wprost zaproszenie,
aby podzielić się i dołączyć do Freuda w po-
szukiwaniu czegoś dziwnego i frapującego.
Niesamowite nie jest tym, co może się wyda-
wać Freudowi (i komukolwiek innemu). Jest
związane z naszym odczuciem siebie jako
sobowtórów, rozdzielenia, bycia na bakier
z sobą samym. Przeczytajmy raz jeszcze słowa
Freuda: „Psychoanalityk jedynie z rzadka ma
bodziec do podjęcia studiów estetycznych,
ale nawet jeśli czuje taki impuls, to nie
w sytuacji, gdy ujmuje się estetykę wąsko,
7
Niesamowite, s. 235.
jako naukę o pięknie, traktuje on bowiem
estetykę jako naukę o cechach naszego czucia.
Psychoanalityk pracuje w innych warstwach
życia psychicznego”. Wydaje się, że autor jest
pewny siebie. Wydaje się też, że wie, na czym
polega bycie psychoanalitykiem i jakiego ro-
dzaju pracą się zajmuje. Co się jednak dzieje,
gdy ktoś zaczyna tekst, odnosząc się do siebie
w trzeciej osobie? I o co może chodzić w tym
zastanawiającym odniesieniu do „bodźca”,
który prowadzi do podjęcia dziwnego tematu?
Początek eseju Freuda przedstawia kogoś, kto
znalazł się w obcym sobie miejscu, albo kogoś,
kto najwyraźniej nie znając ku temu powodu,
wyruszył na wyprawę do takiego miejsca.
Czy mu wierzymy? „Jemu” – czyli komu? Co
w tym kontekście znaczy „wierzyć”?
Naszym przedmiotem jest uczucie i pojęcie –
choćby nawet bardzo widmowe. Niesamowite
ma historię: jest to fakt, który Freud uznaje
jedynie powierzchownie, i to pomimo że jego
znaczenie jest tematem całego jego szkicu.
Naszym celem jest przekroczenie jego tekstu,
nie tylko w znaczeniu przykładów czy form
niesamowitego, przeoczonych lub połowicz-
nie omówionych w jego dziele, ale także
w sensie stworzenia szerszego kulturowego
i historycznego kontekstu dla ogólnego myśle-
nia o tym, co niesamowite. Niesamowite jest
nierozerwalnie związane z historią oświe-
cenia oraz europejskim i amerykańskim ro-
mantyzmem. Jako takie cechuje się również
szczególnym „podejściem” do rzeczy mających
charakter antyczny, archaiczny, odwieczny.
Ralph Waldo Emerson tak opisywał swój po-
byt z Thomasem Carlylem w Stonehenge:
Stonehenge w prostocie swojego planu i dobrym
stanie zachowania wydaje się nowe, niedawno
stworzone i za tysiąc lat ludzie będą dziękować
temu stuleciu za dokładną historię, którą ono
usunie. Weszliśmy i wyszliśmy, i raz za razem
spoglądaliśmy świeżymi oczami na niesamowite
autoportret 4 [47] 2014 | 18
4. kamienie. Stary sfinks odsunął na bok nasze drob-
nostkowe różnice narodowościowe. Tym świado-
mym kamieniom byliśmy my, dwaj pielgrzymi,
równie znani i bliscy8
.
Stonehenge jest niesamowite. Wydaje się
„nowe, niedawno stworzone”, ale jest stare.
Przypisana zostaje mu zdolność „elimina-
cji” czasu, i to nie tylko przeszłości, ale też
przyszłości („za tysiąc lat”). Czyniąc „różnice
narodowościowe” niewidzialnymi, choćby
nawet na chwilę, Stonehenge jest dziwnie
fascynujące: jego „niesamowite kamienie”
wymagają cały czas „świeżego spojrzenia”,
i to „raz za razem”. Przyjaźń między Emer-
sonem i Carlylem (sięgająca ich pierwszego
spotkania w Dumfries w 1833 roku) zaczynała
się rozpadać. Stonehenge łączy ich z sobą na
nowo. Same kamienie wydają się „świadome”:
Emerson i Carlyle są „dwoma pielgrzyma-
mi”, parą obcokrajowców lub nieznajomych,
którzy mimo to są „równie znani i bliscy”9
.
Są, by zacytować Szekspira, „drogimi przy-
jaciółmi skrytymi w bezczasie śmiertelnej
nocy”10
. Noc, która jest śmiercią, może być
pozbawiona daty, jednak opis Emersona jest
datowany całkiem precyzyjnie: przedstawia
wycieczkę, która odbyła się w lipcu 1848 roku.
Na cenność, o której pisał Szekspir, może się
składać to, że nie wiemy, czy fraza „niesamo-
wite kamienie” jest dziełem Emersona czy
jego towarzysza-pielgrzyma Carlyle’a; słowo
„niesamowite” pochodziło już w każdym razie
skądinąd, było werbalnym obcym.
8
R.W. Emerson, English Traits [1856], [w:] tegoż, Collected
Works, vol. V, Cambridge, MA–London: Harvard Univer-
sity Press, 1994, s. 157.
9
Angielskie słowo pilgrim (pielgrzym) przyszło do nas
w trakcie etymologicznej pielgrzymki z francusiego
pelegrin, które wzięło się od łacińskiego peregrinus,
znaczącego „obcokrajowiec” lub „obcy”.
10
W. Shakespeare, Sonet XXX, w. 6 [przeł. M.Ch., tekst
oryg.: „precious friends hid in death’s dateless night”,
żaden z istniejących przekładów tego sonetu nie oddaje
wszystkich aspektów zawartych w tym wersie].
Jaka jest historia tego słowa? Jako coś,
co „przyprawia o trwogę”11
, niesamowite
sprawia, że nawet jeden z najśmielszych
myślicieli ubiegłego stulecia szuka schronie-
nia w słowniku, w gruncie rzeczy – w całej
stercie słowników. Freud mówi: „Zwrócimy
się więc zrazu do innych słowników. Ale
słowniki, do których zajrzymy, nie powiedzą
nam nic nowego”12
. Podążając śladami swego
kolegi Theodora Reika13
, wybiera się w lek-
sykograficzną pielgrzymkę w poszukiwaniu
istniejącego ponoć prawdziwego znaczenia
terminu unheimlich („przerażające”, „upior-
ne”, „złowieszcze”, „straszne”) w hasłach
poświęconych jego przeciwieństwu, heimlich
(„bliskie”, „przyjazne”, „znajome”, „nieobce”,
ale też „sekretne”, „skryte”, „schowane”).
Udajmy się po pomoc, podobnie jak Freud, do
słowników. Oxford English Dictionary (OED) poda-
je następującą definicję:
Uncanny przym. (pierwotnie szkoc., półn.)
1. Złośliwy, nikczemny (przest.) 2. Beztroski,
nieuważny 3. Niesolidny, zawodny (przest.)
4. a. O osobie: Nie do końca godny zaufania lub
wart zadawania się z nim z uwagi na związek
z nadprzyrodzonymi naukami lub mocami
b. Cecha nadnaturalnej postaci, tajemniczość,
dziwność, nieprzyjemna dziwaczność lub obcość
(w powszechnym użyciu od ok. 1850) c. W połą-
czeniach niesamowicie wyglądający przym. 5. Nie-
przyjemnie ostry lub twardy 6. Niebezpieczny,
groźny.
W Chambers Dictionary odnajdujemy taką
definicję:
przym. uncanny dziwny, nadprzyrodzony;
(np. o umiejętności) większy, niż można się tego
spodziewać, od zwykłego człowieka, niebez-
11
Niesamowite, s. 236.
12
Tamże, s. 237.
13
Zob. tamże, s. 237.
pieczny w związku, nieprzyjemnie ostry (szkoc.),
niebezpieczny (szkoc.).
Wreszcie Webster’s Dictionary:
Uncanny przym. 1. Posiadający lub wydający
się posiadać nadprzyrodzone lub niewy-
jaśnione źródła; niezwykły, nienormalny,
nadzwyczajny; 2. Tajemniczy, przerażający,
wywołujący przesądny strach, nieprzyjemnie
dziwny.
Definicje z OED i Webstera są pod pewnymi
względami bardziej dokładne niż ta z Cham-
bersa. Chodzi o to, że „niesamowite” nie jest
po prostu synonimem „nadprzyrodzonego”
(co, jak się wydaje, sugeruje Chambers), ale
zawiera w sobie taką sugestię – „powiązany
z, wydający się mieć nadnaturalne podłoże”.
OED i Webster uwzględniają również znaczenie
nie tylko tajemniczości lub przerażającego
charakteru, dziwności lub obcości, ale także
fakt, że chodzi o „nieprzyjemną dziwacz-
ność” lub „nieprzyjemną dziwaczność lub
obcość”.
Wszystkie trzy definicje uncanny są co
najmniej nie wprost oparte na tak zwanym
terminie pozytywnym – canny. Według OED
korzenie canny w znaczeniu „wiedzącego,
roztropnego, rozumnego, rozważnego,
ostrożnego, uważnego” (znaczenie 1) sięgają
roku 1637. Jako przestarzałe szkockie słowo
canny według OED znaczy również „przebiegły,
pomysłowy, chytry” (znaczenie 2), „nadprzy-
rodzenie bystry, posiadający tajemną lub ma-
giczną moc” (znaczenie 4, datowane na 1768
rok), „szczęśliwy, pomyślny, dobrze prosperu-
jący” (znaczenie 5). We współczesnym użyciu
canny definiuje się zasadniczo jako:
Ostrożny lub ostrożny w ruchach lub działaniu,
stąd cichy, delikatny, „miękki” w mowie; wolny od
zgiełku, zamętu lub hałasu. Używany w stosunku
autoportret 4 [47] 2014 | 19
5. do osób lub zwierząt, ich działań, wypowiedzi lub
usposobienia; stosowany również do rzeczy, jak
bieżąca woda, morze, wiatr itp. (Zwyczajowe zna-
czenie we współczesnym szkockim) (znaczenie 7)
Cichy, delikatny, przytulny, wygodny, przyjemny,
miły (znaczenie 8)
Przyjemny dla oka lub w oglądzie, cichy, stosowny,
urodziwy, dobry, wartościowy, miły, bardzo sa-
tysfakcjonujący. Na północy Anglii (w niektórych
częściach wym. jako conny) ogólny epitet używany
jako wyraz uznania lub zadowolenia, jak w „Can-
ny Newcastle”, „Canny Town”. W północnym
Lancashire oznacza „dobry rozmiar lub miarę”
(por. pot. „przyzwoita kwota” itp.). Znaczenia
nieużywane w Szkocji (znaczenie 9)
OED wiąże również canny z żartobliwością:
„obdarzony humorem, cichy, bystry, szyder-
czy” (znaczenie 7b). Z kolei Chambers Dictionary
podaje:
przym. Wiedzący, umiejętny, sprytny, zwł. w intere-
sach, oszczędny w finansach, szczęśliwy, mający
powodzenia (szkoc.); delikatny, niewinny; dobry
lub miły (północ), bystry lub szyderczy.
Webster’s Dictionary proponuje natomiast na-
stępującą definicję:
przym. 1. Ostrożny, uważny, roztropny. 2. Przebie-
gły, sprytny, wiedzący, rozważny. 3. Uzdolniony,
doświadczony. 4. Szkoc. a. oszczędny, gospodar-
ny. b. bezpieczny w interesach, inwestycjach,
pracy z (zwykle używany w zaprzeczeniach)
c. delikatny, ostrożny, pewny. d. przytulny, miły.
e. przyjemny, atrakcyjny, ładny f. arch. obdarzony
nadprzyrodzonymi lub tajemnymi mocami.
Zderzamy się tutaj z dziwnością słowa
mającego brzemienny ładunek („szczęśliwy”
lub „mający powodzenie”), cechującego się
skłóconymi z sobą lub nawet antytetycznymi
znaczeniami („przebiegły”, ale „niewinny”;
„chytry”, ale „przyjemny”; „wiedzący”,
ale prawdopodobnie wiedzący z a d u ż o).
Możemy także dostrzec obecność elementu
komicznego: canny (a przez to i być może „un-
canny”) wiąże się z cichą, przebiegłą żartobli-
wością14
. Przede wszystkim jednak w swojej
zamierzchłej przeszłości słowo to znaczyło to
samo co jego przeciwieństwo (uncanny): „ob-
darzony lub wydający się posiadać nadprzy-
rodzone lub tajemne moce”. Podobieństwa
między angielskim (lub szkocko-angielskim)
i niemieckim w odniesieniu do tego, jak
uncanny (unheimlich) jest nawiedzane przez
to, co jest canny (heimlich), są same w sobie
niesamowite [uncanny].
Niemieckie słowo unheimlich nie jest oczywi-
ście bezpośrednim synonimem angielskie-
go wyrazu uncanny. To, co jest uncanny lub
unheimlich, jest w sposób istotny wypadkową
osobliwych kolei przekładu, w tym skut-
ków przekładu jednego słowa – uncanny lub
unheimlich15
. Od samego początku robiliśmy
14
Dla dwóch bardziej szczegółowych analiz związków
pomiędzy canny, uncanny oraz comic zob. E. Wright,
Psychoanalitic Criticism: A Reappraisal, 2nd ed., Cambridge:
Polity Press, 1998, zwł. rozdz. The Return of Freud: Jokes and
the Uncanny, s. 124–134, oraz K. Seshadri-Crooks, Desiring
Whiteness: A Lacanian Analysis of Race, London: Routledge,
2000, zwł. s. 82 i n.
15
Niesamowite wiąże się z dziwnością ukrytą w słowach
i językach oraz pomiędzy nimi. W niemieckim mówi się
o dasUnheimliche, w angielskim o theuncanny, we francuskim
o l’inquiétanteétrangeté (niepokojącej obcości). Derrida na
przykład często używa niemieckiego lub angielskiego słowa
w środku swojego „własnego” francuskiego tekstu. Z kolei
Jacques Lacan wynalazł własne słowo, extimité (oznaczające
coś zarazem intymnego i zewnętrznego), intime oraz extrême;
zob. np. The Ethics of Psychoanalysis 1959–1960. The Seminar of
JacquesLacan, Book VII, ed. J.-A. Miller, transl. D. Porter,
London: Routledge, 1992, s. 139. W szkicu „I Shall Be with You
onYourWeddingNight”:LacanandtheUncanny („October” 1991,
vol. 58, s. 5–23) Mladen Dolar tak komentuje ów neologizm:
„[extimité] nie wskazuje ani na wnętrze, ani na zewnętrze,
ale sytuuje się tam, gdzie najgłębsza intymność styka się
z zewnętrzem i staje się zagrożeniem, drażniącym horrorem
i niepokojem. Jest ono jednocześnie wewnętrznym jądrem
i ciałem obcym, jednym słowem jest unheimlich” (s. 6).
z Freudem coś dziwnego, używając anglo-
języcznego brzuchomówcy do podłożenia
pod niego głosu. Dziwne to, chociaż może
i jakoś uzasadnione. W przekładzie Jamesa
Stracheya szkic Freuda jest prawdopodobnie
równie wymowny jak dowolny inny przykład
angielskiej prozy, która wyszła z kręgu inte-
lektualistów z Bloomsbury. Jest to również
dzieło, które zmieniło – choć w minimalnym
bądź subtelnym stopniu – język angielski.
I to właśnie angielskim uncanny i angielskim
Freudem (w równym stopniu co niemieckim
lub francuskim) zajmuję się w niniejszym
studium.
Niesamowite Freuda jest tekstem mającym
decydujące znaczenie dla zrozumienia współ-
czesnej kultury w ogólności, jak też i rozwoju
psychoanalizy jako takiej. Szkic ten stał się
punktem odniesienia w dyskusjach poświę-
conych sztuce, literaturze, filozofii, filmowi,
kulturoznawstwu i różnicy płci. Jego znacze-
nie jest jednak o wiele bardziej podstępne
i wszechobecne, niż mogłoby na to wska-
zywać takie akademickie wyliczenie. Sama
idea listy okazuje się dziwna, co jasnym
czyni – choć pod pewnym względem nieza-
mierzenie – sam szkic Freuda. Trafnie ujęła
to Sarah Kofman: „Niesamowite jest tekstem
zdominowanym przez dochodzenie, które nie
może być w żadnym momencie ukończone
pod groźbą unieważnienia”16
. Freud cały czas
zatrzymuje się, żeby zobaczyć, czy można już
sporządzić wykaz, wyczerpującą listę tego,
co jest niesamowite. Zupełnie jakby myślał
lub zamierzał udawać, że możemy pomyśleć
sobie, iż niesamowitość można uporządko-
wać, zaklasyfikować, zamknąć w taksonomii.
Jedna niesamowita rzecz prowadzi jednak do
kolejnej. Wydaje się, że każda próba wyizo-
lowania i poddania analizie konkretnego
16
S. Kofman, Freud and Fiction, transl. S. Wykes, Cam-
bridge: Polity Press, 1991, s. 121.
autoportret 4 [47] 2014 | 20
6. przypadku niesamowitego rodzi coś w ro-
dzaju małej epidemii kolejnych przypadków.
W niektórych momentach staje się nieod-
parcie śmieszny, ociera się o nieskończony
wykaz „głównych broni” ze skeczu „Nikt nie
spodziewa się hiszpańskiej Inkwizycji” grupy
Monty Pythona17
.
Po wielu stronach poświęconych omówie-
niu k o l e j nyc h aspektów niesamowitego
(przede wszystkim literaturze) Freud zaczy-
na nowy akapit:
W tym miejscu musimy poczynić jeszcze tylko
kilka uzupełnień, albowiem biorąc tu pod uwagę
animizm, magię i czarostwo, wszechmoc myśli, sto-
sunek do śmierci, niezamierzone powtórzenie i kom-
pleks kastracji, wyczerpaliśmy w znacznym stopniu
zakres wszystkich tych czynników, które sprawiają,
że to, co budzi lęk, staje się niesamowitym18
.
I pisze kolejnych dziesięć stron, dodając
kolejne punkty do tej nigdy niepowstałej
i z definicji niemożliwej do ukończenia
listy. Zdradza go już następne zdanie: „Aliści
także żyjącego człowieka określamy mianem
niesamowitego, i to wtedy, gdy przypisujemy
17
Sceneria skeczu to „bogaty salon młynarza” w Jarrow,
1912, występują Lady Mountbank i pracownik młyna,
który przybywa, aby powiedzieć „Kłopoty w młynie!”.
Następnie „Drzwi się otwierają i wpada kardynał Xime-
nez [Michael Palin] w otoczeniu dwóch innych kardyna-
łów”. Ximenez zaskakuje młynarza i parobka okrzykiem
„Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej Inkwizycji. Naszą
główną bronią jest zaskoczenie... zaskoczenie i strach...
strach i zaskoczenie... Naszymi dwiema broniami są
strach i zaskoczenie... i bezlitosna skuteczność. Naszymi
trzema broniami są strach, zaskoczenie, bezlitosna
skuteczność i fanatyczne oddanie papieżowi. Naszymi
czterema... Nie – wśród naszych głównych broni mam
takie elementy, jak zaskoczenie, strach... Ech, wejdę
jeszcze raz (wychodzą)”, zob. Monty Python’s Flying Circus:
Just the Words, vol. 2, London: Methuen, 1989, s. 192–193
[tekst polski za ścieżką dźwiękową polskiej wersji Latają-
cego Cyrku w przekładzie T. Beksińskiego – M.Ch.].
18
Niesamowite, s. 254.
mu złe zamiary”19
. W obrębie jednej strony do
tej osobliwej listy zakupów dodaje przypadek
„psychoanalizy”, a następnie stwierdza, że
doda „jeszcze kilka uwag ogólnych, które co
prawda, ściśle rzecz biorąc, zawarliśmy już
w naszych [wcześniejszych – przyp. tłum.]
twierdzeniach”, konstatację, „iż z oddziały-
waniem niesamowitym mamy do czynienia
szczególnie często, że szczególnie łatwe jest
to wtedy, gdy dochodzi do rozmycia granicy
pomiędzy fantazją a rzeczywistością”20
. Ma
świadomość, że ten „zbiór przykładów” „nie-
wątpliwie niekompletny”21
, i to zwłaszcza za
sprawą literatury, jest wzorcowym przypad-
kiem zamazania granicy między „fantazją
a rzeczywistością”. Na przedostatniej stronie
szkicu przyznaje się do porażki: „Oczywiście
powyższe uwagi nie wyczerpują problematy-
ki swobód przysługujących pisarzowi, tym sa-
mym nie wyczerpują też kwestii przywilejów
fikcji w dziedzinie wywoływania i hamowa-
nia uczucia niesamowitego”22
. Pozornie tylko
wtrącona mimochodem fraza „i hamowania”
jest znaczącym dopełnieniem, które zawiera
sugestię, że sam Freud nie jest w stanie spra-
wować kontroli nad niesamowitością swojego
materiału lub też samego procesu pisania.
Jest poddany tematowi, pozostaje w co naj-
mniej połowicznym hipnotycznym transie:
„Znaleźliśmy się w tej dziedzinie badań nie
wiedzeni jakimś specjalnym zamiarem”23
.
Jakiego rodzaju tekstem j e s t zatem Niesa-
mowite? Harold Bloom, jeden z najważniej-
szych współczesnych teoretyków niesamowi-
tego, opisał go w następujący sposób:
Tekst Niesamowitego stanowi początek głównej fazy
rozwoju kanonu Freuda, która rozpoczęła się rok
19
Tamże.
20
Tamże, s. 255.
21
Tamże, s. 256.
22
Tamże, s. 261.
23
Tamże.
później wraz z pracą Poza zasadą przyjemności (1920).
Jednak poza kluczowym miejscem, jakie szkic
ten zajmuje w pismach Freuda, ma on ogromne
znaczenie dla badań literackich, ponieważ jest
on jedynym znaczącym dwudziestowiecznym
wkładem do rozwoju estetyki wzniosłości. Intere-
sujące wydaje się spojrzenie na Freuda jako punkt
kulminacyjny literackiej i filozoficznej tradycji,
która go wcale nie interesowała, jednak tutaj mu-
szę poprawić moje stwierdzenie, dodając, że nie
interesowała go w s p o s ó b u ś w i a d o m i o ny.
Wzniosłe, jak rozumiem Freuda, jest jednym
z jego w y p a r t yc h zagadnień i to literackie
wyparcie z jego strony biorę za trop prowadzący
do luki w jego koncepcji wyparcia24
.
Charakterystyka Freuda sporządzona
przez Blooma zasługuje na odrębną uwagę.
Dla Blooma Freud nie jest naukowcem, tylko
pisarzem. Jak zapisał w innym miejscu:
„[Freud] przetrwa jako wielki eseista w ro-
dzaju Montaigne’a czy Emersona, a nie jako
twórca terapii”25
. Oczywiście pojawiają się
tutaj problemy związane z estetyzacją, nawet
jeśli twórca psychoanalizy sam się o to prosi:
Niesamowite zaczyna się, jak to widzieliśmy,
od bezpośredniego przywołania „dziedziny
estetyki”26
. Freud jest rzeczywiście wielkim
eseistą, ale psychoanaliza nie jest zaledwie
„dyskursem estetycznym” (cokolwiek by to
miało znaczyć). By przywołać sformułowa-
nie Michela Foucault – Freud jest „twórcą
dyskursywności”27
. Być może jednak przede
24
H. Bloom, Freud and the Sublime: A Catastrophe Theory
of Creativity, [w:] Psychoanalitic Literary Criticism, ed. M.
Ellman, London: Longman, 1994, s. 182.
25
H. Bloom, The Western Canon: The Books and School of the
Ages, London: Macmillan, 1994, s. 3. Dla pełniejszego
„literaturoznawczego” odczytania Freuda zob. M.
Edmundson, Towards Reading Freud: Self-creation in Milton,
Wordsworth, Emerson, and Sigmund Freud, Princeton: Prince-
ton University Press, 1990.
26
Niesamowite, s. 235.
27
Zob. Foucault, Kim jest autor?, [w:] tegoż, Powiedziane,
napisane. Szaleństwo i literatura, przeł. T. Komendant, War-
szawa: Aletheia, 1999.
autoportret 4 [47] 2014 | 21
7. wszystkim siła psychoanalizy polega na jej
niesamowitym charakterze pokornego, lecz
zarazem inwazyjnego metadyskursu, który
cały czas jest zdolny zaszczepiać się w czymś
i przez to przekształcać inne dyskursy.
W taki na przykład sposób krytyk literacki
w rodzaju Blooma może używać języka psy-
choanalizy (w szczególności pojęć świado-
mej i nieświadomej motywacji oraz pracy
wyparcia) w celu przeprowadzenia „analizy”
tego, co Freud zrobił lub czego nie zrobił:
Niesamowite może dzięki temu jednocześnie
zajmować „kluczowe miejsce […] w pismach
Freuda” i mieć „ogromne znaczenie dla
badań literackich, ponieważ jest jedynym
znaczącym dwudziestowiecznym wkładem do
rozwoju estetyki wzniosłości”.
Esej Freuda jest i nie jest psychoanalityczny,
jest i nie jest przykładem krytyki literackiej,
jest i nie jest utworem literackim. Tworzy on
raczej podwaliny pod nowy rodzaj pisania,
nawet jeżeli p o m i m o s i e b i e i bez
faktycznej „wiedzy” na temat tego, co wyraża
czy też robi. W kategoriach Blooma Niesamo-
wite Freuda stanowi potężny, autorefleksyjny
model „wielkiego pisarstwa”. Co czyni dzieło
kanonicznym lub „wielkim”, to jego niesamo-
witość. I to jest w gruncie rzeczy dokładnie
ten sposób, za pomocą którego Bloom ujmuje
teoretycznie kategorię „kanoniczności”.
Można by zasugerować, iż sam Bloom cieszy
się swoistym kanonicznym statusem, a to
dzięki jego licznym olśniewającym dowo-
dom na rzecz tezy, że „to, co autentycznie
demoniczne bądź niesamowite, zawsze osiąga
status kanoniczny”28
. Konsekwentnie i we
frapujący sposób dowodził, że to, co czyni
konkretne dzieło lub autora kanonicznym,
ma związek z pewną „dziwnością, elementem
oryginalności, którego nie da się przyswoić,
albo też przyswaja ono nas do tego stopnia,
28
H. Bloom, The Western Canon..., s. 458.
nie sobie przez Freuda tego, że niesamowite
pojawia się najczęściej wtedy, gdy rozmyciu
ulega „granica między fantazją a rzeczy-
wistością”31
, odgrywa tutaj kluczową rolę:
literackość nie pozwala nam na osiedlenie
się po jednej ze stron („fantazji” lub „rze-
czywistości”). Omawiając rozróżnienie
„sztuka–prawdziwe życie”, Adam Bresnick
zauważył: „momenty mające największą moc
heurystyczną we Freudowskiej praktyce lek-
tury, czy to w interpretacji marzeń sennych,
czy interpretacji literatury, wzburzają się
przeciwko temu rozróżnieniu, które staje
się niewiele ponad idée reçue”32
. Wprawiając
w ruch oba bieguny (fantazja/rzeczywistość),
literatura pociąga za sobą doświadczenie
z a w i e s z o n e j relacji33
. Samuel Weber
sformułował podobne spostrzeżenie w eseju
The Sideshow, or: Remarks on a Canny Moment:
Dla niesamowitego konstytutywna jest nie alter-
natywa rzeczywistość–fantazja, ponieważ zakłada
ona tożsamość i znaczenie tego, czegokolwiek by
ona nie dotyczyła, a jej jedynym celem jest ustabi-
lizowanie jej statusu ontologicznego. Niesamowite
jest pewnego rodzaju niedecyzyjnością, która
oddziałuje i zaraża [affects and infects] reprezen-
tacje, motywy, tematy i sceny […], które zawsze
znaczą coś różnego od tego, czym są34
.
Szkic Freuda dowodzi niestrudzenie i mo-
mentami z komiczną jasnością, że prze-
znaczeniem niesamowitego jest wymykać
31
Niesamowite, s. 255.
32
Zob. A. Bresnick, Prosopoetic Compulson: Reading the Un-
canny in Freud and Hoffmann, „Germanic Review” 1996, vol.
71, no. 2, s. 114–132, tu: s. 116.
33
Por. sugestię Derridy, że „Nie istnieje literatura bez
zawieszonej relacji ze znaczeniem i referencją”. Zob.
J. Derrida, D. Attridge, Ta dziwna instytucja zwana literaturą
(rozmowa), przeł. M.P. Markowski, „Literatura na
Świecie” 1998, nr 11–12(328–329), s. 176–225.
34
S. Weber, The Sideshow, or: Remarks on a Canny Moment,
„Modern Language Notes” 1973, vol. 88, no. 6, s. 1102–
–1133, tu: s. 1132.
że przestajemy uznawać go za coś dziwnego
[…]. Kiedy czyta się kanoniczne dzieło po
raz pierwszy, spotyka się nieznajomego,
niesamowite zaskoczenie, a nie spełnienie
oczekiwań”29
. Wielkie dzieła docierają do
nas jako kompozycje stworzone w obcym,
a zarazem osobliwie łatwym do rozpoznania
języku. Tym, co czyni Niesamowite niesamowi-
tym, jest poczucie, że tekst ten pokazuje nam
wyraźniej niż jakikolwiek inny tekst Freuda
takie aspekty psychoanalizy, które być może
winny były pozostać w ukryciu. W pierwszej
kolejności przedstawia nam on niezwykły,
pozornie niewyczerpany dowód psychoanali-
tycznego poddania się szaleństwu bądź – by
być precyzyjnym – literaturze. Pod tym
względem należy zauważyć dziwny zwrot:
psychoanaliza staje się tutaj mianowicie
teorią niesamowitego30
. Jesteśmy prowadzeni
do przekonania, że nie tyle niesamowite jest
aspektem psychoanalizy, ile psychoanaliza
jest aspektem niesamowitego.
Harold Bloom podkreśla znaczenie eseju
Freuda w odniesieniu do estetyki, krytyki
literackiej i teorii literatury, ale przede
wszystkim w odniesieniu do stawiającej
nam opór dziwności literatury. Literatura
jest niesamowita; opór literatury względem
psychoanalizy i filozofii jest tym, do czego
będziemy – jak Bloom i wielu innych –
powracać lub dochodzić, jakby za każdym
razem to był nasz pierwszy raz. Uświadomie-
29
Tamże, s. 3. Dla analizy fascynacji Blooma kategorią
niesamowitego zob. C. Belsey, English Studies in the Postmo-
dern Condition: Towards a Place for Signifier, [w:] Post-theory:
New Directions in Criticism, ed. M. McQuillan, G. MacDo-
nald, R. Purves, S. Thomson, Edinburgh: Edinburgh
University Press, 1999, s. 123–138.
30
Nie chodzi o zaprzeczenie „klinicznych” czy „praktycz-
nych” wymiarów psychoanalizy jako terapii. Wręcz prze-
ciwnie: psychoanaliza jest teorią niesamowitego z „prak-
tycznym zastosowaniem”. Każda teoria niesamowitego
powinna mieć jednak takie „praktyczne zastosowania”,
a to choćby z uwagi na fakt, że – jak twierdzę – w niesa-
mowitym chodzi o naukę życia.
autoportret 4 [47] 2014 | 22
8. nego opisu niesamowitego. Biorąc Freuda,
lub połowę Freuda, lub jednego z Freudów,
za słowo, konieczne jest uznanie znaczenia
kwestii literatury, i to nie tylko w sensie
tematycznym lub argumentacyjnym, ale
także w znaczeniu formalnym, stylistycz-
nym i performatywnym. Przekopując się
przez dygresje, fikcyjne wstawki, autobio-
tanatoheterograficzne dodatki i podziemne
korytarze tak zwanych przypisów, musimy
próbować myśleć, opierając się na sposobach,
do których t e k s t n i e n a l e ż y. Są tam
mieszanki, zniekształcenia i przekształcenia
gatunku. Czym jest niesamowite? Czy należy
do filozofii, literatury czy psychoanalizy?
J e ż e l i należy do którejś z tych dziedzin, to
już nie ma mowy o niesamowitym. Niesamo-
wite domaga się bowiem odmiennego myśle-
nia o gatunku i tekście oraz o dystynkcjach
pomiędzy tym, co literackie i nieliterackie,
akademickie i nieakademickie.
Freud jeszcze dobrze nie zaczął, a już stwier-
dza: „Zwrócimy się więc zrazu do innych
języków. Ale słowniki, do których zajrzymy,
nie powiedzą nam nic nowego – być może
tylko dlatego, że znamy języki obce”40
. Mówi
„zwrócimy się zrazu”, ale – jak już widzie-
liśmy – nigdy tego nie zaczął. Zwracamy się
„zrazu” ku słownikom w momencie, kiedy
esej rozwija się już od kilku stron. „Znamy
języki obce”41
. Wystarcza nam to do tego, żeby
pomyśleć o niesamowitym jako zamkniętym
w tej niezwykłej, zagadkowej i być może
całkowicie nieczytelnej obserwacji, którą
Freud jakby rzuca mimochodem. W jakim ję-
zyku powinniśmy to odczytywać i próbować
zrozumieć? W niemieckim? W angielskim?
Wydaje się, że nie ma to większego znacze-
nia, przynajmniej na jednym poziomie:
niezależnie od tego, w jakim języku mówimy
40
Tamże, s. 237.
41
Tamże.
się dominacji, że nie da się go przyszpilić
czy kontrolować. Niesamowite nigdy nie
jest po prostu kwestią stwierdzenia, opisu
lub definicji, ale zawsze angażuje wymiar
performatywny, element szaleństwa, coś
nieprzewidywalnego, pewien n a d d a t e k
d z i w n o ś c i, który przydarza się temu, co
jest stwierdzane, opisywane lub definiowane.
By zacytować Freuda w innym kontekście:
„słowa autora są uczynkami”35
. Można by
rzec: są uczynkami dokładnie tak dalece, jak
dalece mogą stworzyć nieprzewidywalne lub
osobliwe efekty.
Niemożliwe jest myślenie o niesamowitym
bez uwzględniania tego, co autobiograficz-
ne, skupione na sobie, oparte na własnym
doświadczeniu. Niemożliwe również jest jed-
nak pomyślenie niesamowitego bez elementu
upiorności, dziwności, która rozpuszcza
wszystkie pewniki związane z tożsamością
podmiotu. Jak ujmuje to Adam Bresnick:
„Niesamowite […] nie jest czymś, czego dany
podmiot zaledwie doświadcza, ale doświad-
czeniem, które w jednym momencie rozpusz-
cza fikcyjną, monologiczną jedność ego”36
.
Niesamowite jest zatem prawdopodobnie
zarazem najbardziej i najmniej subiektyw-
nym doświadczeniem, najbardziej i najmniej
autobiograficznym „wydarzeniem”. Zaraz na
początku Niesamowitego Freud we fragmencie,
który jest paradoksalnym, niezwykle znaczą-
cym stwierdzeniem, deklaruje, że:
Ba, autor tej nowej rozprawy musi uskarżać się
na szczególne otępienie w tej kwestii [tj. kwestii
wrażliwości na jakość uczuciową niesamowitego
– N.R.], mimo że bardziej na miejscu byłaby tu ra-
czej wielka subtelność odczuwania. Już od dawna
nie przeżył on ani nie poznał niczego, co zrobiłoby
na nim wrażenie niesamowitego, musi się przeto
35
Zob. przyp. 3.
36
A. Bresnick, dz. cyt., s. 117.
zrazu przenieść w określony stan uczuciowy, by
wywołać w sobie odpowiednią możliwość37
.
Wydaje się, że to stwierdzenie ma na celu
stworzenie dystansu miedzy Freudem
a jakimkolwiek bezpośrednim, osobistym
doświadczeniem tematu, jednak rzecz jasna
ma to również swój odmienny skutek. Zo-
stajemy zaproszeni do tego, aby wszystko, co
znajduje się dalej, czytać jako esej napisany
w trybie, który Hans Vaihinger nazwałby
trybem „jak gdyby”38
: ja, Sigmund Freud, nie
miałem żadnych niesamowitych doświad-
czeń, przynajmniej nie od dłuższego czasu,
i dlatego w następnych partiach tekstu nie
jestem do końca obecny, nie uwzględniam
swojego doświadczenia (a jeśli jestem, to jest
to tylko blady i senny świat pamięci), w skró-
cie – jestem swoim sobowtórem, rodzajem
ducha, autorem fikcji, który będzie zajmował
się autotranslacją, „przełożeniem siebie na
niesamowite”.
Freud opowiada historie w sposób, który
sprawia, że jego esej jest na podstawowym
poziomie utworem literackim, dotkniętym
i napędzanym przez żywioł fikcji. Pod koniec
Niesamowitego deklaruje: „Niesamowite fikcji
– fantazji, zmyślenia literackiego – w rzeczy
samej zasługuje na to, by rozpatrywać je
oddzielnie”39
. I znowu trudne do rozstrzy-
gnięcia okazuje się określenie, jak (i na ile
poważnie) należy to odczytywać. Ma rację
– więc dlaczego poświęcił tyle uwagi literatu-
rze? Nie ma racji – dowiódł właśnie dobit-
nie, że kwestia literatury, fikcjonalności,
„zmyślenia literackiego” n i e m o ż e być
oddzielona od jakiejkolwiek (w tym jego wła-
snej) próby stworzenia teorii bądź krytycz-
37
Niesamowite, s. 235–236.
38
H. Vaihinger, The Philosophy of „As if”: A System of Theoreti-
cal, Practical and Religious Fictions of Mankind, transl. C.K.
Ogden, London: Kegan Paul, Trench, Trubner, 1924.
39
Niesamowite, s. 259.
autoportret 4 [47] 2014 | 23
9. (lub piszemy lub myślimy), Freud sugeru-
je, że jest to język obcy. Jego stwierdzenie
cechuje się swoistym lapidarnym pięknem
i swego rodzaju dziwnością, zupełnie jakby
samo zostało zapisane w obcym języku, języ-
ku, który jest obcy dla każdego czytelnika,
dla którego nie ma odpowiednika kamienia
z Rosetty. Pobrzmiewa tutaj sformułowana
przez Gilles’a Deleuze’a definicja „stylu” jako
„obcego języka w obrębie języka”42
. Zdanie
to, można by rzec, jest przykładem Freudow-
skiej sygnatury lub jednostkowości. W zre-
widowanej postaci odnajdujemy je w dziele
Jacques’a Derridy: „Nigdy nie pisze się (lub
mówi) albo w swoim, albo w obcym języku”43
.
„Znamy języki obce”, mówi Freud, ale kim są
ci „my”? „My” – psychoanalitycy? Czy może
„my” – niepsychoanalitycy? Czy stwierdzenie
to należy odczytywać jako sugestię tego, że
psychoanaliza jest obca względem języka ży-
cia codziennego? Nieświadome myśli, wspo-
mnienia, pragnienia, lęki czynią z naszej
świadomości rodzaj tekstu w przekładzie:
język życia codziennego jest przedmiotem
form redakcji, wypaczeń, cenzury, pomyłek,
dezinformacji, translacji, transpozycji i gier,
których z konieczności jesteśmy nieświa-
domi. A może owa obcość jest równie obca
względem języka życia codziennego co wzglę-
dem języka psychoanalizy? W takim wypad-
ku oznaczałoby to, że psychoanalitycy zawsze
będą mówić językiem, który sam dla siebie
będzie niesamowity. Ponad wszelką wątpli-
wość nie jest to kwestia w y b o r u pomiędzy
jedną z tych możliwości.
Niesamowite nie jest zatem kwestią „este-
tyczną” lub „psychologiczną” (cokolwiek by
42
Zob. G. Deleuze, He Stuttered, [w:] tegoż, Essays Critical
and Clinical, transl. D.W. Smith, M.A. Greco, London:
Verso, 1998, s. 113.
43
J. Derrida, Border Lines, transl. J. Hulbert, [w:] De-
construction and Criticism, ed. H. Bloom et al., New York:
Seabury Press, 1979, s. 101.
to znaczyło): jej krytyczne opracowanie jest
w sposób konieczny związane z analizą, za-
kwestionowaniem, a nawet przekształceniem
tego, co nazywamy „życiem codziennym”.
Odnosi się nie tylko do problemów seksual-
ności, klasy, rasy, wieku, imperializmu czy
kolonializmu – tak wielu spośród potencjal-
nie niesamowitych przypadków „inności”
widocznych już w XIX wieku – ale także do
pojęć automatyzacji, technologii i programo-
wania. Jak się wydaje, panuje powszechna
zgoda co do tego, że nasze życia, doświad-
czenia, przyjścia i odejścia, które się wokół
nas wydarzają, są w coraz większym stopniu
z a p r o g r a m o w a n e. Na tym po części
zasadza się znaczenie „globalizacji”. Jak ujął
to Christopher Johnson w szkicu o niesamowi-
tym i technologii, „jesteśmy ożywiani i napę-
dzani przez siłę lub program, który wydaje się
gwałcić nasze najbardziej intuicyjne poczucie
samostanowienia”44
. Johnson pisał dalej:
Esej Freuda o niesamowitym – poza tym i pomimo
tego, że napisany z perspektywy psychoanalizy – po-
maga nam zrozumieć, jaka może być nasza afektyw-
na odpowiedź na reżim programu. Nie oznacza to,
że program jest nieświadomy, jak ująłby to Freud,
ale że wraz z coraz większym ułatwieniem ludzkie-
go ruchu, pamięci, obliczeń i komunikacji, wraz
z coraz większym przeniesieniem tego, co żywotne,
do sfery tego, co zaprogramowane, coraz bardziej
niemożliwe staje się zlokalizowanie programu45
.
44
Ch. Johnson, Ambient Technologies, Uncanny Signs, „Oxford
Literary Review” 1999, vol. 21, s. 131–132.
45
Tamże, s. 132. Terry Castle sformułował podob-
ne spostrzeżenie w odniesieniu do niesamowitości
współczesnej technologii elektronicznej: „Wszystko, co
elektroniczne, jest w jakiś sposób niesamowite: telefony,
aparaty, telewizja, komputery, bankomaty, aparaty rent-
genowskie, automatyczne sekretarki, czytniki kodów
kreskowych, płyty CD, dyski optyczne, pagery itd., itp.
Za każdym razem, gdy coś nie-ludzkiego jest w stanie
samo się poruszać, odpowiadać na nasze ruchy, dawać
nam sygnały, odpowiadać na pytania lub odtwarzać
nasze ciała lub głosy w jakiś świetlisty lub wyraźny
sposób, wydaje mi się, że stajemy wobec doświadczenia
Johnson w swojej diagnozie zwraca uwagę
na często pomijany lub niedoceniany aspekt
tego „nowego świata” programu, a miano-
wicie na znaczenie uczucia, afektu i wiary.
Krytyczne skupienie na naturze niesamowi-
tego dostarcza środków do eksploracji tego,
co może okazać się najbardziej interesującym
aspektem nadchodzących dziesięcioleci:
przyszłości ludzkich uczuć. Z takiego punktu
widzenia w niesamowitym jawi się coś oso-
bliwie jednostkowego, a być może nawet war-
tościowego i pouczającego. Przede wszystkim
jako teoria tego, co widmowe (widmowości
maszyn, ale także uczuć, pojęć i przekonań),
niesamowite w równym stopniu dotyczy
komputerów i „nowych technologii”, co re-
ligii46
. Widmowo afektywne i konceptualne,
domagające się racjonalizacji, ale jedno-
cześnie niepewnie ją przekraczające lub jej
pozbawione – niesamowite daje nam nowy
sposób myślenia na temat współczesnego
„powrotu tego, co religijne”, i, na przykład,
toczących się wokół nas światowych wojen
religijnych, a także dziwności „programowa-
nia” jako takiego47
.
poznawczego mise-en-abyme. Podchodzimy do tego rodzaju
urządzeń racjonalnie (przynajmniej wydaje się, że wszy-
scy tak robią), ale dla pewnej atawistycznej części naszej
osobowości pozostają one magiczne i niewyjaśnione”.
Zob. Interview with Terry Castle. Conducted by Michael Arnzen,
„Paradoxa: Studies in World Literary Genres” 1997, vol.
3, no. 3–4, special issue: The Return of the Uncanny, s. 521.
46
Jeżeli telepatia (dosłownie: „czucie / umysł / cierpie-
nie” „na odległość”) zajmuje uprzywilejowane miejsce
w rozumieniu niesamowitego, to można to zauważyć
w równym stopniu w literaturze i sztuce, co w infor-
matyce i dziedzinie nowych technologii. W o wiele
szybszym tempie, niż jesteśmy w stanie to pojąć czy
kontrolować, „my, ludzie” stajemy się zdecentralizowa-
ni, skolonizowani, wymieszani z dziwną rzeczywistością
i skutkami „nowej technologii”. Wydaje się, że o wiele
bardziej niż kiedykolwiek daje o sobie znać „wspólne
myślenie”, które już teraz jest wpisane w ideę „kompu-
tera”, „kom-”, z łaciny cum, znaczący „z”, oraz czasownik
putare, „myśleć, przypuszczać, liczyć, uważać”. Kto i dla
kogo myśli w naszym komputerowym świecie?
47
„Religia” i „programowanie” mogą – z łatwością i zarazem
z trudem, naturalnie, ale dziwacznie – stanowić całość.
autoportret 4 [47] 2014 | 24
10. Jako termin opisujący coś, co można by
nazwać spektralizacją uczuć i przekonań,
niesamowite jest kluczem do zrozumienia no-
woczesności i tak zwanej ponowoczesności48
.
Podstawę zapewniają tutaj psychoanaliza
i dekonstrukcja, które razem składają się na
najbardziej znaczącą „rewolucję filozoficzną”
XX wieku. Obie można opisać jako niesamo-
wite sposoby myślenia, niesamowite dyskur-
sy. I obie, niesamowicie, się na siebie nakła-
dają – zarówno w niesamowitym, jak i j a k o
niesamowite. Psychoanaliza jest niesamowita
na mocy tego, co Freud sam opisał jako zdol-
ność do „odkrywania […] sił tajemnych”49
;
wielu ludziom pomaga w ujawnieniu rzeczy,
dla których być może lepiej byłoby, gdyby
pozostały w ukryciu lub były nadal wyparte.
Czyni to, co znajome (siebie, pragnienia, pa-
mięć, seksualność, język codzienny i zacho-
wanie), niewygodnym lub nawet niepokojąco
obcym. Praca Freuda (której przykładem
może być Niesamowite) uczy nas niepewności,
kwestionowania, doświadczania na dziwne,
48
Jak przedstawił to Mladen Dolar: „To, co obecnie nazy-
wa się ponowoczesnością […], jest nową świadomością
niesamowitego jako fundamentalnego wymiaru nowo-
czesności” („I Shall…”, s. 23). Z lacanowsko-žižkowskiej
perspektywy oznacza to dla Dolara, że „ideologia” sama
może zostać przemyślana w kategoriach niesamowitego.
Dolar zauważa, że „ideologia prawdopodobnie opiera się
na społecznej próbie integracji niesamowitego, uczynie-
nia go znośnym, przypisania mu miejsca, zaś krytyka
ideologii robi dokładnie to samo, kiedy próbuje dokonać
jej redukcji do innego rodzaju treści lub uczynić treść
świadomą i prostą […] Psychoanaliza nie dostarcza no-
wej i lepszej interpretacji niesamowitego, utrzymuje ona
niesamowite jako g r a n i c ę i n t e r p r e t a c j i” (s. 19).
We wprowadzeniu do specjalnego numeru czasopisma
„Paradoxa”, który został poświęcony niesamowitemu,
Michael Arnzen formułuje takie spostrzeżenie odnośnie
do pojęć nowoczesności i ponowoczesności: „Nowocze-
sność i ponowoczesność cechują podobne, ale zarazem
różne niepokoje – niesamowite daje nam sposób myśle-
nia o ich wzajemnych związkach; doppelgänger i automat
nawiedziły nowoczesność, podczas gdy klony i cyborgi
nawiedzają nas dzisiaj”. Zob. M. Arnzen, Introduction,
„Paradoxa: Studies in World Literary Genres” 1997, vol.
3, no. 3–4, special issue: The Return of the Uncanny, s. 316.
49
Niesamowite, s. 255.
nowe sposoby. Jeżeli jednak świat staje się
niesamowicie inny w świetle psychoanalizy,
owa niesamowitość może się brać w równym
stopniu z naszych różnic w z g l ę d e m dzie-
ła Freuda, jak również z naszego poczucia
różnic w e w n ą t r z niego, jak chociażby
z wyrażonych wprost dowodów i obserwacji
związanych z władzą świadomości, snami,
sztuką i literaturą, pamięcią, pragnieniem,
językiem itd. Jak sugerowałem wcześniej,
spojrzenie na psychoanalizę jako gałąź niesa-
mowitego, a nie na odwrót, być może właśnie
staje się możliwe. Jak ujął to Mikkel Borch-
Jacobsen, „psychoanaliza sama dla siebie
jest zagadką – jest sobie obca, unheimlich”50
.
Niesamowite przepełnia psychoanalizę.
Inną nazwą dla owego przepełnienia może
być dekonstrukcja51
. Sprawia ona, że pozornie
najlepiej nam znane teksty stają się obce,
pozornie jednoznaczne i uzasadnione stwier-
dzenia czyni niepewnymi. Z uporem lub
konsekwencją, która sama w sobie może się
wydawać niesamowita, pokazuje działanie
różnicy w samym sercu tożsamości, w jaki
sposób to, co dziwne lub nawet niedające
się pomyśleć, jest warunkiem koniecznym
tego, co konwencjonalne, bliskie i przyj-
mowane za dobrą monetę. Dekonstrukcja
wiąże się z eksplorowaniem zaskakujących,
nieobliczalnych skutków działania wszel-
kiego rodzaju wirusów i pasożytów, obcych
ciał, dodatków, granic i marginesów, widm
i upiorów. Dwa krótkie cytaty z Derridy mogą
się tutaj okazać pomocne. W pierwszym,
w funkcji hasła przewodniego, na początku
50
M. Borch-Jacobsen, The Freudian Subject, transl. C. Pot-
ter, London: Macmillan, 1989, s. 227.
51
Za pomocą terminu „dekonstrukcja” odnoszę się do prac
Jacques’a Derridy lub jemu poświęconych. Sarah Kofman
była najprawdopodobniej pierwszą badaczką, która
napisała o Derridzie jako „niesamowitym filozofie”;
zob. Un philosophe „unheimlich”, [w:] S. Kofman, Lectures
de Derrida, Paris: Galilée, 1984, s. 11–114.
O gramatologii (1967) stwierdza: „zamieszkuje
się bowiem wciąż jeszcze wówczas, gdy się
w to nie wątpi”52
. W drugim, zaczerpniętym
z eseju upamiętniającego zmarłego Rolanda
Barthes’a z 1981 roku, filozof zauważa: „Tek-
sty [Barthes’a] są mi bliskie, ale jeszcze ich
nie znam – tego jestem pewien – i dotyczy to
wszystkich tekstów, które są dla mnie waż-
ne”53
. Za sprawą obu tych cytatów zostajemy
wprost zaangażowani w ekonomię osobliwej
znajomości.
Jeżeli psychoanaliza i dekonstrukcja mają
wspólny cel do osiągnięcia, to byłoby nim
znalezienie sposobu, jak i dlaczego nie
powinniśmy się po prostu poddać niesamowi-
temu. Musi zachodzić relacja przywiązania
do tego, co znane, nawet jeśli wymaga ono
naszej nieustannej podejrzliwości. Musimy
być ugruntowani w tym, co racjonalne, po to,
żeby doświadczać drżenia i rozpadu54
. Musi-
my mieć poczucie domostwa i zadomowienia,
w ramach którego będziemy mogli pomyśleć
o wykorzenieniu55
. Jest to kwestia e k o -
52
J. Derrida, O gramatologii, przedmowa, posłowie
i przekład B. Banasiak, Łódź: Wydawnictwo Officyna,
2011, s. 50.
53
J. Derrida, The Deaths of Roland Barthes, transl. P.-A.
Brault, M. Naas, [w:] Continental Philosophy I: Philosophy
and Non-philosophy since Merleau-Ponty, ed. H. Silverman,
London: Routledge, 1988, s. 264.
54
C. St John Sprigg (znany również jako Christopher
Caudwell) zauważa podobnie we wprowadzeniu do
zbioru opowieści niesamowitych: „Ludzie muszą być
racjonalni, aby móc odczuć dreszczyk tego, co nieracjo-
nalne. Jeśli całym sercem wierzysz w świat faktycznych
wydarzeń, wtedy wstrząsem jest moment, gdy cała
rzeczywistość zdaje się na chwilę drżeć, a Niemożliwe
zaczyna do niej przenikać”; zob. Uncanny Stories, ed. with
an Introduction by C. St John Sprigg, London: Thomas
Nelson, 1936, s. x. (Dziękuję Robertowi Youngowi za
zwrócenie mojej uwagi na ten tekst).
55
Jak ujmują to Ken Gelder i Jane M. Jacobs w dyskusji
na temat własności ziemi i aborygeńskich roszczeń
w postkolonialnej Australii, „«niesamowite» doświadcze-
nie może pojawić się, kiedy czyjś dom – czyjeś miejsce
– staje się w jakiś sposób, w jakimś sensie obce; innymi
słowy, doświadcza się wówczas j e d n o c z e ś n i e
bycia na miejscu i „nie na miejscu”; zob. K. Gelder,
autoportret 4 [47] 2014 | 25
11. n o m i i, greckiego słowa, które pierwotnie
znaczyło «prawo» (nomos) «domostwa» (oikos).
Muszą istnieć prawa dla domu, ekonomia
domostwa, regulacje dla naszych ekonomii.
Derrida opisał to w kontekście tego, jak myśli
o swoim własnym pisaniu:
Jest to nie tyle kwestia […] próby opanowania
Unheimliche, niesamowitego, aby po prostu stało się
bliskie, ile raczej ruchu przeciwnego. Nie oznacza
to jednak, że należy się poddać i przykuć rękami
i nogami do Unheimliche, ponieważ w coś takiego
nie wierzę. Innymi słowy, nie wierzę w poszuki-
wanie absolutnego ryzyka, absolutnego niezaw-
łaszczenia, alienacji czy szaleństwa ze względu na
nie same i nawet nie chcę mieć z tym nic wspólne-
go. Zbyt mocno się tego boję. [To, co próbowałem]
zrobić, to stworzenie rodzaju ekonomii wyposażo-
nej w poręczne środki, ekonomii, która nie byłaby
maniakalną i „egocentryczną” autotranslacją […]
[Próbowałem pracować z tekstami] jako przedmio-
tami, które do mnie nie docierają czy powracają.
Wierzę, że tekst nie powraca […] Ekonomię regu-
luje się ze swoimi tekstami, z innymi osobami, ze
swoją rodziną, dziećmi, pragnieniami56
.
Chodzi tutaj o niesamowitą ekonomię – ekono-
mię niesamowitego. Związek każdego człowie-
ka z niesamowitym jest w pewnym sensie jego
własny i nikogo innego. Jednak próba uregulo-
wania ekonomii nie jest w tym kontekście ani
po prostu narcystyczna, ani „egocentryczna”,
nie jest też ślepym zawierzeniem inności
i alienacji. Akcent położony przez Derridę
w przywołanym cytacie jest kluczowy dla tego,
co usiłujemy tutaj zbadać: „Jest to nie tyle
J.M. Jacobs, The Postcolonial Ghost Story, [w:] Ghosts: Decon-
struction, Psychoanalysis, History, eds. P. Buse, A. Stott, Bas-
ingstoke: Macmillan, 1999, s. 181. Badacze eksplorują te
zagadnienia dalej w książce Uncanny Australia: Sacredness
and Identity in a Postcolonial Nation, Melbourne: Melbourne
University Press, 1998.
56
J. Derrida, The Ear of the Other: Otobiography, Transference,
Translation, transl. P. Kamuf, ed. Ch.V. MacDonald, New
York: Schocken Books, 1985, s. 156–157.
kwestia […] próby opanowania Unheimliche,
niesamowitego, aby po prostu stało się bliskie,
ile raczej ruchu przeciwnego”.
Prawdopodobnie każdy ma w zanadrzu jakąś
historię lub historie związane z niesamowi-
tym. W podsumowujących akapitach swojego
eseju Freud pisze:
Dla pisarza jesteśmy jednak w szczególny sposób
sterowalni; za sprawą nastroju, w jaki nas wpra-
wia, za sprawą oczekiwań, jakie w nas wywołuje,
może on oderwać nasze procesy uczuciowe od jed-
nego rezultatu i skierować je na inny, wykorzystu-
jąc tę samą materię, może on często wywoływać
różne oddziaływania. Ale sprawy te są od dawna
znane, prawdopodobnie powołani do tego estetycy
już zdążyli je wyczerpująco omówić. Znaleźliśmy
się w tej dziedzinie badań nie wiedzeni jakimś
specjalnym zamiarem, po prostu ulegliśmy poku-
sie wyjaśnienia sprzeczności, jakie się pojawiły
w pewnych przykładach wykorzystanych w na-
szym wywodzie na temat genezy niesamowitego57
.
Tekst Freuda jest bardziej dziełem literac-
kim, dziełem sztuki opowiadania aniżeli
przykładem retoryki analitycznego dystansu.
Jego majestatyczne „my” jest już wystarcza-
jąco dziwne, ale należy je też odróżnić od nie
mniej dziwnego, trzecioosobowego „on”, od
którego – jak widzieliśmy – zaczyna się ten
esej. Podobnie jak „pisarz”, do którego autor
Niesamowitego się odnosi, tak i sam „Freud”
jest wieloraki, podzielony, zwielokrotniony.
Jednocześnie jest bardzo samotny, pisząc
tekst do niepewnego nadawcy (implikowany
czytelnik nie jest przecież ani estetykiem,
ani psychoanalitykiem). Pisze swego rodzaju
list, który wysyła z „obszaru leżącego gdzieś
na uboczu”58
, wraz z całym osobliwym po-
czuciem izolacji i osamotnienia, które może
57
Niesamowite, s. 261.
58
Niesamowite, s. 235.
wywołać tego rodzaju scena. Niesamowite
można traktować jako dziwny fragment „pry-
watnej korespondencji”, który wpadł w nasze
ręce. Każdy czytelnik może doświadczać go
na inny sposób, za każdym razem z innym
wrażeniem tego, co znajome i nieznajome,
zaskakujące i obce. Jako „dziedzina badań”,
która domaga się stworzenia nowych spo-
sobów łączenia i przekształcania zagadnień
sztuki, literatury, filmu, psychoanalizy,
filozofii, nauki i technologii, religii, historii,
polityki, ekonomii, autobiografii i edukacji,
niesamowite jest „obszarem” znajdującym się
cały czas przed nami, oczekującym naszych
studiów.
Tłumaczenie z angielskiego:
Michał Choptiany
Esej Nicolasa Royle’a jest skróconą wersją wstępu do jego
książki Uncanny, opublikowanej nakładem Manchester
University Press w 2003 roku. Dziękujemy Autorowi za
uprzejmą zgodę na publikację tekstu.
autoportret 4 [47] 2014 | 26